Tappi kradnie serca

powyższy nagłówek to nie tytuł najnowszej książeczki pełnej przygód sympatycznego wikinga
(może by nawet pasował, chociaż nie bardzo mogę go sobie wyobrazić jako złodziejaszka...)
po prostu - takie są fakty :)

od kiedy pierwszy raz przeczytałam o Tappim (w tramwaju, czyli TU), wiedziałam, że to tylko kwestia czasu zanim zagości na Jankowej półce

już jest!
i skradł



opowieści Marcina Mortki pokochaliśmy oboje niezależnie - chyba przede wszystkim za bijące z nich ciepło, naturalne porozumienie miedzy bohaterami, piękno przyrody,  nienachalne, ale cenne przesłanie (ja), ale możliwe, że po prostu za szczery, szeroki uśmiech głównego bohatera i dzikie harce Chichotka (Janek? i ja!)
nie ma co zbyt wiele analizować - dość, że od zakupu pierwszej książeczki z opowiadaniami  wytrzymałam może dwa dni zanim pobiegłam po drugą :)
prawdę mówią o pewnym sklepie - dobrze, że jest tak blisko :P
bo są super!

mamy "Tappi i ciasto urodzinowe" oraz "Tappi i niezwykłe miejsce" - zbiory luźno powiązanych opowiastek, ale już marzy mi się "pełen metraż"

czytamy, dyskutujemy
Janek nawet dał się przekonać, żeby stworzyć inspirowane przygodami Tappiego rękodzieła!
narysował piękny obrazek z bohaterami opowiadań
dzieło - wyżej - przedstawia (oczywiście) Tappiego (z brodą większą niż brzuch), Chichotka (w nausznikach, bo chłodno), Śmigaczkę (akurat śmignęła, dlatego taka niewyraźna), Brzuchacza (on nie ma głowy na dole, tylko idzie na czterech łapach!), kruka Paplaka nad nimi oraz Chrobotka w Bulgotce i Paszczę na drugim brzegu
do tego Dąb Starodziej i Dziadek Wodospad (oraz mostek). J. zadbał o wszystkie szczegóły :)
z własnej inicjatywy wykonał tez zakładkę do swoich książeczek


powtórzę się - nie do końca pojmuję fenomen tej serii, ale jedno jest pewne - jeszcze o nim przeczytamy!


a może i napiszemy...
póki co przy okazji blogowego konkursu J. wymyślił szkic opowiadania pod roboczym tytułem "Tappi i wycieczka z Jankiem"
podzielimy się, a co!

Ja bym Tappiego złapał ze rękę i z nim w Szepczącym Lesie spacerował. 
A potem zaprosił do nas.
I byśmy wyszli z baśniowej krainy, a ja bym mu pokazał cały nasz prawdziwy świat.
"Oto InterCity! Ziuuu..."
I zobaczyłby to, czego nie ma w lesie - samochody i ulice, i lampy, i duże bloki, i windę, i schody.
I bajki w komputerze.
A potem byśmy wrócili i na polanie oglądali zwierzęta w lesie - taką bajkę jak teatr.

mamine serce skradzione ponownie
- cóż, akurat w przypadku tego autora można się było tego spodziewać :P

6 komentarzy :

  1. ostatnio tez czytałysmy z córka Tappiego, sięgnęłam po niego z ciekawości bo wiele osób zachwalało i muszę przyznać, że wciągnęło nas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cóż, mi o Mortce przypomniało się dzięki promocji "O tym, jak na Szepczący Las padł czar" w sieci (widziałam na kilku blogach)
      a że jednocześnie w naszym "spożywczym" pojawiły się opowiadania w dobrej cenie.. dobry marketing to połowa sukcesu!
      za tę drugą jednak odpowiada treść i to magiczne "coś", co Tappi zdecydowanie w sobie ma :)

      Usuń
  2. My również jesteśmy fanami Tappiego. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. My niedawno nabyliśmy w formie e-booka Tappiego z szepczącego lasu i jego podróże, ale jeszcze nie było czasu zajrzeć. Łatwiej mi złapać zwykłą książkę, zwłaszcza że Młody ma taki rytuał - codziennie wyciąga z szafy inną książkę, choćby wczorajsza nieskończona piętrzyła się na stosie jej podobnych obok łóżka ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mieliśmy dwie książeczki Tappiego, całkiem ciekawe, ale wydałyśmy innym dzieciom, żeby się cieszyły. Teraz polujemy na grę. To coś dla Was, planszówka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już mi ktoś polecał - kto wie, może się skusimy :D

      Usuń