tak wyglądają elementy naszej nowej gry:
gry pod bardzo zachęcającym dzieci tytułem "Polowanie na robale"
być może mieliście już okazję w nią zagrać, bo choć na naszej półce zagościła niedawno, w Polsce i Europie znana jest już od wielu lat
jeśli tak, dajcie znać pod wpisem, czy podzielacie naszą opinię, w przeciwnym razie myślę, że warto poświęcić chwilę i przyjrzeć się jej bliżej
według opisu na pudełku do zabawy możemy zaprosić
od dwóch do nawet siedmiu graczy w wieku
powyżej ośmiu lat
choć gra się zwykle sprawnie i dość krótko (j.w. - łącznie
ok. 20 min.), polecałabym pierwsze próby w gronie max. 3-5 osób, bo gdy jest ich więcej długo czeka się na swój ruch i niektórzy mogą się niecierpliwić
granicy wieku nie określałabym natomiast tak sztywno - jak sprawdziliśmy z P., spokojnie poradzą sobie też lubiące dodawanie siedmiolatki
a najważniejsze elementy, czyli twarde,
przyjemnie stukające żetony polubiły nawet niemowlaki ;)
ale do rzeczy!
do przeprowadzenia rozgrywki niezbędna jest stabilna płaska powierzchnia (stołu/podłogi), która pomieści 16 "kafelków" z numerami i podobiznami sympatycznych robali ułożonych w szeregu (patrz zdjęcie powyżej)
oraz miejsce do rzucania ośmioma kośćmi
kosteczki przypominają standardowe sześciany K6, jedynie "szóstkę" zastąpiono tu, jakżeby inaczej, robalem
wyrzucenie go i włączenie do swojej puli będzie kluczowe w osiągnięciu celu, którym jest uzyskanie jak największej sumy robaczków na zbieranych ze środka żetonach
jako ze autorem gry jest Reiner Knizia, można podejrzewać, że zasady nie będą zawiłe, a zabawa, wymagająca podejmowania decyzji i, czasem, ryzyka, mimochodem nauczy przewidywania i utrwali co nieco z zakresu podstawowej matematyki...
gramy po kolei
pierwszy gracz rzuca wszystkimi kostkami i decyduje, które chce zatrzymać
warunek -
musi wybrać jeden "nominał" (od 1 do 5 lub robaczki) i zebrać wszystkie kostki, na których wyrzucił wskazanyny wynik
może ponownie rzucić pozostałymi
i znów, decyduje, które odłoży, zachowując wcześniejszą zasadę (wszystkie kostki z jednym wynikiem) i trzymając się kolejnej: nie może to być liczba oczek wskazana poprzednio
schemat powtarza się tak długo, aż:
a) po rzucie nie da się wybrać spełniających warunki kostek
b) gracz zdecyduje się zakończyć rzucanie kośćmi
w pierwszym przypadku, podobnie jak w sytuacji, gdy wśród wybranych kości nie ma ani jednego robala, rzuty uważa się za "spalone" - gracz nic nie zyskuje w tej turze, a jeśli wcześniej zdobył już jakiś żeton -
traci go
dodatkowo zasłonięty i wykluczony z dalszej gry zostaje kafelek z największą liczbą robali leżący na stole
lub
jeśli mamy do czynienia z opcją b) - gracz sumuje wartości na wszystkich wybranych kościach (uwaga! każdy robal jest wart tyle co piątka!) i
może pozyskać - ze stołu lub zasobów przeciwników - żeton z numerem odpowiadającym uzyskanej sumie (lub ewentualnie niższym)
kolej przechodzi na następną osobę
w praktyce reguły nie są trudne do przyswojenia i już po chwili jedynym wyzwaniem staje się umiejętne szacowanie ryzyka i skuteczne "chuchanie na szczęście" na kostki ;)
prawdą okazało się wszystko, co wydawca wypunktował na opakowaniu - w tym, co najważniejsze:
- proste zasady
- zabawa + nauka liczenia dla dzieci
- doskonała rozrywka - także dla dorosłych
gracze w każdym wieku lubią "turlanie", wesołe robaczki zachęcają do współzawodnictwa, a fakt, że sporo zależy także od szczęścia ubarwia rozgrywkę, dodając niby zwykłej zabawie w sumowanie emocji
zaryzykować stratę i rzucać dalej, czy zadowolić się słabszym trofeum? zgarnąć robale ze stołu, czy podebrać konkurentowi? na pewno nie poddawać się po pierwszym niepowodzeniu - los może się jeszcze odwrócić!
przy "Polowaniu na robale" dobrze bawić może się cała rodzina, a dzieci na początku szkoły z pewnością odniosą dodatkową korzyść w postaci praktycznych ćwiczeń dodawania i mnożenia w podstawowym zakresie
bardzo polecamy jako szybką, łatwą, niebanalną grę familijno-edukacyjną
w dodatku z całkiem zabawną okładką :)