Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały

i nie mniej ważne:
jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły?

powyższe pytania stawiają w tytule swojego poradnika A. Faber i E. Mazlish


i muszę przyznać, że całkiem przekonująco na nie w treści odpowiadają


"Jak mówić..." jest chyba pierwszą książką o dzieciach, wyzwaniach rodzicielskich, empatii i komunikacji, jaką w życiu przeczytałam
było to jakoś na przełomie wieków
ot, stała sobie u nas w domu rodzinnym na półce i czekała
nie myślałam wówczas zupełnie o własnym przyszłym macierzyństwie, ani chyba nawet o problematycznym porozumieniu miedzypokoleniowym w relacji z własnymi rodzicami - po prostu zaciekawiły mnie obrazki, potem przykłady, ćwiczenia
przejrzałam zafascynowana
a potem znów na długo zapomniałam


wracając do niej po latach jako mama, nie dostrzegam już niestety tego uroku nowości i świeżości spojrzenia na temat komunikacji międzyludzkiej w ogóle, a pomiędzy rodzicami i dziećmi w szczególności
- w międzyczasie księgarskie półki i portale internetowe zaroiły się od poradników i artykułów pełnych odniesień do "inteligencji emocjonalnej", "rodzicielstwa bliskości", "życiowej uważności", czy "budowania wartościowych relacji" oraz podkreślania roli empatii, wyrażania uczuć i stosowania pochwał w procesie wychowania
stało się dla mnie oczywiste, że dzieci jednak mają głos, a także przyrodzoną potrzebę przynależności do wspólnoty (również rodziny) i szukania wsparcia autorytetów


"Jak mówić..." przetrwała jednak próbę czasu - nadal potrafię docenić jej potencjał, prostotę przekazu i brak nachalności w przekonywaniu do (nieistniejącej) "jedynie słusznej metody"
autorki podsuwają tu proste rozwiązania domowych konfliktów, na konkretnych przykładach tłumaczą przyczyny powstawania (i narastania) pewnych "zgrzytów" i podpowiadają, jak dzięki drobnym zmianom własnych zachowań i sposobu wyrażania opinii i/lub potrzeb łatwo zmienić wzajemne nastawienie i przebieg dyskusji - w przeróżnych sytuacjach życiowych
co dla mnie bardzo istotne, pokazują też, że prawo do wyboru, decydowania o sobie i nieskrępowanego wyrażania opinii może i powinno (nie prowadząc bynajmniej do anarchii) przysługiwać wszystkim domownikom niezależnie od wieku
wzajemne zrozumienie i poszanowanie praw po prostu działają lepiej, niż bezrozumne podporządkowywanie decyzjom "najsilniejszego"
   
nie zamierzam dalej się rozpisywać - tym bardziej, że przez tyle lat inni wielokrotnie już to zrobili lepiej -
żądnym szczegółów polecić mogę niezłą recenzję TU
i oczywiście książkę :)

sama co jakiś czas wracam do niektórych rozdziałów (wszak rozmowy ze zbuntowanym nastolatkiem jeszcze przede mną - nie zaszkodzi się przygotować :P),
a na co dzień powtarzam sobie proste odpowiedzi na tytułowe pytania
jak mówić, żeby dzieci nas słuchały? z szacunkiem
jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły? uważnie

jestem przekonana, że wystarczy tylko(?) o tym pamiętać!


ale nadal szukam cennych podpowiedzi w ramach wyzwania:
mamodokształcanie


5 komentarzy :

  1. Znam tą książkę od bardzo, BARDZO dawna. Moja mama przyniosła ją lat temu, bo nie wyrabiała przy mnie i moich siostrzeńcach. teraz odziedziczyłam ją ja. Mam starą wersje, cienką. Niedawno widziałam w Empiku nowsze wydanie, które jest dwa razy większe objętościowo. Jak odkurzę mojego starocia to rozejrzę się za nówką z czystej ciekawości, co tam dodali :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo to właśnie taki klasyk z ubiegłego wieku :)
      ma różne kontynuacje i wznowienia - znaczy chyba trafia nie tylko do mnie

      Usuń
  2. Klasyka, ale ja jakoś jeszcze do niej nie dotarłam. Chyba pora:)

    OdpowiedzUsuń
  3. A od jakiego wieku dziecka polecasz tę książkę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. osobiście - od kiedy rodzic zaczyna mówić do dziecka, czyli w zasadzie od kiedy tylko się pojawi :)
      pewnie najbardziej przydaje się w okresach buntu, ale pewne propozycje i zasady są uniwersalne dla międzyludzkiej komunikacji w ogóle

      Usuń