dziś u nas na stole gra logiczna, czy jak kto woli "strategiczna", złożona z niewielkiej liczby elementów i całkowicie pozbawiona losowości
dla niektórych pewnie brzmi nudno?
zerknijcie chociaż na pudełko i dajcie jej szansę - zobaczycie, że jednak jest wypas :)
Owce na wypasie
nie tylko na pierwszy rzut oka wyglądają świetnie
w zachęcającym barwną, radosną grafiką pudle znajdujemy porządną wypraskę (ważny plus!), utrzymującą w porządku dobrej jakości, trwałe elementy,
czyli
cztery zestawy grubych, bakelitowych żetonów z wizerunkami owiec w czterech kolorach
oraz 16 elementów planszy, złożonych z 4 sześciokątnych pól każdy
w zasadzie od odpakowania, do pierwszej rozgrywki nie powinno minąć więcej niż kilka minut
reguły są jasne i przejrzyste, próg wejścia (czyli wymagane wcześniejsze doświadczenie / bazowe umiejętności "planszówkowe") praktycznie nie istnieje - po prostu siadamy i gramy
zwykle jednak przygotowania trwają dłuższą chwilę...
po prostu każdy (każdy! nasze starsze przedszkolaki w takim samym stopniu jak ich rodzice) chce sobie najpierw dokładnie pooglądać żetony, na których każda owieczka stroi inną minę :D
w końcu jednak rozkładamy planszę
za każdym razem jej układ może być inny, ponieważ zależy od liczby graczy (od 2 do 4) i ich wyobraźni
kolejno dokładamy elementy pastwiska tworząc nieregularny kształt złożony z zielonych heksów, który będzie areną naszych zmagań
w wybranych miejscach na obrzeżach ustawiamy swoje stada - każde w postaci jednokolorowego wysokiego stosu
i zaczynamy!
celem gry jest optymalne rozmieszczenie swoich owiec - tak, by każda miała jeden sześciokąt hali tylko dla siebie
przemieszczać stada można dowolną liczbę żetonów na raz i w każdym kierunku, ale jednorazowo tylko z jednego swojego stosu (a stopniowo robi się ich coraz więcej), jedynie po linii prostej i zawsze do końca dostępnej drogi, pamiętając, że nie można przeskakiwać żadnych owiec
jasne?
hmm, w instrukcji wyjaśnione jest to naprawdę dobrze...
może coś rozjaśni obraz pola gry po 2 ruchach owieczek czarnych i niebieskich i jednym - białych?
cóż, nawet jeśli jednym zdaniem nie tak łatwo oddać zasadę gry, wystarczy krótki pokaz, żeby zrozumiały ja nawet przedszkolaki
te znajome, nawet jeśli jeszcze nie grają równie "rozmyślnie" (a na pewno nie tak złośliwie!) jak ich starsi bracia i rodzice, wciągnęły się raz-dwa!
ostatecznie, to bardzo nieskomplikowana gra...
w czym więc tkwi fenomen "Owiec..."? prostota zasad absolutnie nie równa się banalności rozgrywki!
pewnie, że można po prostu sobie rozstawiać kolorowe, uśmiechnięte owieczki [i w sumie już jest fajnie, szczególnie jeśli ma się 5 lat :)], ale wbrew pozorom da się też nieźle pogimnastykować szare komórki próbując optymalnie rozmieścić swoją gromadkę
szczególnie, że ktoś inny (albo kilku ktosiów), dążąc do podobnego celu, kładzie nam ciągle swoje owce pod nogi, a wielka połać dostępnej trawy szybko zaczyna się kurczyć i okazuje się, że wcale nie musi jej starczyć dla wszystkich...
nauka planowania, przewidywania ruchów przeciwnika i dostępnych w następnym kroku możliwości oraz konieczność skupienia przy planszy nie muszą (a nawet nie powinny!) wykluczać dobrej zabawy i miłego oku wykonania gry
w przypadku "Owiec na wypasie" mamy to wszystko w jednym
oraz, że powtórzę: naprawdę świetne, brzęczące i niemal niezniszczalne żetony z zabawnymi owieczkami, do wykorzystania na setki sposobów w innych zabawach - jako kółka, pionki, liczmany, pieniążki...
inwestycja warta swojej ceny
zachęcamy:
w ramach wyzwania 7 gier w 7 dni
a że w tym temacie, w pewnej innej sporej hali - na Festiwalu Gramy! w Gdańsku - zaszalał nasz znajomy, wygrywając turniej w "Owce na wypasie", przy okazji gratulujemy: brawo Adam! :D
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz