ze względu na moją pracę mimo upałów siedzimy w mieście
to znaczy nie do końca "siedzimy" i kiedy tylko się da prawie nie w mieście :P
na szczęście Grudziądz nie jest miastem przemysłowym, wielką metropolią ani skupiskiem samych blokowisk i oferuje nam zarówno parki, jak i las, rzeki oraz jeziora w swoich granicach - korzystamy więc z tego ile się da
to znaczy głównie we wtorki, czwartki i niedziele :)
Strony
▼
przedszkolak za karę
cały lipiec pracuję 11+4+11+4+11+6 :(
patrzę tęsknie przez okno na przygrzewające słońce i wyczekuję wtorkowych i czwartkowych popołudni, żeby chociaż trochę pobyć z J.
Janek przedpołudniami w przedszkolu
- jak mi powiedziała pewna babcia przy piaskownicy "to chyba za karę?!" -
jakoś nie wydaje się narzekać na swoją "nową grupę" (zbieraną z kilku przedszkoli na lipiec - jedyny komentarz po pierwszym dniu: "teraz jest dwóch Antosiów i dwóch Natanów")
i zmieniające się co chwilę przedszkolanki
zaprzyjaźnił się też z pełną energii Madzią, która dzielnie zajmuje miejsce Damianka :)
jest chyba więcej luzu niż w czasie roku szkolnego,
codzienne wychodzenie do ogrodu (potwierdzone - J. regularnie przynosi we włosach piasek,
a w skarpetach kamienie i mirabelki)
i dużo swobodnej zabawy
zazwyczaj wcale nie chce wychodzić, kiedy go odbieram
na popołudnia z babcią Beatką nie narzeka tym bardziej
babcia nie daje się pięknej pogodzie marnować - podobno coraz lepiej idzie jazda na rowerku z 4 kołami, a w ogródku małe paluszki przydają się do zrywania porzeczek...
całe dnie pełne wrażeń
tylko wieczorami ciężko z zasypianiem - jest jeszcze jasno i tyyyle do zrobienia, przeczytania, opowiedzenia mamie, gdy wraca
ale rano trzeba znów wstać przed 7, żeby radośnie (naprawdę - każdego dnia z radością! - dobrze, że mnie zaraża entuzjazmem :P) ruszyć do przedszkola i pracy
oby do sierpnia...
patrzę tęsknie przez okno na przygrzewające słońce i wyczekuję wtorkowych i czwartkowych popołudni, żeby chociaż trochę pobyć z J.
Janek przedpołudniami w przedszkolu
ze strony przedszkola |
jakoś nie wydaje się narzekać na swoją "nową grupę" (zbieraną z kilku przedszkoli na lipiec - jedyny komentarz po pierwszym dniu: "teraz jest dwóch Antosiów i dwóch Natanów")
i zmieniające się co chwilę przedszkolanki
zaprzyjaźnił się też z pełną energii Madzią, która dzielnie zajmuje miejsce Damianka :)
jest chyba więcej luzu niż w czasie roku szkolnego,
codzienne wychodzenie do ogrodu (potwierdzone - J. regularnie przynosi we włosach piasek,
a w skarpetach kamienie i mirabelki)
i dużo swobodnej zabawy
zazwyczaj wcale nie chce wychodzić, kiedy go odbieram
na popołudnia z babcią Beatką nie narzeka tym bardziej
babcia nie daje się pięknej pogodzie marnować - podobno coraz lepiej idzie jazda na rowerku z 4 kołami, a w ogródku małe paluszki przydają się do zrywania porzeczek...
całe dnie pełne wrażeń
tylko wieczorami ciężko z zasypianiem - jest jeszcze jasno i tyyyle do zrobienia, przeczytania, opowiedzenia mamie, gdy wraca
ale rano trzeba znów wstać przed 7, żeby radośnie (naprawdę - każdego dnia z radością! - dobrze, że mnie zaraża entuzjazmem :P) ruszyć do przedszkola i pracy
oby do sierpnia...
Wielki Kanał Brdy.. i my :)
miniony weekend mimo drobnych (wilgotnych i chłodnych) przeciwności losu spędziliśmy na wodzie
konkretnie - wybraliśmy się na spływ kajakowy Wielkim (sobota) i Małym (niedziela) Kanałem Brdy - z przerwą na biwak w okolicy Fojutowa
było super!
trasa jest łatwa - dzięki czemu nie mieliśmy obaw popłynąć z trzylatkami , ale malownicza - dzięki czemu wspomniane maluchy (łącznie szóstka, w sześciu kajakach) nie miały czasu się nudzić
wzdłuż szlaku mogliśmy obserwować różne ekosystemy - las, łąki, pola, eksplorować rozlewiska, podziwiać łabędzie (J. naocznie przekonał się, że "biały to rodzic", młode są szare, ale wcale nie takie brzydkie...) i płoszyć niezliczone zgraje nartników oraz błękitnych (mniej) i czarno-granatowych (duuużo więcej) ważek
Justynka z mamą wypatrzyły też dwa razy małego błękitnego ptaszka (mi mignęło tylko raz coś niebieskiego w locie) - teraz szukam w internecie i myślę, ze może to kraska? (z opisu wynika, że jest rzadka i musiałoby sprzyjać nam szczęście, ale innego kandydata nie znajduję)
konkretnie - wybraliśmy się na spływ kajakowy Wielkim (sobota) i Małym (niedziela) Kanałem Brdy - z przerwą na biwak w okolicy Fojutowa
było super!
trasa jest łatwa - dzięki czemu nie mieliśmy obaw popłynąć z trzylatkami , ale malownicza - dzięki czemu wspomniane maluchy (łącznie szóstka, w sześciu kajakach) nie miały czasu się nudzić
wzdłuż szlaku mogliśmy obserwować różne ekosystemy - las, łąki, pola, eksplorować rozlewiska, podziwiać łabędzie (J. naocznie przekonał się, że "biały to rodzic", młode są szare, ale wcale nie takie brzydkie...) i płoszyć niezliczone zgraje nartników oraz błękitnych (mniej) i czarno-granatowych (duuużo więcej) ważek
Justynka z mamą wypatrzyły też dwa razy małego błękitnego ptaszka (mi mignęło tylko raz coś niebieskiego w locie) - teraz szukam w internecie i myślę, ze może to kraska? (z opisu wynika, że jest rzadka i musiałoby sprzyjać nam szczęście, ale innego kandydata nie znajduję)
cudze chwalicie, swego nie znacie...
jako że zaczęły się już wakacje, a pogoda sprzyja aktywnemu wypoczynkowi
do urlopu jednak daleko, więc nie ma co myśleć o dalekich podróżach...
zdecydowałam, że pora bliżej przyjrzeć się okolicy i zaplanować atrakcje na najbliższe popołudnia i weekendy
oto na co trafiłam jako pierwsze podczas szperania w internecie w poszukiwaniu zachęty do poznawania regionu:
zachęcam do przejrzenia i wybrania przynajmniej kilku atrakcji do odwiedzenia tego lata
z Jankiem byliśmy już w tym roku w Chełmnie, Toruniu, Ciechocinku, Bydgoszczy, Żninie i Wenecji (oraz oczywiście w rozmaitych zakątkach Grudziądza (na pewno nie przegapimy Gali Światła i Energii we wrześniu!), ale kilka z polecanych miejscowości pozostało nam jeszcze do odkrycia
tymczasem już w ten weekend ruszamy w Bory Tucholskie - kajakiem na Wielki Kanał Brdy
nie tylko Janek i Justysia już się nie mogą doczekać :P
macie jakieś ciekawe propozycje na weekend w naszej okolicy? proszę pisać komentarze - chętnie dopiszę sobie do listy :)
do urlopu jednak daleko, więc nie ma co myśleć o dalekich podróżach...
zdecydowałam, że pora bliżej przyjrzeć się okolicy i zaplanować atrakcje na najbliższe popołudnia i weekendy
oto na co trafiłam jako pierwsze podczas szperania w internecie w poszukiwaniu zachęty do poznawania regionu:
zachęcam do przejrzenia i wybrania przynajmniej kilku atrakcji do odwiedzenia tego lata
z Jankiem byliśmy już w tym roku w Chełmnie, Toruniu, Ciechocinku, Bydgoszczy, Żninie i Wenecji (oraz oczywiście w rozmaitych zakątkach Grudziądza (na pewno nie przegapimy Gali Światła i Energii we wrześniu!), ale kilka z polecanych miejscowości pozostało nam jeszcze do odkrycia
tymczasem już w ten weekend ruszamy w Bory Tucholskie - kajakiem na Wielki Kanał Brdy
nie tylko Janek i Justysia już się nie mogą doczekać :P
macie jakieś ciekawe propozycje na weekend w naszej okolicy? proszę pisać komentarze - chętnie dopiszę sobie do listy :)
bukiet z kłosów
taki bukiet dostałam kilka dni temu od Janka:
albo prawie taki - popsułam aparat, więc musi wystarczyć pożyczone zdjęcie - najważniejsze, że dziecko przybiegło i wręczyło mamusi wiecheć z szerokim uśmiechem na buzi :)
Justysia zebrała podobny dla swojej mamy,
a przy okazji dziadek dał zafascynowanym maluchom krótką lekcję
otóż buszowały nasze trzylatki w łanie tzw. mieszanki - złożonego z owsa, jęczmienia i pszenicy, a przeznaczonego na paszę dla zwierząt
(okazuje się, ze w Polsce uprawia się sporo pól o takiej specyfice i ma to swoje uzasadnienie : "(...)duże zainteresowanie uprawą mieszanek związane jest z ich wierniejszym plonowaniem w stosunku do zasiewów czystych zbóż (...). Wierności plonowania sprzyja także niższa podatność mieszanek na choroby i wyleganie oraz lepsza konkurencyjność w stosunku do chwastów" - dokształciłam się w temacie TU)
dziadek nauczył dzieci rozróżniać te zboża i opowiedział do czego (oprócz skarmiania bydła) mogłyby służyć
otóż
jęczmień (poniżej No1) ma kłos z kłującymi "wąsami", pszenica (2) - bez, z grubymi ziarnami, owies (4) - podobnie jak proso - ziarna zebrane w wiechę
żyta - wysokiego, z płaskim kłosem i krótszymi wąsami (5) oraz pszenżyta -
też "wąsatego", ale z grubym jak u pszenicy kłosem (3) nie było, ale lato
jeszcze długie - na pewno się bąki jeszcze doszkolą :)
- z pszenicy mamy mąkę na chleb i ciasto oraz kaszkę mannę
- z ziaren jęczmienia - kaszę jęczmienną (rozdrobnioną) albo pęczak (w całości)
- z owsa - paszę dla koni albo płatki owsiane - pycha! :)
po powrocie do domu aż chce się kontynuować temat!
uświadomić młodzieży, że
szczególnie w innych częściach świata (ale nie tylko) popularne są także inne zboża, jak ryż i (zupełnie do pozostałych nie podobna, z ziarnami tworzącymi kolby) kukurydza;
z prosa robi się kaszę jaglaną, a kaszę gryczaną z gryki, która wcale nie należy, jak pozostałe do traw...
i jeszcze jak młóci się zboże, a potem miele na mąkę
i jak ważny to składnik naszej diety (że można z mąki zrobić nie tylko bułki i babeczki, ale też na przykład pierogi, kluski i makaron, a nawet spód do pizzy!),
a także kultury (z pomocą przychodzi książka pt. "Wszystko o zbożu i mące. Kulinaria i kulturalia" - bardzo ciekawa publikacja z przepisami, ale także rozdziałem "Zboże i młyn w kulturze" - z cytatami z Don Kichota i reprodukcjami Breugela i Mileta (!)
