znam osobiście co najmniej kilka osób, które truchleją na sam dźwięk słowa "chemia"
jest wśród nich kilkoro eko-maniaków, traktujących ten termin przenośnie, jako tożsamy z wszelkimi truciznami, zanieczyszczeniami i syntetycznymi dodatkami do żywności - bardzo często słusznie uznają oni ową "chemię" za zbędną i/lub szkodliwą
niestety, są także tacy, którzy po prostu zrazili się do chemii jako nauki na którymś z etapów edukacji...
a jest to przecież nauka wyjątkowa, niesamowicie ciekawa i pociągająca!
jak czytamy w Wikipedii [choć wnosząc po wydźwięku, napisał zapewne jakiś chemik ;)]:
"Chemia, podobnie jak fizyka jest centralną nauką przyrodniczą.
Obie te nauki stanowią podstawę wszystkich pozostałych nauk przyrodniczych (...)"
i dalej:
"Podstawowym zagadnieniem chemii jest badanie substancji i ich przemian jakościowych"
a skoro nie da się od niej uciec, naprawdę najlepiej od razu polubić :)
najprościej oczywiście po prostu się nią bawiąc
na potrzeby kilkulatka laboratorium spokojnie zastąpić może kuchnia (pełna zazwyczaj "specjalnej aparatury"), a niezaspokojona ciekawość świata, której ma się w tym wieku zwykle pod dostatkiem gwarantuje bardzo dokładne badanie produktów wszelkich reakcji :)
nie jestem tylko pewna całkowitego zerwania z magiczno-mistyczną otoczką - każdy nowy odczynnik skrywa jakąś tajemnicę, a każda nieoczekiwana przemiana jest dla dziecka cudem z pogranicza czarnej magii...
proste zabawy z "odczynnikami", które znaleźć można w każdym domu towarzyszą nam od dawna (że wspomnę choćby przygodę z cieczą nieniutonowską, doświadczenia z sodą, hodowle kryształów, eksperymenty z naturalnymi indykatorami pH, badania rozpuszczalności przypraw w warunkach zmiennej temperatury etc.)
przyszła pora na wyjaśnienie fizycznych podstaw niektórych spośród tych procesów
w zrobieniu tego pierwszego poważniejszego kroku w fascynujący świat chemii pomógł Jankowi Święty Mikołaj spod Bydgoszczy i wybrana przez niego "Fabryka Glutożelków"
muszę przyznać, że choć pierwsze wrażenia były mieszane (o matko, co to za niemądra zabawa? naprawdę mamy robić jakieś gluty!?) zestaw zaskoczył mnie jednak bardzo pozytywnie
"profesjonalny" sprzęt (okulary, pipetki, pojemniczki) i bezpieczne, zapakowane w opisane pojemniczki substancje dały J. poczucie uczestnictwa w ważnej misji (naukowej), fakt, że w wyniku doświadczeń powstają kolorowe żelki dał dużo radości, a rozbudowana część teoretyczna dostarczyła nieco konkretnej wiedzy
ważną częścią zestawu jest broszura, w której zamieszczono szczegółowy (jak na pierwszoklasistę może nawet za bardzo) wstęp
główny temat to polimery, ale "wykład" poprowadzono (całkiem sensownie) od podstaw nauki o budowie cząsteczki, przez aspekty stosowania związków łańcuchowych w życiu codziennym, po analizę porównawczą substancji i mieszanin oraz przemian fizycznych i chemicznych, nie szczędząc przykuwających uwagę ciekawostek
na koniec przybliżono naturę i zastosowanie praktyczne poszczególnych "odczynników", które znalazły się w zestawie
szkoda tylko, że nigdzie nie znalazłam informacji o autorze lub konsultacji merytorycznej owego tekstu...
świetnie się bawiliśmy wykonując kilka pierwszych zadań - a to jeszcze nie koniec! odczynników spokojnie wystarczy na przeprowadzenie kilku kolejnych proponowanych w instrukcji, a prawdopodobnie także dwa lub trzy własnego pomysłu
co prawda alginian, chlorek wapnia i guma guar niedługo się skończą, ale jak bystro zauważył J. jednej z substancji na pewno nam nie zabraknie: "mąkę kukurydzianą mogę potem wziąć z szafki, prawda?"
zaangażowanie młodego w zabawę i przypomnienie matce starych, dobrych "laboratoryjnych" czasów - bezcenne
dziękujemy! :)
* jest szansa, że wpis będzie pierwszym z serii piątkowo-eksperymentalnych
kto śledził zeszłoroczną akcję "Piątki z eksperymentami" >>KLIK<< wie o co chodzi i wie, że warto...
trzymajcie kciuki za moją motywację ;)
"Współczesna chemia jest przede wszystkim nauką eksperymentalną, całkowicie pozbawioną magiczno-mistycznej otoczki typowej dla alchemii. Jej podstawę faktograficzną stanowią reakcje chemiczne przeprowadzane w kontrolowanych warunkach w laboratoriach z użyciem specjalnej aparatury, oraz wyniki dokładnych badań produktów tych reakcji"
na potrzeby kilkulatka laboratorium spokojnie zastąpić może kuchnia (pełna zazwyczaj "specjalnej aparatury"), a niezaspokojona ciekawość świata, której ma się w tym wieku zwykle pod dostatkiem gwarantuje bardzo dokładne badanie produktów wszelkich reakcji :)
nie jestem tylko pewna całkowitego zerwania z magiczno-mistyczną otoczką - każdy nowy odczynnik skrywa jakąś tajemnicę, a każda nieoczekiwana przemiana jest dla dziecka cudem z pogranicza czarnej magii...
proste zabawy z "odczynnikami", które znaleźć można w każdym domu towarzyszą nam od dawna (że wspomnę choćby przygodę z cieczą nieniutonowską, doświadczenia z sodą, hodowle kryształów, eksperymenty z naturalnymi indykatorami pH, badania rozpuszczalności przypraw w warunkach zmiennej temperatury etc.)
przyszła pora na wyjaśnienie fizycznych podstaw niektórych spośród tych procesów
w zrobieniu tego pierwszego poważniejszego kroku w fascynujący świat chemii pomógł Jankowi Święty Mikołaj spod Bydgoszczy i wybrana przez niego "Fabryka Glutożelków"
muszę przyznać, że choć pierwsze wrażenia były mieszane (o matko, co to za niemądra zabawa? naprawdę mamy robić jakieś gluty!?) zestaw zaskoczył mnie jednak bardzo pozytywnie
"profesjonalny" sprzęt (okulary, pipetki, pojemniczki) i bezpieczne, zapakowane w opisane pojemniczki substancje dały J. poczucie uczestnictwa w ważnej misji (naukowej), fakt, że w wyniku doświadczeń powstają kolorowe żelki dał dużo radości, a rozbudowana część teoretyczna dostarczyła nieco konkretnej wiedzy
ważną częścią zestawu jest broszura, w której zamieszczono szczegółowy (jak na pierwszoklasistę może nawet za bardzo) wstęp
główny temat to polimery, ale "wykład" poprowadzono (całkiem sensownie) od podstaw nauki o budowie cząsteczki, przez aspekty stosowania związków łańcuchowych w życiu codziennym, po analizę porównawczą substancji i mieszanin oraz przemian fizycznych i chemicznych, nie szczędząc przykuwających uwagę ciekawostek
na koniec przybliżono naturę i zastosowanie praktyczne poszczególnych "odczynników", które znalazły się w zestawie
szkoda tylko, że nigdzie nie znalazłam informacji o autorze lub konsultacji merytorycznej owego tekstu...
świetnie się bawiliśmy wykonując kilka pierwszych zadań - a to jeszcze nie koniec! odczynników spokojnie wystarczy na przeprowadzenie kilku kolejnych proponowanych w instrukcji, a prawdopodobnie także dwa lub trzy własnego pomysłu
co prawda alginian, chlorek wapnia i guma guar niedługo się skończą, ale jak bystro zauważył J. jednej z substancji na pewno nam nie zabraknie: "mąkę kukurydzianą mogę potem wziąć z szafki, prawda?"
zaangażowanie młodego w zabawę i przypomnienie matce starych, dobrych "laboratoryjnych" czasów - bezcenne
dziękujemy! :)
* jest szansa, że wpis będzie pierwszym z serii piątkowo-eksperymentalnych
kto śledził zeszłoroczną akcję "Piątki z eksperymentami" >>KLIK<< wie o co chodzi i wie, że warto...
trzymajcie kciuki za moją motywację ;)