weekendowo zrobiło się trochę już w czwartek - odwiedzili nas wreszcie wujek Łukasz, ciocia Ola i - pierwszy raz! - prawie 3-miesięczny Adaś
jako że chrzestny nie zdołał w tym roku trafić ani na urodzinki, ani na choinkę (ehh..), przy okazji wizyty Jane wszedł w posiadanie wspaniałego zestawu klocków Gothic City
chłopcy pracowicie miasta układali do niedzieli (z przerwą na świętowanie urodzin Macieja)
a w niedzielę wyruszyliśmy poeksplorować nasze, również obfitujące w architekturę gotycką okolice
relację można by ewentualnie zaopatrzyć roboczym tytułem "Gotyk w kujawsko-pomorskim", gdyby nie to, że wypad był trochę bez planu i logikę trasy Grudziądz-Chełmno-Toruń popsuł "doklejony" ni stąd ni zowąd Ciechocinek :P
pogoda dopisała, Janek zadowolony (jak zwykle i gdzie bądź :P), mama zadowolona (wiadomo - potrzebowała powietrza), tata po "ciężkim dniu" w Ciechocinku (wynarzekal się tam na wszystko chyba za cały rok) udobruchany sympatyczną wizytą w toruńskim Żywym Muzeum Piernika
Janek poznał nowe słowa - baszta, tężnie (tĘżżżnie), warzelnia, kardamon...
a kilkanaście zdjęć z błękitnym niebem w tle pięknie się będzie prezentowało w albumie
naprawdę warto się ruszyć nawet te kilkadziesiąt kilometrów od domu zgodnie z powiedzeniem "cudze chwalicie..."
najgorzej, że jutro znów do pracy :(
Takie wypady są świetne :-) też lubię raz na jakiś czas pozwiedzac okolice
OdpowiedzUsuńmoże kiedyś uda się nam na jakiejś wycieczce spotkać - w końcu mamy te okolice wspólne :)
UsuńMy sporo jeździmy na szczęście. Nie usiedziałabym w jednym miejscu stale
OdpowiedzUsuń