- uznaliśmy tak zarówno ja i Jan, jak i miejscowe Patyczaki :)
babcia, ciocia i wujek * z grupą Klubowiczów z PTTK - fanów nordic walking - przywitali wiosnę spacerem i paleniem Marzanny, a my wyruszyliśmy na pierwszą wiosenną wycieczkę rowerową i przyłączyliśmy się do konsumpcji ogniskowych kiełbasek na mecie ich rajdu w Rudniku :)
przygotowani byliśmy dobrze -
dosłownie chwilę wcześniej kupiłam sobie wreszcie kask (tym razem nie było wyjścia, bo opis urodzinowej koperty od Wisienek nie pozostawiał wyboru - dzięki za skuteczne wsparcie :) i okulary, a Janek korzystając z okazji dłuższego pobytu przy stoisku z rowerowymi gadżetami wybrał dla nas licznik :D
zdążyli też z dziadkiem Józkiem wzmiankowany sprzęt zamontować i dopompować koła, a ja odnalazłam pelerynkę ochronną J., więc mimo, że od rana w dniu planowanego rajdu straszyły szare chmury i trochę się wahałam, nie było wymówki - z resztą entuzjazm Janka jak zwykle starczył dla dwojga :)
było dużo radości,
wiatr (poruszający wiatraczkiem ku radości syna i dmący w twarz pedałującej matce),
słońce i deszcz (jednak się chmura w czasie naszego powrotu oberwała i pelerynka i rękawiczki się przydały - J. oczywiście animuszu nie stracił, chociaż mnie już straszyło widmo kataru z powikłaniami),
ogień (grzejący pyszne kiełbaski i zmarznięte dłonie) i woda (w jeziorze - na szczęście tym razem bez bliskich spotkań),
życie (nowo rozkwitające wokół)
i śmierć (niewinnej płotki naiwnie skuszonej wędkarską przynętą)
po prostu pełnia wrażeń
wiosenny sezon turystyczny 2014 uważam za rozpoczęty!
* w galerii Gazety Pomorskiej TU
aaa ale zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńa my swoje rowery musieliśmy do rodziców póki co odstawić, dopiero po przeprowadzce będziemy mogli ruszyć w trasę, kto wie jak długo to się przeciągnie. Natomiast grill to już był :) i kolejny w majowy weekend :)