nie mogę uwierzyć, że Janek urodził się rok temu
z jednej strony - to cały rok! 365 dni rewolucyjnych przemian, codziennego odkrywania siebie na nowo
- tyle się zdarzyło w naszym wspólnym życiu... u niego oczywiście nieporównywalnie więcej - nie da się porównać choćby przeprowadzki do kompletnej przemiany z mało rozumiejącego robaczka w całkiem samodzielne chodząco-mówiące stworzenie człekopodobne, zmiany pracy do przejścia z diety płynnej przez papkowatą do konkretnej - ziemniaczano-mięsnej :)
ale tak szybko mija ten czas
już prawie nie pamiętam jaki był maleńki, leciutki, cichy...
za kilka dni pierwsza rocznica naszego spotkania
układam w albumie zdjęcia z tego roku i uśmiecham się na myśl ile jeszcze przed nami :)
Strony
▼
moje pierwsze...
dopiero przeglądając po czasie notatnik z końca pierwszego roku życia Jana zdałam sobie sprawę ile się w tych ostatnich miesiącach nauczył, ile osiągnął - ile przeżył swoich "pierwszych razów"
w ciągu dwóch miesięcy zapisałam:
05.09.2011 - pierwsze "tatata"
18.09.2011 - pierwsze (chwiejne) stanie w pionie bez podparcia
03.10.2011 - pierwsze samodzielne szorowanie ząbków
10.10.2011 - pierwsze celowe "pa, pa" rączką do mamy wychodzącej do pracy
11.10.2011 - pierwszy raz gorączka (picie "ne", "opa", "idź")
22.10.2011 - pierwsze samodzielne kroczki bez podtrzymywania - puścić szafkę i do mamy :)
27.10.2011 - pierwsza podróż pociągiem - ARRIVA do cioci Ginki
31.10.2011 - pierwszy raz cały dzień z babcią Ireną - i od razu sukces - pierwsze samodzielne jedzenie łyżeczką!
9.11.2011 - pierwszy samodzielny marsz długodystansowy -na trasie fotel-telewizor
a przecież nauczył się na pewno dużo, dużo więcej - odniósł setki małych zwycięstw i tysiące porażek coraz lepiej poznając otaczający świat, dostosowując się do niego, a często zmieniając - tak jak zmienił mój sposób patrzenia na rzeczywistość, ucząc jak się cieszyć z najdrobniejszych sukcesów:)
w ciągu dwóch miesięcy zapisałam:
05.09.2011 - pierwsze "tatata"
18.09.2011 - pierwsze (chwiejne) stanie w pionie bez podparcia
03.10.2011 - pierwsze samodzielne szorowanie ząbków
10.10.2011 - pierwsze celowe "pa, pa" rączką do mamy wychodzącej do pracy
11.10.2011 - pierwszy raz gorączka (picie "ne", "opa", "idź")
22.10.2011 - pierwsze samodzielne kroczki bez podtrzymywania - puścić szafkę i do mamy :)
27.10.2011 - pierwsza podróż pociągiem - ARRIVA do cioci Ginki
31.10.2011 - pierwszy raz cały dzień z babcią Ireną - i od razu sukces - pierwsze samodzielne jedzenie łyżeczką!
9.11.2011 - pierwszy samodzielny marsz długodystansowy -na trasie fotel-telewizor
a przecież nauczył się na pewno dużo, dużo więcej - odniósł setki małych zwycięstw i tysiące porażek coraz lepiej poznając otaczający świat, dostosowując się do niego, a często zmieniając - tak jak zmienił mój sposób patrzenia na rzeczywistość, ucząc jak się cieszyć z najdrobniejszych sukcesów:)
mądrzy rodzice
dzięki Kasi M.-K., która do swojej ciąży podeszła bardzo profesjonalnie i od samego początku kształciła się, poszukiwała optymalnych rozwiązań i martwiła na zapas... zainteresowałam się ideą świadomego macierzyństwa i sama zaczęłam czytać o potrzebach i wychowaniu dzieci
dostałam od niej link do książki "Mądrzy rodzice" w wersji .pdf
polecam serdecznie lekturę - tu można pobrać moją kopię - mam nadzieję, ze tylko do czasu aż zostanie wznowiona/ponownie wydana w Polsce - wówczas sama też chętnie kupię!
Na początku nie spodobało się opracowanie graficzne - ramki, rysunki, odnośniki wydawały mi się jakieś takie nieuporządkowane, przypominające czasopismo. Da się to jednak znieść - w końcu ważna jest sama treść!
Uważam, że to mądra publikacja, z której można się wiele nauczyć na temat fizjologii mózgu i sposobu jego funkcjonowania, a jednocześnie spojrzeć na dziecko jak na małego człowieka potrzebującego przede wszystkim ZROZUMIENIA.
Autorka na spokojnie tłumaczy, że bliskość i czułość, które nie są synonimami rozpieszczania czy zaborczości nie "rozpuszczają" dziecka, ale pomagają mu lepiej odnaleźć się w świecie, w rodzinie, wśród innych ludzi...
Bardzo dobra lektura na czas ciąży i potem - daje argumenty przeciw słyszanemu od pełnych "dobrych rad" ciotek i sąsiadek "nie noś/nie pozwalaj sobą manipulować/ płacze, bo chce coś wymusić" itp. i spokojną pewność, że nie skrzywdzimy i na pewno nie zepsujemy dziecka nadmiarem miłości :)
dostałam od niej link do książki "Mądrzy rodzice" w wersji .pdf
polecam serdecznie lekturę - tu można pobrać moją kopię - mam nadzieję, ze tylko do czasu aż zostanie wznowiona/ponownie wydana w Polsce - wówczas sama też chętnie kupię!
