Strony

skarby Borów - Tlen i W(o)da

o, jak dobrze mieć czasem taki długi weekend!
pełną piersią można zaczerpnąć tlenu, popluskać się w wodzie...
na przykład w Tleniu i na Wdzie :)


partner projektu Grajmy! - Epideixis

są takie gry i zabawki, których w placówkach i domach, gdzie na wysokim miejscu stawia się prawidłowy rozwój i edukację dzieci, nie powinno zabraknąć

chodzi przede wszystkim o produkty wszechstronnie stymulujące zmysły, rozwijające wyobraźnię i kształtujące umiejętności poznawcze, a przy tym zapewniające ciekawą rozrywkę
oczywiście najlepiej, żeby były przy tym starannie wykonane (najlepiej z naturalnych materiałów) i produkowane w Polsce

wszystkie wyżej wymienione zalety łączą różnorodne zestawy z logo 



bajki-grajki, audiobooki i "słuchajki"

lubimy audiobooki
w przeciwieństwie do dość licznej grupy miłośników spędzania czasu nad książką wyłącznie w ciszy, nie mam nic przeciwko temu, żeby czytać na głos [dzieciom to nawet lubię ;)], ani też żeby od czasu do czasu ktoś mi coś przeczytał
włączając książkowe audio, bez konieczności odrywania się od lektury, zyskuję dwie wolne ręce i trochę czasu na "ogarnięcie codzienności", albo (częściej!) "pacyfikuję" zbyt rozbrykane dziecko

opowieści biblijne

Biblię warto znać
i nie jest to w tym przypadku opinia fanatyka, ortodoksyjnego chrześcijanina, lecz moje prywatne, zupełnie niezależne od wiary zdanie
poza swoją ważną rolą Pisma Świętego dwóch wielkich wyznań, księga ta ma wszak ogromne znaczenie dla historii i kultury europejskiej!
niezliczone motywy, postaci, cytaty mające swoje źródło w Starym, czy Nowym Testamencie powtarzają się w wielu dziełach literackich, opisywane postaci i wydarzenia na przestrzeni wieków wielokrotnie inspirowały (i nadal wpływają na wielu) artystów różnych dziedzin sztuki

ot, choćby takie symbole:




jestem pewna, że większość dorosłych, patrząc na powyższe ilustracje przywoła na myśl takie określenia jak pokój, oczekiwanie, grzech - zapewne o takim własnie przekazie myślała ich twórczyni (Anna Gensler)
dzieci, które początkowo widzą jedynie to, co na nich rzeczywiście jest - gołębia, jakieś panie ze starą lampką i wyglądających zza krzaka amatorów jabłek, dopiero wytwarzają sobie podobne skojarzenia

książka

Opowieści biblijne,

z której pochodzą powyższe ilustracje, to kierowany do najmłodszych czytelników zbiór opowiadań o tematyce mającej swoje źródło w Piśmie Świętym
dzięki swobodnemu podejściu autorów do poruszanych treści, bardzo przypominają one bajkowe historie, baśnie
niemniej w głębszej warstwie pozostają tym, czym od zawsze były - uniwersalnymi przypowieściami, historiami z morałem, pouczeniem, ostrzeżeniem
znani autorzy piszący dla dzieci (Papuzińska, Piotrowska,Letki, Widłak, Kasdepke, Wroński, Gortat, Mikołajewski) - każdy w swoim charakterystyczny stylu - w proste słowa ubierają uniwersalne prawdy i historyczne wydarzenia tak, że lekko i przyjemnie się to dziecku czyta
dzięki nim już najmłodsi (chociaż osobiście polecałabym lekturę raczej z młodszym uczniem, niż przedszkolakiem) mogą poznać historię Mojżesza, Samsona, Dawida i Goliata, Jonasza i Jezusa
na pewno łatwo zapamiętają takie symbole jak wieża Babel, czy arka Noego i mimochodem pojmą uniwersalne znaczenie określeń "syn marnotrawny", "miłosierny Samarytanin", "ziarno padające na podatny grunt" i "zakopywanie talentów"   

starsi czytelnicy mogą (a może nawet powinni) sięgnąć w tym miejscu do "wersji rozszerzonej" - przy każdym tytule podane są odpowiednie "współrzędne" (skróty biblijnych ksiąg i rozdziałów) pozwalające odszukać dany fragment źródłowy
wielu zapewne zdziwi się, jak wiele innych znaczeń można tam jeszcze między wierszami wyczytać...
  

myśląc o przyszłości mojego dziecka nigdy nie zaprzątałam sobie głowy pytaniem, w co będzie wierzył
o ile nie będzie przy tym krzywdził innych (i siebie), nie zależy mi specjalnie na tym, czy będzie gorliwym katolikiem, czy wybierze inną drogę,
ale pewne określenia, związki frazeologiczne i imiona każdy po prostu powinien znać, dlatego cieszę się, że dzięki Wydawnictwu Nasza Księgarnia na jego półce zagościły "Opowieści biblijne"


"Opowieści biblijne" - ładne wydanie w twardej oprawie, sama kiedyś sprawiłam komuś taki prezent

na pytanie o to, jak powstał świat nadal jednak odpowiadam: "tego nikt nie wie, ale jest kilka teorii..." 


wpis opublikowany w ramach akcji Tydzień z książką

czytamy i liczymy - matematyka życia

nie jestem może najbardziej predestynowana do udzielania odpowiedzi na pytanie "jak zachęcić dziecko do nauki matematyki?", z tego prostego powodu, że ani mnie, ani mojego dziecka nigdy nie trzeba było zachęcać...
nawet samo słowo "nauka" nie bardzo mi tu pasuje - my wszak matematykę poznajemy mimochodem, zgłębiamy z pasją, bawimy się nią, dostrzegamy i doceniamy na każdym kroku, znajdując w tym wielką przyjemność

ponieważ jednak wiem, jak wielu rodziców ma do "liczenia" (ze szczególnym uwzględnieniem algebry, geometrii przestrzennej, całek i podatków) całkowicie odmienne podejście, chciałabym podpowiedzieć wszystkim zrażonym do tematu (często przez lata przymusowej, nieumiejętnej edukacji), jak nie przekazać swojej niechęci dzieciom, które dopiero zaczynają matematyczną przygodę

a że, podobnie jak bez matematyki, nie ma dla mnie życia bez czytania,
przedstawiam dwie doskonałe książki dla najmłodszych uczniów, pokazujące, że matematyka jest wszędzie
i wcale a wcale nie jest straszna


matematyka życia

kolejny temat z cyklu

= matematyka życia, stał się inspiracją do dyskusji na temat liczb otaczających, definiujących, opisujących każdego człowieka

Kurzy wyścig

mamy w domu kilka zabawek, do których jakoś nie jestem przekonana
trafiły do nas jako prezenty od krewnych i znajomych, albo nie do końca przemyślane zakupy
ich wspólną cechą jest fakt, że sama nigdy nie wpadłabym na wyprodukowanie czegoś takiego 
- tak hałaśliwego, pstrokatego, dziwacznego, etc. -
a tymczasem często okazuje się, że dzieci, moje i zaprzyjaźnione, wprost zachwyca!

dziś dwa słowa właśnie o takim "wynalazku", który trafił do nas ostatnio
oto

Kurzy wyścig


gra? zabawka?
nawet dystrybutor ma problem zakwalifikowaniem go do jakiejś kategorii na swojej stronie internetowej...
osobiście określiłabym "Kurzy wyścig" jako "wieloelementowy produkt aktywizująco-rozrywkowy", co może nie brzmi najlepiej pod względem marketingowym, ale myślę, że oddaje jego charakter

części zestawu widać na powyższej fotografii, zastosowanie - na zdjęciu poniżej:


