coś dla małych oczu i nieco większych rączek - mała biała rybka, kolory i pyssla

mam wrażenie, że nikt nie zastanawia się, kiedy zacząć dzieci przytulać, mówić do nich, dawać do ręki grzechotkę, pokazywać z bliska kwiaty i liście na spacerze, uczyć, że piesek robi "hau!", a kotek "miau"...
za naturalne (bardzo słusznie) uznaje się fizyczny kontakt z bliskimi, rozpoczynaną już po narodzinach naukę porozumiewania się - w początkowo wszak zupełnie niezrozumiałym języku - i poznawanie otaczającego świata wszystkimi zmysłami przez niemowlaki
jeśli jednak chodzi czytanie najmłodszym - bywa różnie
ku swojemu zaskoczeniu niejednokrotnie spotkałam się z całkowitym niezrozumieniem idei czytania niemowlętom i opiniami rodzaju "na to ma jeszcze czas", "po co mu czytasz, przecież nic nie pojmuje",
a przecież - podobnie jak plastikowa zabawka, cień na ścianie i "jego własna noga" - książki też mogą być fascynujące nawet dla kilkumiesięcznych dzieci
i są! co pokazują liczne mamy maluchów w ramach projektu Przygody z książką oraz nasz najnowszy nabytek


z Jankiem czytam od zawsze - niestety z pierwszych dwóch lat zachowały się tylko nieliczne ślady tego procederu w postaci przypadkowych zdjęć nad "Ulubionymi wierszami babci", czy kartonowym "Kajtusiem" (w tym to ostatnie na nocniku, więc pozostanie głęboko ukryte w domowym albumie)
wbrew planom i marzeniom nie pojawił się w domu kolejny obgryzający okładki młody czytelnik, stąd również tu, na blogu, zieje dziura w temacie książek dla najmłodszych
nieznacznie maskują ją co prawda regularnie powtarzane komplementy dla kartonówek-wyszukiwanek, które kupuję wszystkim znajomym - nawet już rocznym - maluchom, bo wiem, że będą służyć latami (ach, ta ulica Czereśniowa! >>),
ale dziś doczekała się pięknej łatki w postaci prezentu od wydawnictwa Mamania dla najmłodszej w rodzinie:


"Mała biała rybka" to z jednej strony książeczka, jakich wiele - opowiadająca historię dziecka poszukującego swojej mamy
i pokazująca najmłodszym podstawowe kolory
jest jednak także wyjątkowa, gdyż w przeciwieństwie do tych "zwykłych", jej ilustracje stworzono na zasadzie kontrastu, umieszczając proste kształty na czarnym tle
jest to zabieg fatalny dla samej książki, bo jak każda mama wie, małe paluszki nigdy nie są czyste i suche, a na czarnej kartce doskonale odbijają się linie papilarne... ale świetny dla małych oczu
kolorowe elementy podwodnego świata zdecydowanie przyciągają uwagę!




zarówno ilustracje, jak sama historia, choć proste, mogą zachwycić
na kilkunastu stronach dostajemy to, czego chyba wszyscy szukamy w książkach - pełen wachlarz emocji, barwne postaci oraz akcję, która nie stoi w miejscu - w wersji dla początkujących :)
a końcowa scena, emanująca ciepłem, czułością i spełnionym poczuciem przynależności, jest po prostu urzekająca


"Mała biała rybka" zmobilizowała nas do przygotowania dla małej kuzynki J. mobila w kontrastowych kolorach
z drobnych koralików (polecam jako ćwiczenie sprawności palców i cierpliwości!) powstały czarno-biało-czerwone kształty oraz główne bohaterki opowieści




ale, ponieważ książka aż się prosi o stworzenie dodatkowych wycinankowych ilustracji (może kilka zalaminowanych,
 na odpowiednich dla małych rączek niedużych karteczkach, które dzidzia będzie mogła miętosić w czasie lektury?),
mam wrażenie, że to jeszcze nie koniec...


tylko skąd brać czas, gdy tak wiele innych inspiracji czeka wśród bajecznie różnorodnych wpisów w cyklu:


?!


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz