podstawa bezpiecznego snu, czy zbędny gadżet? barierka Safari

myślę, że każdemu młodemu rodzicowi, pierwszy raz układającemu dziecko do snu na "dorosłym" łóżku, przemknęło przez myśl: "czy aby nie spadnie?"
albo przynajmniej usłyszał to od zaangażowanej babci/cioci/sąsiadki...

sama znając ruchliwość synka, przy kupnie dużego łóżeczka dla dwuletniego J. wybrałam takie z krótką barierką
traf chciał, że nie wytrzymała długo :(
poza tym smyk sypia przecież nie tylko u siebie, ale i od czasu do czasu w pełnowymiarowych łóżkach - z rodzicami, u dziadków, znajomych i w hotelach w czasie podróży
dlatego przyjechała do nas do przetestowania

barierka ochronna Safari Caretero


na stronie producenta krótki opis informuje o wszystkim co warto wiedzieć - 
barierka składa się z części aluminiowych i tekstylnych - w tym syntetycznej siatki podobnie jak łóżeczka turystyczne
złożona jest niewielka i względnie lekka, po rozłożeniu - a jest to dość proste, jeśli przestrzega się kolejności działań wskazanej w instrukcji - osiąga wymiary 120x40


mocowanie polega w zasadzie tylko na oparciu "nóżek" na konstrukcji pod materacem
i już dziecko może wesoło zerkać przez siateczkę, a rodzic przestać martwić się o jego bezpieczeństwo :)

  
zgodnie z instrukcją użytkowania barierka może zabezpieczyć dziecko przed wypadnięciem z łóżka o długości 170-190 cm, niższych niż 60 cm i z materacem wysokości 13-20 cm 
hmmm... nasze nie do końca spełniają te wymagania
co prawda nie wykluczyło to jej montażu i w czasie używania nie wydarzyło się nic nieprzewidzianego - pozostawała na swoim miejscu i chroniła dziecko przed sturlaniem się z łóżka - ale czy w razie usterki nie podważyłoby prawa do ewentualnej reklamacji? trudno powiedzieć, w końcu napisano jasno...

ostatecznie młodszy tester (lat 2) sprawdził barierkę w dużym łóżku rodziców, starszy (lat 4) - w mniejszym, własnym
obaj nie zgłosili zastrzeżeń :)


cóż dodać?
barierka wygląd estetycznie, łatwo się montuje i spełnia swoje zadanie
wydała mi się jednak nieco zbyt masywna do dziecięcego łóżeczka i przytłaczająca w pokoju Janka, toteż u nas konieczne byłoby codzienne składanie i rozkładanie, albo używana byłaby jedynie w podróży... a na wakacje nie jeździmy niestety, aż tak często :(

myślę, że z kreatywnym przedszkolakiem dałoby się znaleźć kilka alternatywnych zastosowań dla tego wynalazku - mogłaby na przykład być świetną bramką do minihokeja...

niestety - producent określa wiek użytkownika jako maksymalnie 5 lat i zaznacza: "Nie pozwalaj dziecku bawić się barierką!"

w takiej sytuacji po testach jednak chyba zwrócimy...
  

7 komentarzy :

  1. no i to jest genialny wynalazek!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. fajne, szkoda tylko że nie da się tego przyczepić do wersalki ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja dwa dni temu kupiłam taką barierkę swojej czterolatce. I... jestem zachwycona! Koniec obstawiamia łóżka szafeczksmi, krzesłami i kocami. Obydwie możemy spać spokojnie. Czasem na jskiś czas warto przymknąć oko na wygląd😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie demonizujcie, brakuje jeszcze kasku do raczkowania... znam jednych rodziców, co całą noc nie spali pilnując dziecka pierwszy raz po zdjęciu barierek, ale nie spadł. Nasz śpi bez barierek od czasu jak miał 2,5 roku i ani razu nie wypadł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie są maluchy, które uczą się chodzić z takim zapałem, że i kaski do raczkowania się przydają (ktoś to w końcu kupuje!) - lepsze to niż wstrząs mózgu po gwałtownym zderzeniu ze ścianą, czy zniechęcenie pierwszymi guzami
      niektórzy śpią też bardziej dynamicznie niż inni...
      u J. przy łóżku zwykle leży "awaryjna" poduszka, więc niby krzywdy sobie nie zrobi, ale samo przebudzenie po takim sturlaniu do przyjemnych nie należy - dobrze wiem z własnego (tak, też się w nocy wiercę) doświadczenia
      widać Was po prostu problem nie dotyczy

      Usuń
  5. My żadnej barierki nie miałyśmy i jakoś nie wypadłyśmy. Zobaczymy, jak to będzie za kilka lat, ale na razie nie planujemy zakupu.

    OdpowiedzUsuń