było sobie... jelito - Historia wewnętrzna

doskonale pamiętam swój ulubiony serial z dzieciństwa - ponadczasową opowieść o tym, co człowiekowi najbliższe:


teraz, ćwierć wieku później, podśpiewując szlagierowe "la vie, la vie", wraz z Mistrzem, Strażnikami i wesołymi krwinkami kolejne pokolenie przekonuje się, że nauka wcale musi być nudna :)

z ciekawością obserwuję fascynację naszych czterolatków ludzkim "życiem wewnętrznym" i podziwiam siłę medialnego przekazu (Justysia: "babciu, czy w tym jest cukier? to ja nie będę jadła" - po odcinku o próchnicy; Jan: "nie można kichać na kogoś, bo się zarazi wirusem!", "mamo, a wiesz, ze mamy w brzuchu dobre bakterie? nie powodują choroby, tylko robią witaminy")
i nawet dziś - po latach akademickiej edukacji w temacie - nie mogę się nadziwić, jak niektóre rozwiązania natury bywają dziecinnie proste w swej niebywałej złożoności 

ale to nie o bajce miałam pisać!
otóż z zainteresowaniem podobnym jakie niegdyś budziło "Było sobie życie", słucham ostatnio pewnego audiobooka
książka, o której mowa, to "Historia wewnętrzna. Jelito - najbardziej fascynujący organ naszego ciała" G. Enders - zapis przemyśleń młodej doktorantki o... kupie
na szczęście, choć początkowo nic na to nie wskazuje - nie tylko

jelita! czyż to nie świetny pomysł na temat? jakże ważki, dotyczący każdego człowieka, a tak rzadko poruszany w literaturze... codzienne ludzkie zmagania z fizjologią naszego największego organu wewnętrznego zdecydowanie zasługiwały na tak obrazowe, szczegółowe przedstawienie!


książka jest sensownie podzielona na części dotyczące anatomii i fizjologii układu pokarmowego oraz zasiedlającej nasze wnętrzności flory bakteryjnej
co istotne - otrzymujemy nie tylko dawkę podstawowych informacji o budowie jelit, ale także na temat często marginalizowanej roli ich silnego unerwienia, wpływu diety na nastrój i mikroorganizmów symbiotycznych na odporność
autorka dzieli się własną wiedzą, ale także przytacza teorie dotyczące ludzkiej ewolucji i wyniki badań bardziej doświadczonych kolegów po fachu używając prostego, zrozumiałego dla laika, miejscami dowcipnego języka
choć, uczciwie, stylistyka niezbyt odpowiada moim gustom, a anegdoty - poczuciu humoru, nie zaskakuje mnie jej popularność
(i wysokie oceny na lubimyczytać.pl) - myślę, że kluczowy jest fakt, że młoda doktorantka zgłębia temat z prawdziwą pasją

co do audiobooka - miałam wrażenie, że książkę czyta sama autorka (widziałam potem w sieci jej wystąpienie i jedyną istotna różnicą jest fakt, że mówi po niemiecku :P) - myślę, że to komplement i wystarczająca rekomendacja dla Małgorzaty Lewińskiej, która w moim odczuciu nieźle sprawdziła się tu jako lektorka (fragment dostępny tutaj)
szkoda, że w tej formie nie mogłam poznać tak chwalonych przez autorkę rysunków jej siostry, ale za to "czytałam", a jednocześnie napełniłam kilka słoiczków kompotem czereśniowym i dżemem z truskawek - jak dla mnie to wystarczająca rekompensata


nawet jeśli (po wykładach z anatomii i zajęciach w prosektorium, albo obejrzeniu "Było sobie życie. Trawienie") wydaje nam się, że mamy już dość informacji na temat wnętrzności, warto przeczytać/posłuchać, choćby po to by dowiedzieć się czy (a raczej jak) pomaga ślinienie drobnych ran, jaki jest najsilniejszy mięsień w naszym organizmie, czemu budzimy się z podpuchniętymi oczami
oraz po co człowiekowi mózg :)

choć do moich ulubionych popularyzatorów nauki (jak Hawking, Dawkins, czy Cohen i Stewart do spółki z Pratchettem) Enders daleko, to należą jej się wielkie brawa, bo między innymi dzięki takiej beletryzacji również wiedza medyczna ma szanse trafić "pod strzechy"
(i do młodych, zbuntowanych przeciw szkole głów)



audiobook udostępniła audioteka.pl

8 komentarzy :

  1. Wygląda zachęcająco, zwłaszcza jesli jest choć w połowie tak dobre jak kultowa kreskówka :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie da się ich porównać, ale na pewno w równie "bezbolesny" sposób pozwala przyswoić sporo ciekawych informacji o ludzkim ciele - a na taką naukę, nie do końca na poważnie, nigdy nie jest za późno

      Usuń
  2. Tak się cieszę że zajrzałam dalej - bo pomyślałam najpierw, że przecież o "Było sobie życie" wiem wszystko...
    A o takiej książce nie słyszałam! Już w koszyku :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taka zmyłka :)
      ale faktycznie podobieństwo do "Było sobie..." to moje pierwsze skojarzenie - ciekawe czy też dostrzeżesz analogię

      Usuń
  3. No tak, po "Niuchu" miałam automatyczne skojarzenie z Pratchettem... Opisałaś tą książkę tak interesująco, że zapisałam ją sobie do poczytania na przyszłość, bo na razie jakoś mnie te flaki nie wciągają ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no popatrz - o "Niuchu" nawet nie pomyślałam, ale rzeczywiście - znów ta kupka :P
      ja Pratchetta wspomniałam tu tylko ze względu na "Naukę Świata Dysku" - sprytnie pomyślaną zachętę do zgłębiania tajemnic naszego świata dla młodych fanów fantastyki... choć tematyka zupełnie inna

      Usuń
  4. Nie za bardzo to nasza tematyka, ale co kto lubi :) Takie książki i audiobooki też są potrzebne dla zainteresowanych.

    OdpowiedzUsuń