jest to sytuacja całkowicie niezrozumiała i niczym nie uzasadniona, nie ma bowiem dnia, w którym nie słyszałbym o lokomotywach, wagonach, szlabanach, szynach, tunelach czy wiaduktach...
albo się o nie nie potykała
drewniana infrastruktura, niemal codziennie przebudowywana, zajmuje większą część pokoju Janka (czasem niebezpiecznie rozszerzając się na okoliczne rejony),
a z ogarnianiem wciąż powiększającej się kolekcji gadżetów, czy uwiecznianiem jego kolejowych rysunków i stale ulepszanych modeli z Lego już nawet nie próbuję nadążyć
w zdumienie wprawia mnie fakt, jak długo już fascynuje J. ten temat, a siła tej pasji nie tylko nie słabnie, ale wręcz zaczyna niemal kształtować rzeczywistość
dosłownie pcha ją na odpowiednie tory :P
zapraszam na wpis pełen pojawiających się na naszych półkach, w starych pałacach i/lub obłokach maszyn - głównie parowych
zgodnie z zasadą "swój do swego ciągnie", gdzie jest Janek, tam na pewno w jego pobliżu prędzej czy później znajdą się jakieś pociągi
właściwie nie ma nic specjalnie dziwnego w tym, że znajdują się zwykle w jego kieszeni, plecaku, czy pod poduszką, albo paczuszce przyniesionej przez najbliższych ze słowami "mam coś, co Ci się na pewno spodoba"...
tak pojawiła się na przykład u nas sympatyczna, choć niezbyt skomplikowana planszówka "Wesoła lokomotywa" - wymagająca rozpoznawania podstawowych kolorów i minimum logicznego myślenia, z zaniedbywalną negatywną interakcją, jest idealna dla maluchów, którym nigdy nie nudzi się układanie jak najdłuższych składów z barwnymi wagonikami
wiadomo, jakie pamiątki z podróży będą zawsze mile widziane i nie ma większego kłopotu z wyborem okolicznościowego podarunku
najlepszym zastosowaniem dla wszelkich elementów konstrukcyjnych oraz domowych mebli jest nadanie im użytecznej i jakże miłej oku formy:
jako że otaczającą przestrzeń ozdabia się zwykle wizerunkami najbardziej fascynujących rzeczy/osób/idei (patrz rysunki naskalne, ściany egipskich piramid, czy plakaty nastolatków) - wiadomo, co zdobi ściany Jankowego pokoju :)
nieustannie powstają nowe dzieła
a oszczędności są inwestowane w bardzo przemyślany sposób...
może nie każdego zaskoczy, niezmiernie często kończące się sukcesem, wypatrywanie torowisk na dowolnej pokonywanej własnie trasie przez kilkulatka, ani (odrobinę jedynie oscylująca w kierunku prawej strony krzywej Gaussa) częstotliwość spotykania na nich ciekawych pojazdów
/choć jestem prawie pewna, że nie każdemu udało się kilkakrotnie minąć z pociągiem na grudziądzkim moście, przejechać po wiadukcie dokładnie nad kilkudziesięcioma wagonami towarowymi w drodze do Bydgoszczy, "przywołać" pendolino jedząc lody w Malborku (tylko jego brakowało do pełni szczęścia), czy wyjść z podtoruńskiego aquaparku akurat na spotkanie pędzącemu składowi w czasie zaledwie kilku wycieczek po okolicy/
ale spotykanie lokomotyw i kolejowych skojarzeń na każdym kroku w zupełnie nieoczekiwanych okolicznościach zakrawa już na jakieś metafizyczne oddziaływanie na czasoprzestrzeń!
kto by się na przykład spodziewał, że we wnętrzu podniszczonego barokowego pałacu w najbliższej okolicy dość przypadkowo wybranego pola namiotowego, w czasie (zrządzeniem losu odbywającego się właśnie w tygodniu przypadającym na nasz urlop) lokalnego festynu, znajdzie się TO:
sympatyczną niespodzianką może okazać się też spontanicznie wybrana trasa wycieczki rowerowej -
nawet nie wiedziałam, że z Połczyna do Złotowa grzbietem dawnego nasypu kolejowego prowadzi "Szlak zwiniętych torów", przy którym podziwiać można zachowane, czasem elegancko zrewitalizowane stare dworce (o, choćby taki)...
i wreszcie - jakie jest prawdopodobieństwo, że (nic wcześniej nie wiedząc o Festiwalu Balonowym w Szczecinku), uda się wyruszyć w drogę powrotną z wakacji akurat o takiej porze, żeby zobaczyć nadlatujący Orient Express?!
czyżby szanse jedna na milion naprawdę spełniały się w dziewięciu przypadkach na dziesięć?
w każdym razie na pewno w przypadku kompletnie zwariowanych na jednym punkcie czterolatków
"marzenia się spełniaaaają, tylko stale, stale myśl o nich myśl - wszystko, co tylko chcesz, może się zdarzyć dziś"
co tylko potwierdza fakt, że w pierwszej przesyłce, którą odebrałam po powrocie z urlopu była książeczka o Basi i...
no, kto zgadnie?
c.d.n.
P.S.
ale czemu się właściwie tak dziwię?
wystarczy przecież wpisać w sieci "synonimy do słowa lokomotywa" i otrzymujemy następujący zestaw:
asumpt, atrakcja, bodziec, ciekawostka, ciuchcia, czynnik, doping, duch, dusza, dźwignia, elektrowóz, generator, impuls, inicjatywa, inspiracja, magnes, motor, motywacja, mózg, napęd, natchnienie, ostroga, parowóz, pobudka, podnieta, podstawa, powód, praprzyczyna, przyczyna, przynęta, siła motoryczna, siła sprawcza, spiritus movens, sprężyna, stymulator, urozmaicenie, wabik, zachęta, źródło
nie mówiąc już o wieloznaczności słowa pociąg...
może po prostu pora uznać tę dodatkową siłę napędową wszechświata
koła w ruch i niech nam nigdy nie brakuje pary! :)
albo się o nie nie potykała
drewniana infrastruktura, niemal codziennie przebudowywana, zajmuje większą część pokoju Janka (czasem niebezpiecznie rozszerzając się na okoliczne rejony),
a z ogarnianiem wciąż powiększającej się kolekcji gadżetów, czy uwiecznianiem jego kolejowych rysunków i stale ulepszanych modeli z Lego już nawet nie próbuję nadążyć
w zdumienie wprawia mnie fakt, jak długo już fascynuje J. ten temat, a siła tej pasji nie tylko nie słabnie, ale wręcz zaczyna niemal kształtować rzeczywistość
dosłownie pcha ją na odpowiednie tory :P
zapraszam na wpis pełen pojawiających się na naszych półkach, w starych pałacach i/lub obłokach maszyn - głównie parowych
zgodnie z zasadą "swój do swego ciągnie", gdzie jest Janek, tam na pewno w jego pobliżu prędzej czy później znajdą się jakieś pociągi
właściwie nie ma nic specjalnie dziwnego w tym, że znajdują się zwykle w jego kieszeni, plecaku, czy pod poduszką, albo paczuszce przyniesionej przez najbliższych ze słowami "mam coś, co Ci się na pewno spodoba"...
tak pojawiła się na przykład u nas sympatyczna, choć niezbyt skomplikowana planszówka "Wesoła lokomotywa" - wymagająca rozpoznawania podstawowych kolorów i minimum logicznego myślenia, z zaniedbywalną negatywną interakcją, jest idealna dla maluchów, którym nigdy nie nudzi się układanie jak najdłuższych składów z barwnymi wagonikami
wiadomo, jakie pamiątki z podróży będą zawsze mile widziane i nie ma większego kłopotu z wyborem okolicznościowego podarunku
na zdjęciach lokomotywki z Kłodawy i Złotego Stoku od wujostwa, elektrowóz malowany we wrześniu na toruńskim pierniku
i prezent od mamy na Dzień Dziecka - jeszcze o nim napiszę, gdy się nieco wypełni :)
najlepszym zastosowaniem dla wszelkich elementów konstrukcyjnych oraz domowych mebli jest nadanie im użytecznej i jakże miłej oku formy:
jako że otaczającą przestrzeń ozdabia się zwykle wizerunkami najbardziej fascynujących rzeczy/osób/idei (patrz rysunki naskalne, ściany egipskich piramid, czy plakaty nastolatków) - wiadomo, co zdobi ściany Jankowego pokoju :)
nieustannie powstają nowe dzieła
a oszczędności są inwestowane w bardzo przemyślany sposób...
może nie każdego zaskoczy, niezmiernie często kończące się sukcesem, wypatrywanie torowisk na dowolnej pokonywanej własnie trasie przez kilkulatka, ani (odrobinę jedynie oscylująca w kierunku prawej strony krzywej Gaussa) częstotliwość spotykania na nich ciekawych pojazdów
/choć jestem prawie pewna, że nie każdemu udało się kilkakrotnie minąć z pociągiem na grudziądzkim moście, przejechać po wiadukcie dokładnie nad kilkudziesięcioma wagonami towarowymi w drodze do Bydgoszczy, "przywołać" pendolino jedząc lody w Malborku (tylko jego brakowało do pełni szczęścia), czy wyjść z podtoruńskiego aquaparku akurat na spotkanie pędzącemu składowi w czasie zaledwie kilku wycieczek po okolicy/
ale spotykanie lokomotyw i kolejowych skojarzeń na każdym kroku w zupełnie nieoczekiwanych okolicznościach zakrawa już na jakieś metafizyczne oddziaływanie na czasoprzestrzeń!
kto by się na przykład spodziewał, że we wnętrzu podniszczonego barokowego pałacu w najbliższej okolicy dość przypadkowo wybranego pola namiotowego, w czasie (zrządzeniem losu odbywającego się właśnie w tygodniu przypadającym na nasz urlop) lokalnego festynu, znajdzie się TO:
wśród wielu wystaw muzealnych - kilka sal pełnych prywatnych zbiorów pewnego pasjonata PKP |
sympatyczną niespodzianką może okazać się też spontanicznie wybrana trasa wycieczki rowerowej -
nawet nie wiedziałam, że z Połczyna do Złotowa grzbietem dawnego nasypu kolejowego prowadzi "Szlak zwiniętych torów", przy którym podziwiać można zachowane, czasem elegancko zrewitalizowane stare dworce (o, choćby taki)...
i wreszcie - jakie jest prawdopodobieństwo, że (nic wcześniej nie wiedząc o Festiwalu Balonowym w Szczecinku), uda się wyruszyć w drogę powrotną z wakacji akurat o takiej porze, żeby zobaczyć nadlatujący Orient Express?!
czyżby szanse jedna na milion naprawdę spełniały się w dziewięciu przypadkach na dziesięć?
w każdym razie na pewno w przypadku kompletnie zwariowanych na jednym punkcie czterolatków
"marzenia się spełniaaaają, tylko stale, stale myśl o nich myśl - wszystko, co tylko chcesz, może się zdarzyć dziś"
co tylko potwierdza fakt, że w pierwszej przesyłce, którą odebrałam po powrocie z urlopu była książeczka o Basi i...
no, kto zgadnie?
c.d.n.
P.S.
ale czemu się właściwie tak dziwię?
wystarczy przecież wpisać w sieci "synonimy do słowa lokomotywa" i otrzymujemy następujący zestaw:
asumpt, atrakcja, bodziec, ciekawostka, ciuchcia, czynnik, doping, duch, dusza, dźwignia, elektrowóz, generator, impuls, inicjatywa, inspiracja, magnes, motor, motywacja, mózg, napęd, natchnienie, ostroga, parowóz, pobudka, podnieta, podstawa, powód, praprzyczyna, przyczyna, przynęta, siła motoryczna, siła sprawcza, spiritus movens, sprężyna, stymulator, urozmaicenie, wabik, zachęta, źródło
nie mówiąc już o wieloznaczności słowa pociąg...
może po prostu pora uznać tę dodatkową siłę napędową wszechświata
koła w ruch i niech nam nigdy nie brakuje pary! :)
Synek mojej znajomej ma 4lata, przezywa taką samą fascynację pociągami jak Twój :) W domu sa po prostu wszędzie! Dobrze, że ma dla siebie cos co tak bardzo go "pociąga" i co lubi robic całym sobą :) Życie bez pasji jest jakies takie ...."wybrakowane"
OdpowiedzUsuńzgadzam się - czasem ta wszechobecność lokomotyw bywa nieco irytująca, ale tak naprawdę cieszy mnie Jankowe zaangażowanie w temat i podziwiam każdą nową kolejową konstrukcję, obrazek, opowieść - uśmiech i błysk w oku z jakim je prezentuje są bezcenne :)
UsuńAleż fascynacja, fajnie że ma taką pasję :-) U nas jest tak z samochodami ;-) Chociaż pociągami też lubi się bawić, niedlugo szykujemy mu niespodziankę - przejazd wąskotorówka :-)
OdpowiedzUsuńJanek często wspomina Maltankę i kolejkę Żnin-Wenecja-Biskupin - myślę, że wąskotorówka Waszemu trzylatkowi też się spodoba
UsuńPiękne rysunki! Pozazdrościć, Młody tylko gryzdoli :/ Uwielbiam balony, ale takiego jeszcze nie widziałam ;) U nas, właściwie po drezdeńskich atrakcjach pociągowych (muszę w końcu posegregować zdjęcia) temat pociągów ucichł (z wyjątkiem stawiania szlabanów gdzie popadnie), albo raczej został zdominowany przez zabawy z 5-letnim sąsiadem, który (o zgrozo!) nie lubi pociągów...
OdpowiedzUsuńPasję trzeba rozwijać :) Idziemy czytać ten wpis o książeczce o Basi.
OdpowiedzUsuń