Strony

Żubr Pompik - wyprawy

kto nie słyszał jeszcze o najsympatyczniejszym polskim żubrze imieniem Pompik?
całą czworonożną gromadę rodem z Białowieży i wyobraźni dr Tomasza Samojlika przedstawialiśmy już przy okazji prezentacji gry planszowej z ich udziałem (>>TU<<)
wielu czytelników kojarzy zapewne Pompika, Polinkę, Pomruka i Poradę również z serii czterech książek wydanych przez Media Rodzina, w których wraz z nimi przyglądamy się wciąż zmieniającemu się światu przyrody i poznajemy uroki kolejnych pór roku, a najmłodsi widzowie z serialu telewizyjnego emitowanego przez TVP ABC

jako że spotkań z tak pozytywnymi bohaterami nigdy za wiele, z radością donosimy, że żubrza rodzina nadal ma się dobrze i wciąż w komplecie odkrywa piękno natury, a jej przygody możemy śledzić w nowym cyklu wydawniczym pod tytułem 

Żubr Pompik. Wyprawy



Pompik, Polinka, Pomruk i Porada w nowej "zeszytowej" odsłonie (książki z najnowszej serii to nieco ponad 20-stronicowe opowieści w miękkich oprawach) wyruszają poza Puszczę Białowieską, by poznać pozostałe Parki Narodowe Polski


do tej pory w ramach serii ukazało się 6 książeczek


poniżej przybliżamy trzy najnowsze, w których żubry odkrywają zwyczaje mieszkańców nadbałtyckich wydm, sosnowych borów i Puszczy Kampinoskiej

po kolei:

Żubr Pompik. Wyprawy. Rodzina borsuków.
Kampinosie, państwo P. oprowadzani przez łosia, spotykają dzięcioła czarnego, muchołówkę i borsuki
wraz z nimi dzieci dowiadują się czym charakteryzują się, jaki prowadzą tryb życia i jak mieszkają poszczególne zwierzęta



co ciekawe, lektura może posłużyć nie tylko budowaniu więzi z naturą, ale - co nie mniej ważne - również między członkami rodziny  

tłem opowieści o lasach, bagnach i piaskach Kampinoskiego Parku Narodowego są zmagania Polinki z własną słabością i strachem przed odrzuceniem (bo, wiecie, ona jeszcze bardzo słabo tupie...), a wspaniałą, ciepłą pointą stwierdzenie, że w każdej rodzinie chodzi o to, żeby trzymać się razem
"No i może jeszcze trochę chodzi o przytulanie" :)



Park Narodowy Bory Tucholskie to miejsce spotkania Pompika z najstraszniejszym drapieżnikiem...

Żubr Pompik. Wyprawy. Najstraszniejszy drapieżnik.
spacerując z (dość płochliwym, trzeba przyznać) jeleniem wśród sosen i jezior charakterystycznych dla Borów dowiadujemy się między innymi skąd w logo parku wziął się głuszec i co było jego przysmakiem



główny bohater, którego opis budzi grozę (szczególnie wśród niedoświadczonych żubrzątek) pojawia się nieco później - w wielkim, jak na swoje rozmiary, stylu


niewielu przedszkolaków (a pewnie także nie wszyscy rodzice) domyśli się, kto zacz, ten najstraszniejszy drapieżnik Borów Tucholskich...
dr Samojlik wybrał świetną, łączącą poczucie humoru z rzetelną wiedzą formę przedstawienia szerszemu gronu niezwykłego pod wieloma względami rzęsorka*


z kolei w Słowińskim Parku Narodowym, obserwując zachowanie mewy, żubry odkrywają skarby wybrzeża takie jak mikołajek nadmorski, omułki i zmieraczki, a na koniec również bursztynek - na pamiątkę :)