Na początku nie spodobało się opracowanie graficzne - ramki, rysunki, odnośniki wydawały mi się jakieś takie nieuporządkowane, przypominające czasopismo. Da się to jednak znieść - w końcu ważna jest sama treść!
Uważam, że to mądra publikacja, z której można się wiele nauczyć na temat fizjologii mózgu i sposobu jego funkcjonowania, a jednocześnie spojrzeć na dziecko jak na małego człowieka potrzebującego przede wszystkim ZROZUMIENIA.
Autorka na spokojnie tłumaczy, że bliskość i czułość, które nie są synonimami rozpieszczania czy zaborczości nie "rozpuszczają" dziecka, ale pomagają mu lepiej odnaleźć się w świecie, w rodzinie, wśród innych ludzi...
Bardzo dobra lektura na czas ciąży i potem - daje argumenty przeciw słyszanemu od pełnych "dobrych rad" ciotek i sąsiadek "nie noś/nie pozwalaj sobą manipulować/ płacze, bo chce coś wymusić" itp. i spokojną pewność, że nie skrzywdzimy i na pewno nie zepsujemy dziecka nadmiarem miłości :)
Janek chodzi!
no i przegapiłam moment...
nagle zorientowałam się, że nie zanotowałam sobie kiedy postawił pierwsze kroki :(
chyba od mniej więcej tygodnia wstaje przy rogówce i przesuwa się podtrzymując rękoma, chętnie idzie przy mnie trzymany za rączki
przy keybordzie sobie chodzi od C do C'
oj, wyrodna matka - cały zeszyt zapisków i ani słowa o jednej z najważniejszych chwil dzieciństwa
teraz się muszę pilnować, żeby pierwszego samodzielnego kroku bez trzymanki nie przegapić!
nagle zorientowałam się, że nie zanotowałam sobie kiedy postawił pierwsze kroki :(
chyba od mniej więcej tygodnia wstaje przy rogówce i przesuwa się podtrzymując rękoma, chętnie idzie przy mnie trzymany za rączki
przy keybordzie sobie chodzi od C do C'
oj, wyrodna matka - cały zeszyt zapisków i ani słowa o jednej z najważniejszych chwil dzieciństwa
teraz się muszę pilnować, żeby pierwszego samodzielnego kroku bez trzymanki nie przegapić!
na pamiatkę pierwszych chwil
na szczęście mam naturę zbieracza, przywiązuję się do niektórych rzeczy i jestem trochę sentymentalna, bo obawiam się, że za kilka lat zupełnie nie będę pamiętac pierwszych miesięcy Janka
już mam wrażenie, ze większość tych wyjątkowych chwil zapomniałam i nie poznaje go na pierwszych zdjeciach..
zrobiłam małe podsumowanie - na pamiątkę pierwszych chwil synka wśród nas zachowałam:
przede wszystkim
-- gazety z dnia narodzin - ogólnopolską i regionalną,
-- opaskę ze szpitala z imieniem i godziną narodzin.już mam wrażenie, ze większość tych wyjątkowych chwil zapomniałam i nie poznaje go na pierwszych zdjeciach..
zrobiłam małe podsumowanie - na pamiątkę pierwszych chwil synka wśród nas zachowałam:
przede wszystkim
-- gazety z dnia narodzin - ogólnopolską i regionalną,
-- wszystkie kartki z gratulacjami i życzeniami dla malucha od znajomych i rodziny
-- pierwsze zdjęcia z dumnym tatą - tuż po urodzeniu pierworodnego syna - w pięknej aranżacji
i z kolejnych miesięcy
- ulubiony mięciutki kocyk
-
kartki pocztowe z odwiedzanych przez nas wspólnie miejscowości -
chcę za jakiś czas powiesić je na ścianie pokoju Janka - utworzą kolejne wagoniki pociągu :)
- kronikę pierwszych lat - z pierwszym obciętym kosmykiem
włosków, pierwszymi rysunkami, notatkami o pierwszych ząbkach, słowach,
osiągnięciach, odrysowanym konturem stópki i łapki...
- i oczywiście setki zdjęć i filmów - dbam o to, by były uporządkowane i wywołuję najlepsze - tworzę z nich kolaże i fotoobrazy
nie są to może najoryginalniejsze pamiątki, ale wszystkie mają ogromną wartość sentymentalną i mam nadzieję, że kiedyś zrobia na dorosłym Janie takie wrażenie jak na mnie i siostrach drobiazgi z naszego dzieciństwa (czapeczki, ubranka, notatki) podarowane każdej przez naszą mamę z okazji zakładania własnych rodzin :)
najbardziej żałuję, że nie zrobiliśmy gipsowego odcisku rączki, ale jak się okazało poźniej wcale nie jest to takie łatwe...
pierwsze łzy
dziś kolejna wizyta u lekarza i szczepienie
bolało
Janka na pewno - rozkrzyczał się i w oczkach pojawiły się łezki - pierwsze prawdziwe, wielkie jak grochy łzy w tych pięknych oczkach
i mamę - serce z żalu ściśnięte
a jeszcze bardziej na myśl o tych wszystkich następnych, które jeszcze w życiu synuś przeleje - większość pewnie w ukryciu, bo przecież "chłopaki nie płaczą"...
bolało
Janka na pewno - rozkrzyczał się i w oczkach pojawiły się łezki - pierwsze prawdziwe, wielkie jak grochy łzy w tych pięknych oczkach
i mamę - serce z żalu ściśnięte
a jeszcze bardziej na myśl o tych wszystkich następnych, które jeszcze w życiu synuś przeleje - większość pewnie w ukryciu, bo przecież "chłopaki nie płaczą"...