kolejne podejście Janka do teatru w ogóle i teatrzyku Miszmasz w szczególności okazało się bardziej udane niż poprzednie
dzisiejszy spektakl - "Calineczkę" - chociaż jak dla mnie (i Jana też - widziałam, że chwilami zakrywał uszy) nadal za głośny, jednak udało się obejrzeć w całości i nawet z pewną przyjemnością :)
żródło:teatr.grudziądz.pl |
piszę "pacynek", ale akurat w tym przypadku do zbadania i rozpoznania było dużo więcej różnych rodzajów lalek - sama nie wiedziałam, że istnieje na przykład taka jak tintamareska :P (na zdjęciu animowana przez szczególnie trafiająca mi do serca, utalentowaną Natalkę Wasiewską w roli Szczepana Chrabąszcza)
radość z przedstawienia była wielka, ale nieporównywalna oczywiście nijak z późniejszą zabawą z Justynką, Piotrusiem i Oleńką na imprezie w Boguszewie do późnego wieczora
jak zwykle po kilkunastu godzinach bez drzemki J. zasnął twardo już w samochodzie w drodze do domu -
trudno, narysowane wąsy i zegarek zmyjemy jutro :D
Sto lat ciociu Grażynko!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz