weekendowo zrobiło się trochę już w czwartek - odwiedzili nas wreszcie wujek Łukasz, ciocia Ola i - pierwszy raz! - prawie 3-miesięczny Adaś
jako że chrzestny nie zdołał w tym roku trafić ani na urodzinki, ani na choinkę (ehh..), przy okazji wizyty Jane wszedł w posiadanie wspaniałego zestawu klocków Gothic City
chłopcy pracowicie miasta układali do niedzieli (z przerwą na świętowanie urodzin Macieja)
a w niedzielę wyruszyliśmy poeksplorować nasze, również obfitujące w architekturę gotycką okolice
Strony
▼
przedszkolny Klub Rodzica i rola bajek w życiu malucha
jako mama "zaangażowana" (przez niektórych nazywana nadgorliwą ;P) jeśli mam okazję uczestniczyć w spotkaniu /zajęciach/warsztatach dotyczących rozwoju dziecka lub doskonalenia swoich rodzicielskich kompetencji - chętnie to czynię
często na początku nie bardzo wiedząc na co właściwie się decyduję...
w obecnym przedszkolu J. zapisałam się od razu do tzw. Klubu Rodzica - liczyłam, że będzie to okazja do spotkania się raz na jakiś czas z Paniami Przedszkolankami i innymi rodzicami, bliższego poznania i wymiany doświadczeń wychowawczych
tak dobrze nie jest...
ale i nie najgorzej :)
raz w miesiącu spotykamy się w towarzystwie dzieci z różnych grup wiekowych, część "programu zajęć" stanowi wspólna zabawa - przy muzyce lub plastyczna, czasem improwizowany występ artystyczny maluchów...
w grudniu było tak:
w tym tygodniu z góry cieszyłam się na spotkanie z psychologiem - dzieci przez pierwsze pół godziny miały zapewnioną opiekę w innej sali, rodzice mieli spokojnie porozmawiać z zaproszonym gościem
często na początku nie bardzo wiedząc na co właściwie się decyduję...
w obecnym przedszkolu J. zapisałam się od razu do tzw. Klubu Rodzica - liczyłam, że będzie to okazja do spotkania się raz na jakiś czas z Paniami Przedszkolankami i innymi rodzicami, bliższego poznania i wymiany doświadczeń wychowawczych
tak dobrze nie jest...
ale i nie najgorzej :)
raz w miesiącu spotykamy się w towarzystwie dzieci z różnych grup wiekowych, część "programu zajęć" stanowi wspólna zabawa - przy muzyce lub plastyczna, czasem improwizowany występ artystyczny maluchów...
w grudniu było tak:
(źródło - strona www przedszkola)
opowieści różnej treści
Jane ślicznie opowiada
sam spontanicznie snuje opowieści w czasie zabawy, mówi co mu się w ciągu dnia przydarzyło, albo przypomina sobie jakieś wydarzenia - nasze wyjazdy, zabawy z Justysią, naprawianie pralki z dziadkiem...
zachęcany już się trochę hamuje - za bardzo stara się wpleść "konieczne" zwroty typu "dawno, dawno temu żył sobie..." i bardzo uważa na narrację, żeby wszystko było po kolei (i potem... a potem...) i zrozumiałe
ale zaangażowania i żywiołowości również tym monologom nie brakuje
cieszę się z tych opowieści, słucham i... poprawiam
poprawiam oczywiście niepotrzebnie i dopiero potem zastanawiam się czy nie weźmie uwag za bardzo do siebie i się wcale ponownie nie odezwie :(
ale odzywa się, gada, gaduli, gestykuluje i pokrzykuje, aż mam znów ochotę przytemperować :P
tu się trzeba przede wszystkim cieszyć
nie marzyłam nawet o tak wspaniałych rozmowach z "niecałym" trzylatkiem
(chociaż, przyznam, miałam nadzieję i prowokowałam go niemal od urodzenia ciągłym zagadywaniem)
do tego książki i czytanie na każdym kroku - myślę, że to procentuje
-- polecam zajrzeć TU - nie tylko ja tak myślę :) --
na pamiątkę "wklejam" małą próbkę Jankowej twórczości przed-literackiej
sam spontanicznie snuje opowieści w czasie zabawy, mówi co mu się w ciągu dnia przydarzyło, albo przypomina sobie jakieś wydarzenia - nasze wyjazdy, zabawy z Justysią, naprawianie pralki z dziadkiem...
zachęcany już się trochę hamuje - za bardzo stara się wpleść "konieczne" zwroty typu "dawno, dawno temu żył sobie..." i bardzo uważa na narrację, żeby wszystko było po kolei (i potem... a potem...) i zrozumiałe
ale zaangażowania i żywiołowości również tym monologom nie brakuje
cieszę się z tych opowieści, słucham i... poprawiam
poprawiam oczywiście niepotrzebnie i dopiero potem zastanawiam się czy nie weźmie uwag za bardzo do siebie i się wcale ponownie nie odezwie :(
ale odzywa się, gada, gaduli, gestykuluje i pokrzykuje, aż mam znów ochotę przytemperować :P
tu się trzeba przede wszystkim cieszyć
nie marzyłam nawet o tak wspaniałych rozmowach z "niecałym" trzylatkiem
(chociaż, przyznam, miałam nadzieję i prowokowałam go niemal od urodzenia ciągłym zagadywaniem)
do tego książki i czytanie na każdym kroku - myślę, że to procentuje
-- polecam zajrzeć TU - nie tylko ja tak myślę :) --
na pamiątkę "wklejam" małą próbkę Jankowej twórczości przed-literackiej
KSZTAŁTUJEMY charakter
cechami, nad którymi (oboje) najwięcej powinniśmy pracować są cierpliwość i umiejętność dłuższego skupienia uwagi na jednej czynności
ostatnio J. ćwiczył obie utrwalając jednocześnie nazwy figur płaskich i tworząc z drobnych samoprzylepnych kształtów kolorową kompozycję
skupił się wzorcowo :)
łatwo nie było, bo każdy od każdego kształtu trzeba było najpierw odkleić warstwę ochronną
w dodatku wśród niezbędnych do wykonania ulubionego motywu figur zabrakło łuku, więc J. ładnie poprosił o jego wycięcie, podobnie jak o czarny ośmiokąt...
chyba jedynie dzięki temu docinaniu i dzieleniu żółtych trójkątów na wąskie równoległoboki wytrwał i stworzył CAŁY obraz, ale najważniejsze, że dał radę :)
opowiadanie o tym obrazku, którym mnie całkowicie oczarował, to już zupełnie inna historia...
ostatnio J. ćwiczył obie utrwalając jednocześnie nazwy figur płaskich i tworząc z drobnych samoprzylepnych kształtów kolorową kompozycję
skupił się wzorcowo :)
łatwo nie było, bo każdy od każdego kształtu trzeba było najpierw odkleić warstwę ochronną
w dodatku wśród niezbędnych do wykonania ulubionego motywu figur zabrakło łuku, więc J. ładnie poprosił o jego wycięcie, podobnie jak o czarny ośmiokąt...
chyba jedynie dzięki temu docinaniu i dzieleniu żółtych trójkątów na wąskie równoległoboki wytrwał i stworzył CAŁY obraz, ale najważniejsze, że dał radę :)
mało zimowo - za to pingwinkowo!
na dzisiejszym spacerze mało znaleźliśmy śladów zimy
oj brakowało mi świeżego powietrza po zeszłotygodniowym maratonie! a i Janka do wędrówki wcale nie trzeba było zachęcać - a w chwili kryzysu - wystarczyło mu dać aparat albo kijek do ręki i otwierające się nowe możliwości przywracały zapał :)
niestety wróciliśmy dość szybko, bo za grubo go ubrałam i mocno się pocił pod grubą czapką...
żeby nie było tak całkiem wiosennie po powrocie zrobiliśmy sobie (wg "przepisu" z "Abecadła") pingwinki:
(J. sam zainteresował się instrukcją, przyniósł patyki i kazał mi wyciąć odpowiednie elementy
nasze narty są większe, "bo to tata pingwin" - tam była mama"... no i musieliśmy jeszcze zrobić synka - na razie jeździ z tatusiem :P)
a z kolei takie utrudniały nam dziś naukę biologii i geografii:
oj brakowało mi świeżego powietrza po zeszłotygodniowym maratonie! a i Janka do wędrówki wcale nie trzeba było zachęcać - a w chwili kryzysu - wystarczyło mu dać aparat albo kijek do ręki i otwierające się nowe możliwości przywracały zapał :)
niestety wróciliśmy dość szybko, bo za grubo go ubrałam i mocno się pocił pod grubą czapką...