Żubr Pompik. Wyprawy. Zachłanna mewa.
wraz z mieszkańcami puszczy odkrywamy wyjątkowość nadbałtyckiego krajobrazu oraz cel istnienia oraz różnorodność muszli, pancerzy i skorupek,


a na przykładzie znanego wszystkim krzykliwego ptaka najmłodsi przekonują się, że zachłanność i samolubność nie popłaca



warto zauważyć (patrz powyższe zdjęcia), że każdą z książeczek kończy istny majstersztyk proedukacyjny pod hasłem: "co zapamiętam z tej wyprawy?" - proste, czytelne i zabawne podsumowanie, utrwalające najważniejsze treści
podobnie zgrabnie sformułowane zostało "słowo wstępne" na początku każdej z książeczek - ale to musicie już odkryć sami :)

w każdej z książeczek serii znajdziemy "rozkładówkę" z mapą Polski, na której zaznaczono Parki Narodowe, które będą odwiedzały żubry (sporo jeszcze przed nami!)
i tu mój mały zarzut - trochę nudno, że w każdym tomiku jest ona niemal taka sama... czyż nie ciekawiej byłoby rozrysować ją w postaci "puzzli" - po jednym, odpowiadającym treści pod względem geograficznym, elemencie w poszczególnych częściach? zebranie całej, wielkiej mapy byłoby nie lada wyzwaniem i świetną przygodą!**

poza powyższym drobiazgiem trudno się w kwestii nowych przygód Pompika "do czegoś przyczepić"...
autor wykazał się w mojej (matczynej i amatorsko-przyrodniczej) opinii doskonałym zrozumieniem potrzeb najmłodszych, zaczynających przygodę z obserwacją natury czytelników
barwne - zarówno w odniesieniu do grafiki, jak i fabuły - opowieści są jednocześnie proste, niezbyt długie i bliskie codziennemu życiu, i jako takie nie mogą nie trafić do przedszkolaków
Pomruk, Porada, Pompik i Polinka pokazując z bliska piękno rodzimej przyrody bardzo przekonująco zachęcają do poznawania jej w czasie rodzinnych spacerów

ale to nie koniec zalet!
"Wyprawy", prócz tego że doskonale inspirują do planowania własnych wycieczek, są wprost idealne, żeby je na nie zabierać***
niewielki format i objętość książeczek sprawia, że łatwo zmieszczą się do nawet to dziecięcego plecaka, a wyciągnięcie ich podczas pikniku czy na plaży będzie stanowiło przyjemną chwilę odpoczynku po aktywnej zabawie



książeczki o tematyce przyrodniczej, szczególnie te pokazujące zwykłe-niezwykłe zakątki naszego kraju i zachęcające do bliższego przyjrzenia się także najbliższej okolicy - takie jak te - szczególnie polecamy do czytania w plenerze,
dlatego wpis zgłaszam jako nasz wkład do wiosennej odsłony projektu "Zaproś książkę do lasu"



* rzęsorek rzeczek wydaje się z resztą być jednym z ulubieńców autora, czemu dał wyraz również w bardzo lubianej przez J. serii komiksów o ryjówkach - trudno się dziwić, bo to rzeczywiście absolutnie wyjątkowy drapieżnik!
kto wie, może jeszcze do tego tematu (komiksowo-ryjówkowo-rzęsorkowego) tu kiedyś wrócimy...

** nie roszczę sobie praw do pomysłu i szczerze polecam wydawnictwu realizację w postaci rozkładówki-układanki w ewentualnym wznowieniu!

*** nasze przejechały w ubiegły weekend całkiem spory kawałek kraju, niemal na jego północny kraniec, by towarzyszyć nam podczas Nocy Sów (dla J. co najmniej równie udanej jak zeszłoroczna) i spacerze wśród mokradeł w Wielkim Kacku
wydaje się, że za sprawą "Zachłannej mewy" już wkrótce przyjdzie czas porównać "zwykłą plażę" z górami piachu w okolicy Łeby...
zupełnie mnie to jednak nie martwi - mam wielką nadzieję, że co najmniej kilka kolejnych części zdąży jeszcze wskazać nam ciekawe kierunki zanim J. z nich całkiem wyrośnie :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz