ledwie uzupełniłam wpisy z pierwszej - wrocławskiej - części urlopu, a tu już druga - bardziej "egzotyczna" (i pełna wszelkich możliwych miejskich środków komunikacji :P) za nami...
mimo planów i postanowień nie udało mi się napisać żadnego sensownego podsumowania pierwszego roku Janka w przedszkolu,
a już zaczyna drugi...
w ramach projektu "Przyroda pod lupą" opublikowałam może połowę wpisów, które miałam zamiar...
(ten o motylach już sobie daruję, ale "Las - przystanek od szarości" - trudno, będzie po terminie - wrześniowy!)
w tym roku udało się nam wziąć udział tylko w jednym rajdzie rowerowym :(
na wrzesień odłożyłam własne plany gruntownego przebadania i odnowy organizmu (no, baterie do ciśnieniomierza jednak kupiłam...), stomatologa, bardziej regularne ćwiczenia wzmacniające kręgosłup, szkolenia dokształcające...
a jeszcze Janek pyta dlaczego nie mamy słoików w piwnicy?!
kruca bomba, mało casu!
Tak to jest, czas pędzi jak szalony ;)
OdpowiedzUsuńP.
Szczególnie latem...
UsuńAle już za chwilę zaczną się długie jesienne i zimowe wieczory - pewnie trochę zwolni
O matko, mam podobnie...
OdpowiedzUsuń