zdaje się, że pewne pojęcia, wzorce, które poznajemy są wpisane w naszą kulturę i oddziałują na wyobraźnię każdego człowieka od momentu, kiedy się z nimi po raz pierwszy zetknie
(niestety dotyczy to również pewnych obecnych w większości baśni stereotypów - związanych min. z płcią, urodą i siłą, ale nie o tym...)
równolatkowie Janka znają już pewne treści i postaci i wiem, że panie w przedszkolu niejako zakładają, że podopieczni wiedzą kto to Czerwony Kapturek, Śnieżka i Kopciuszek - nie ma wiec wyjścia - trzeba syna zapoznać z kanonem :)
zaczęliśmy dawno, dawno temu od "Jasia i Małgosi" z serii Bajek z Ramą - wtedy J. bardziej reagował na samo wykonanie - dźwięki, ton glosu - nie kojarząc jeszcze treści, ale pierwsze lody zostały przełamane :)
niewiele później kupiłam niedrogo Najpiękniejsze bajki świata, z których J. poznał głos pani Anny Dymnej oraz opowieści o Czerwonym Kapturku, Śnieżce, Złotowłosej, Trzech Świnkach, Tomciu Paluszku, Kocie w Butach i Smoku Wawelskim (z serią się nie rozstajemy - teraz pomaga w nauce angielskiego, ale znów nie o tym miałam...)
Calineczkę synuś poznał w teatrze, a potem w pełnej wersji według Andersena dzięki wolnelektury.pl (polecam, na pewno będziemy do nich wracać!)
a od jakiegoś czasu wieczorami czytam Jankowi baśnie z bogatego zbioru utworów, który czekał na to chyba już od pierwszych urodzin (dzięki ciociu Gosiu :D)
chodzi o Najpiękniejsze Baśnie Świata (Wyd. E. Jarmołkiewicz) - sporo znanych baśni w całkiem przystępnej formie, nie muszę martwić się o nadmierną brutalność czy zniekształcenie treści i z rzadka cenzuruję tekst
stąd znana była już J. baśń O Rybaku i Złotej Rybce
zdaje się jednak, że o Śpiącej Królewnie mało dotąd słyszał (no chyba, ze dziadek zdążył już podzielić się jednym ze swoich ulubionych cytatów: "Sto lat spałam? Więc dlaczego ciągle jeszcze chce się spać?" :P)
dzięki zaproszeniu cioci Grażynki miał szansę poznać zupełnie nową wersję tych utworów w wykonaniu aktorów lokalnego teatru w spektaklu pt. "O Rybaku, Złotej Rybce i Śpiącej Królewnie"
przedstawienie grane jest od dawna, ale znów jakoś nikt mnie nie uprzedził, że może malucha wystraszyć...
spektakl oglądaliśmy w towarzystwie ukochanej Justysi i gromady przedszkolaków (które przyjechały autokarami - cztery autokary!!! - myślałam, że zostaniemy na parkingu :P) i słychać było, że występ trafia do większości młodych widzów, którzy bardzo się weń angażowali - krzyczeli, ostrzegali bohaterów...
niestety dla Janka groźny Demon, dym puszczony na salę podczas jego wejścia (super miejsca w pierwszym rzędzie okazały się jednak nie najlepsze...) i głośna muzyka to zdecydowanie za wiele
mimo całej euforii jaka towarzyszyła mu w drodze do teatru, bardzo szybko zrezygnował z zajmowania samodzielnego miejsca i większą część godzinnego przedstawienia spędził wtulony we mnie z zasłoniętymi uszami i tylko chyłkiem spoglądając na scenę :(
zbyt intensywne wrażenia "odczarowywałyśmy" potem z ciocią i Justysią opowiadaniem sobie o treści i podkreślaniem faktu, że wszystko się dobrze skończyło
do tego pierwszy wspólny wiosenny spacer
i dobry humor powrócił :)
co ciekawe zapytany po powrocie czy teraz na jakiś czas dość teatru do razu odpowiedział "Nie! Ja znowu teraz chcę!" :o
czyli na czytaniu baśni jednak się nie skończy - magia sceny działa - następnym razem spróbujemy jednak może z teatrzykiem kukiełkowym...
Ja planuję w tym roku z Wiki do odwiedzić Baj Porski. Co prawda ona jeszcze 3 lat nie ma, ale na spektakl dla najmłodszych chcę ją zabrać.
OdpowiedzUsuńBaśnie mamy w najróżniejszych wersjach, przeważnie są to stare książki, jak mi się uda to czytam Wiki przed snem, ale coraz trudniej z tym czytaniem, bo maj córcia to teraz "ja, ja!" i koniec kropka, ona sama czyta.