żeby nie było tak całkiem wiosennie po powrocie zrobiliśmy sobie (wg "przepisu" z "Abecadła") pingwinki:
(J. sam zainteresował się instrukcją, przyniósł patyki i kazał mi wyciąć odpowiednie elementy
nasze narty są większe, "bo to tata pingwin" - tam była mama"... no i musieliśmy jeszcze zrobić synka - na razie jeździ z tatusiem :P)
a z kolei takie utrudniały nam dziś naukę biologii i geografii:
jak nie wiadomo o co chodzi...
to na pewno o jakiś pojazd!
przynajmniej w przypadku Janowych obrazków, opowieści i zagadek :P
najnowsze rysunki w naszej galerii - tandem dla trojga i kolejny pociąg powstały, gdy zostawiłam chłopaków z pisakami i prostym <?> zadaniem
miała być laurka dla cioci Iwonki...
ale przyznaję FILKUSTUK po prostu chwyta za serce - J. pomyślał o wszystkim - 3 w 1, super wygodne siedzisko dla kierowcy i to mama kieruje :P
przynajmniej w przypadku Janowych obrazków, opowieści i zagadek :P
najnowsze rysunki w naszej galerii - tandem dla trojga i kolejny pociąg powstały, gdy zostawiłam chłopaków z pisakami i prostym <?> zadaniem
miała być laurka dla cioci Iwonki...
ale przyznaję FILKUSTUK po prostu chwyta za serce - J. pomyślał o wszystkim - 3 w 1, super wygodne siedzisko dla kierowcy i to mama kieruje :P
kupujemy ksiażki - luty 2014
i znowu zaszalałam (mimo bogatego Mikołaja i noworocznych postanowień - ale w końcu w styczniu nic do biblioteczki nie kupiłam, prawda? :P)
skusiły mnie:
1. w pakietach "edukacyjnych":
Bajki o misiach z czterech stron świata
Świat dwustronna podkładka na biurko do ćwiczeń dla dzieci ArtGlob
Mapy konturowe. Polska, kontynenty, świat
Ziemia Świat w obrazkach
Niespodzianka w ogródku Kubusia/Wietrzny dzień. Kubuś i Przyjaciele + CD
Angielski dla maluchów (z serii Centrum Edukacji Dziecięcej)
Angielski z obrazkami Owieczka Zizi w domu
Ciało człowieka
Anatomia człowieka Tablice
Ciekawe dlaczego burczy mi w brzuchu?
oraz typowo "rekreacyjne" i z przeznaczeniem upominkowym:
Mądra Mysz. Maszyny i pojazdy w mieście
Pojazdy (całokartonowa "kostka")
Mały detektyw. Szukaj szczegółów, poznawaj świat
+
-dla Piotrusia- Wiosna na ulicy Czereśniowej (byłam pewna, że każdy bąbel w rodzinie ma już swoją "Czereśniową", ale chyba "Wiosnę" oddałam znajomym - dobrze, że się siostra przypomniała - najwyższa pora na najmłodszego!)
a i dla mnie - mała rozpusta - "Nauka Świata Dysku" :D
do tego trochę przydasi:
wycinanka samoprzylepna, blok techniczny biały i z kolorowymi kartami, flamastry, nożyczki, magnesy do tablic
i znów jesteśmy biedniejsi...
to znaczy bogatsi :)
skusiły mnie:
1. w pakietach "edukacyjnych":
Bajki o misiach z czterech stron świata
Świat dwustronna podkładka na biurko do ćwiczeń dla dzieci ArtGlob
Mapy konturowe. Polska, kontynenty, świat
Ziemia Świat w obrazkach
Niespodzianka w ogródku Kubusia/Wietrzny dzień. Kubuś i Przyjaciele + CD
Angielski dla maluchów (z serii Centrum Edukacji Dziecięcej)
Angielski z obrazkami Owieczka Zizi w domu
Ciało człowieka
Anatomia człowieka Tablice
Ciekawe dlaczego burczy mi w brzuchu?
oraz typowo "rekreacyjne" i z przeznaczeniem upominkowym:
Mądra Mysz. Maszyny i pojazdy w mieście
Pojazdy (całokartonowa "kostka")
Mały detektyw. Szukaj szczegółów, poznawaj świat
+
-dla Piotrusia- Wiosna na ulicy Czereśniowej (byłam pewna, że każdy bąbel w rodzinie ma już swoją "Czereśniową", ale chyba "Wiosnę" oddałam znajomym - dobrze, że się siostra przypomniała - najwyższa pora na najmłodszego!)
a i dla mnie - mała rozpusta - "Nauka Świata Dysku" :D
do tego trochę przydasi:
wycinanka samoprzylepna, blok techniczny biały i z kolorowymi kartami, flamastry, nożyczki, magnesy do tablic
i znów jesteśmy biedniejsi...
to znaczy bogatsi :)
pracowity tydzień
w poniedziałek zaczęły się ferie - niestety nie dla każdego
ja pracuję (w tym tygodniu nawet wyjątkowo ciężko - 4*11+6 i tylko wtorek z młodym ): ), więc J. rano do przedszkola, po południu z babcią, czasem z tatą...
jedyna pociecha, że odwilż i na sankach i tak byśmy nie poszaleli
ale omija nas sporo atrakcji kulturalnych - min. w Bibliotece Miejskiej, Klubie Garnizonowym i muzeum
we wtorek przy okazji wycieczki do centrum przed spotkaniem z panią psycholog zajrzeliśmy z Jankiem właśnie do tego ostatniego - to była spontaniczna decyzja, nawet nie sprawdziłam "repertuaru", a okazało się, że trafiliśmy na "Obóz rycerski" :)
pan w stroju rycerza (z pomocnikami z epoki) opowiadał dzieciakom co nieco o Średniowieczu, prezentował zabawy, broń, stroje
J. niewiele rozumiał i dość mocno się nudził, kręcił, zagadywał "a proszę pana, ja chcę coś panu powiedzieć!", ale nic dziwnego - był najmłodszy i nie było wielkich szans, żeby coś zrozumiał
zresztą nie tylko on się nie zorientował o co chodziło panu na przykład z poszukiwaniem prądu za oknem spichrza - tego, który płynie tam od wieków..., ale otwieranie okienka i widok na zmrożoną Wisłę bardzo mu się podobały
na koniec dzieci przymierzały hełmy, kolczugi, elementy zbroi, dziewczynki suknie z epoki - świetne widowisko!
Janek mimo, że nie dostał stroju, wcale nie chciał wyjść "dopóki pan nie powie, że koniec rycerzy!" :)
co ciekawe, chwilę wcześniej w gmachu głównym na wystawie przedmiotów użytkowych spotkaliśmy grupę +/- 8-latków z panią prezentującą zabytkowe naczynia i stamtąd też nie chciał wychodzić :P
słuchał spokojnie opowieści o 300-letnim kuflu, srebrnym dzbanku do herbaty, łyżkach, które trzeba było nosić przy pasku...
trzeba przyznać, że tu wielką rolę odegrało zaangażowanie przewodniczki i sposób prezentacji /rycerz mógłby się tego i owego nauczyć.../ świetnym pomysłem było szczególnie wplecenie informacji na temat eksponatów w opowiadanie o rodzeństwie, które próbowało upiec ciasto - dzieci wyszukiwały na wystawie kolejne potrzebne do tego przedmioty - cynowe miski, łyżki, kubki...
Białe Wakacje to naprawdę świetna inicjatywa!
druga atrakcja tego dnia
ja pracuję (w tym tygodniu nawet wyjątkowo ciężko - 4*11+6 i tylko wtorek z młodym ): ), więc J. rano do przedszkola, po południu z babcią, czasem z tatą...
jedyna pociecha, że odwilż i na sankach i tak byśmy nie poszaleli
ale omija nas sporo atrakcji kulturalnych - min. w Bibliotece Miejskiej, Klubie Garnizonowym i muzeum
we wtorek przy okazji wycieczki do centrum przed spotkaniem z panią psycholog zajrzeliśmy z Jankiem właśnie do tego ostatniego - to była spontaniczna decyzja, nawet nie sprawdziłam "repertuaru", a okazało się, że trafiliśmy na "Obóz rycerski" :)
źródło: profil fb muzeum w Grudziądzu |
J. niewiele rozumiał i dość mocno się nudził, kręcił, zagadywał "a proszę pana, ja chcę coś panu powiedzieć!", ale nic dziwnego - był najmłodszy i nie było wielkich szans, żeby coś zrozumiał
zresztą nie tylko on się nie zorientował o co chodziło panu na przykład z poszukiwaniem prądu za oknem spichrza - tego, który płynie tam od wieków..., ale otwieranie okienka i widok na zmrożoną Wisłę bardzo mu się podobały
na koniec dzieci przymierzały hełmy, kolczugi, elementy zbroi, dziewczynki suknie z epoki - świetne widowisko!
Janek mimo, że nie dostał stroju, wcale nie chciał wyjść "dopóki pan nie powie, że koniec rycerzy!" :)
co ciekawe, chwilę wcześniej w gmachu głównym na wystawie przedmiotów użytkowych spotkaliśmy grupę +/- 8-latków z panią prezentującą zabytkowe naczynia i stamtąd też nie chciał wychodzić :P
źrodło: profil fb muzeum w Grudziądzu |
trzeba przyznać, że tu wielką rolę odegrało zaangażowanie przewodniczki i sposób prezentacji /rycerz mógłby się tego i owego nauczyć.../ świetnym pomysłem było szczególnie wplecenie informacji na temat eksponatów w opowiadanie o rodzeństwie, które próbowało upiec ciasto - dzieci wyszukiwały na wystawie kolejne potrzebne do tego przedmioty - cynowe miski, łyżki, kubki...
Białe Wakacje to naprawdę świetna inicjatywa!
druga atrakcja tego dnia
gry i zabawy codzienne
cieszę się, że Jane zdrowo rośnie i chodzi do przedszkola, dzięki czemu zyskałam dwa "wolne przedpołudnia i lubi spotkania z krewnymi i znajomymi, z którymi coraz częściej spędzamy popołudnia
super, że jesteśmy zdrowi (jak zwykle - odpukać!), a zima w styczniu dopisała i było można trochę poszaleć na dworze
fajnie, ze J. bawi się coraz więcej sam i potrafi już spędzić nawet pół godziny nad klockami czy przy budowaniu tras kolejowych...
ale baaardzo mi brakuje tego czasu, który wcześniej mieliśmy tylko dla siebie, naszych całodziennych zabaw i gier edukacyjnych i twórczego bałaganu (chociaż ten ostatni już zaczyna się powoli w nowym domu oswajać :P)
naprawdę ucieszyłam się widząc, że mimo wszystkich tych okoliczności, postępującego rozwoju i nieubłaganie następujących zmian, Janek nadal lubi jak mu wymyślam zadania i potrafi docenić zabawę typu coś z niczego
jak tu - kartonik po ciastkach posłużył zgłębianiu teorii zbiorów i ćwiczeniu spostrzegawczości i koncentracji:
i chociaż mamy sporo problemów z okiełznaniem nadmiaru Jankowej energii przy "stacjonarnych" zajęciach
(na przykład widoczną częściowo na ostatnim z powyższych zdjęć kolorowankę wypełniał niemal cały dzień - zabierając się do tego 4 razy zanim wyszła cała kolorowa i idealnie.. pstrokata :), a dajmy na to grając w BimBom z rówieśnikiem nie miał szans na wygraną, bo co i rusz wstawał, podbiegał do innych zabawek, odchodził coś przekąsić, albo po prostu robił rundkę dookoła -wynik 12:20 dla Przemka!)
widzę, że sporo gier i układanek zajmuje go na dłużej
super, że jesteśmy zdrowi (jak zwykle - odpukać!), a zima w styczniu dopisała i było można trochę poszaleć na dworze
fajnie, ze J. bawi się coraz więcej sam i potrafi już spędzić nawet pół godziny nad klockami czy przy budowaniu tras kolejowych...
ale baaardzo mi brakuje tego czasu, który wcześniej mieliśmy tylko dla siebie, naszych całodziennych zabaw i gier edukacyjnych i twórczego bałaganu (chociaż ten ostatni już zaczyna się powoli w nowym domu oswajać :P)
naprawdę ucieszyłam się widząc, że mimo wszystkich tych okoliczności, postępującego rozwoju i nieubłaganie następujących zmian, Janek nadal lubi jak mu wymyślam zadania i potrafi docenić zabawę typu coś z niczego
jak tu - kartonik po ciastkach posłużył zgłębianiu teorii zbiorów i ćwiczeniu spostrzegawczości i koncentracji:
odnajdywanie elementów i ich grup, łączenie takich samych przedmiotów i zaznaczanie zbiorów - pisakiem suchościeralnym na ofertówce - do wielokrotnego powtarzania w różnych konfiguracjach
i chociaż mamy sporo problemów z okiełznaniem nadmiaru Jankowej energii przy "stacjonarnych" zajęciach
(na przykład widoczną częściowo na ostatnim z powyższych zdjęć kolorowankę wypełniał niemal cały dzień - zabierając się do tego 4 razy zanim wyszła cała kolorowa i idealnie.. pstrokata :), a dajmy na to grając w BimBom z rówieśnikiem nie miał szans na wygraną, bo co i rusz wstawał, podbiegał do innych zabawek, odchodził coś przekąsić, albo po prostu robił rundkę dookoła -wynik 12:20 dla Przemka!)
widzę, że sporo gier i układanek zajmuje go na dłużej
"Tomek.." 54 elementy! |
"Paluszek" - zasłuży chyba na oddzielny wpis |
pisaki suchościeralne rządzą, ale pająk z 6(!) nogami już nie, więc nie pochwalę się co to za pudełko:/ |
ale zdecydowanie to harce, skoki i kulanie na dywanie tygryski lubią najbardziej :D