albo chociaż przeczytać baśń litewską "Kosiarz i wilk" z "Bajarki"...
a tu dziecię zainteresowane tylko wydłubywaniem ziarenek z łupinek - tez dziadek nauczył :) - i zajadaniem!
jak mama przed laty :P
no cóż...
na zdrowie :)
albo prawie taki - popsułam aparat, więc musi wystarczyć pożyczone zdjęcie - najważniejsze, że dziecko przybiegło i wręczyło mamusi wiecheć z szerokim uśmiechem na buzi :)
Justysia zebrała podobny dla swojej mamy,
a przy okazji dziadek dał zafascynowanym maluchom krótką lekcję
otóż buszowały nasze trzylatki w łanie tzw. mieszanki - złożonego z owsa, jęczmienia i pszenicy, a przeznaczonego na paszę dla zwierząt
(okazuje się, ze w Polsce uprawia się sporo pól o takiej specyfice i ma to swoje uzasadnienie : "(...)duże zainteresowanie uprawą mieszanek związane jest z ich wierniejszym plonowaniem w stosunku do zasiewów czystych zbóż (...). Wierności plonowania sprzyja także niższa podatność mieszanek na choroby i wyleganie oraz lepsza konkurencyjność w stosunku do chwastów" - dokształciłam się w temacie TU)
dziadek nauczył dzieci rozróżniać te zboża i opowiedział do czego (oprócz skarmiania bydła) mogłyby służyć
otóż
jęczmień (poniżej No1) ma kłos z kłującymi "wąsami", pszenica (2) - bez, z grubymi ziarnami, owies (4) - podobnie jak proso - ziarna zebrane w wiechę
źródło i więcej informacji :) |
- z pszenicy mamy mąkę na chleb i ciasto oraz kaszkę mannę
- z ziaren jęczmienia - kaszę jęczmienną (rozdrobnioną) albo pęczak (w całości)
- z owsa - paszę dla koni albo płatki owsiane - pycha! :)
po powrocie do domu aż chce się kontynuować temat!
uświadomić młodzieży, że
szczególnie w innych częściach świata (ale nie tylko) popularne są także inne zboża, jak ryż i (zupełnie do pozostałych nie podobna, z ziarnami tworzącymi kolby) kukurydza;
z prosa robi się kaszę jaglaną, a kaszę gryczaną z gryki, która wcale nie należy, jak pozostałe do traw...
i jeszcze jak młóci się zboże, a potem miele na mąkę
i jak ważny to składnik naszej diety (że można z mąki zrobić nie tylko bułki i babeczki, ale też na przykład pierogi, kluski i makaron, a nawet spód do pizzy!),
a także kultury (z pomocą przychodzi książka pt. "Wszystko o zbożu i mące. Kulinaria i kulturalia" - bardzo ciekawa publikacja z przepisami, ale także rozdziałem "Zboże i młyn w kulturze" - z cytatami z Don Kichota i reprodukcjami Breugela i Mileta (!)
albo chociaż przeczytać baśń litewską "Kosiarz i wilk" z "Bajarki"...
a tu dziecię zainteresowane tylko wydłubywaniem ziarenek z łupinek - tez dziadek nauczył :) - i zajadaniem!
jak mama przed laty :P
no cóż...
na zdrowie :)
wpis zgłaszam jako nasz (skromny) udział w projekcie
może do końca lata uda nam się przeprowadzić pełną lekcję trójstopniową
z rozpoznawaniem i podpisywaniem poszczególnych rodzajów,
upleść zbożowe korony i warkocze kłosy,
albo chociaż własnoręcznie upiec chleb
w sumie wątpię...
ale może chociaż
ale może chociaż
zainspirujemy kogoś do radosnego buszowania w zbożu :D