jak to wygląda w praktyce?
co nieco wyjaśnia materiał wydawcy na YouTube >> klik
w skrócie - dwie osoby zakładają elastyczne dzioby z tworzywa sztucznego, przypinają sobie z tyłu sznureczki z magnetycznymi kurczakami i próbują jak najszybciej przenieść jajka z patelni do swoich, ustawionych w pewnej odległości "gniazd"
jajka mają tendencję do odczepiania się od magnesu przy zbyt zamaszystych ruchach i "pękania" przy gwałtownym zetknięciu z podłożem, dlatego zwykle po chwili podłoga usiana jest biało-żółtymi plamami
coraz bardziej zdenerwowane niepowodzeniami "kurczaki" przybierają więc najdziwniejsze pozy, żeby - przy intensywnym dopingu reszty towarzystwa - kolejne jaja w całości przetransportować do swojej bazy


brzmi trochę śmiesznie? wyobraźcie sobie, jak wygląda!
szczególnie jeśli w zabawie biorą udział i dzieci, i dorośli, ekscytacja i wielkie skupienie na wykonaniu zadania z jednej, a zabawne komentarze i wybuchy śmiechu z drugiej strony - gwarantowane

całość nie zachwyca jakością wykonania
same skorupki i kurczaki-magnesy (najważniejsze, trzeba przyznać, elementy) są w porządku, wyglądają na odporne i po kilkunastu dotychczas przeprowadzonych "turniejach" nie ma na nich ani śladu zużycia,
ale już ceratkowe zwitki imitujące ich zawartość dawno przestały być piękne i gładkie (co zupełnie nie przeszkadza w zabawie, ale znacznie obniża walory estetyczne całości)
tekturowa "patelnia" również mogłaby być ładniejsza i bardziej trwała - na szczęście spokojnie da się grać bez niej

nie roztrząsając dłużej rodzaju kartonika (według mnie powinien się otwierać wygodniej - do góry, a nie tylko z boku) i pochodzenia zawartości pudełka (wschodnia Azja), na pierwszy plan wysuwają się jednak zalety "Kurzego wyścigu"
przede wszystkim bardzo dobrze rozluźnia atmosferę, pomaga "rozruszać towarzystwo", integruje nie znające się wcześniej dzieciaki, aktywizuje, uczy dystansu do samego siebie
maluchy bardzo chętnie stają w szranki i ćwiczą koordynację ruchową, cierpliwość i "odporność psychiczną"
nie wszystkich rodziców, którzy zwykle spontanicznie i żywiołowo kibicują, daje się przekonać do spróbowania własnych sił, ale kiedy się to uda - emocje sięgają zenitu, a nieporadność dużych "kurczaków" generuje szczere  wybuchy dziecięcej (i nie tylko) radości
zyskujemy świetną okazję, żeby nauczyć się śmiać ze sobą i z siebie, a nie wyśmiewać z siebie nawzajem...


kurcze, naprawdę nie sądziłam, że to napiszę,
ale w zasadzie całkiem fajna ta gra ;)



wpis powstał w ramach projektu Grajmy!, we współpracy z wydawnictwem Tactic




Świerszczyk wczoraj i dziś

Janek poznał ostatnio pewnego niezwykle żwawego siedemdziesięciolatka
dziwny z niego jegomość, niczym filmowy Benjamin Button - im starszy tym... młodszy?
cóż, na pewno ładniejszy i ciekawszy

pojawił się na świecie w 1945 roku, przetrwał liczne zawirowania dziejów (cała jego barwna historia - TU),
wciąż uczy i bawi kolejne pokolenia dzieci, promując polską twórczość artystyczną dla najmłodszych
zmienia się i rozwija, utrzymując niezmiennie wysoki poziom merytoryczny i oryginalną szatę graficzną

jego tytułowy bohater od kilku lat znany jest jako Bajetan Hops, ale dla całych pokoleń zaczytujących się w gazetkach z tęczowym tytułem zawsze będzie to po prostu

ŚWIERSZCZYK


koło za kołem, rajd za rajdem


piękna pogoda, słońce, bezchmurne niebo i długo oczekiwana temperatura powyżej 20 stopni, nie pozwoliły spędzić ostatnich kilku dni w czterech ścianach
rekreacji outdoorowej ("nazewnętrznej"?) sprzyjały także lokalne inicjatywy idealne dla miłośników dwóch kółek

gram w liczenie

"po co mi nauka tabliczki mnożenia? dodawanie pisemne nie przyda mi się w życiu! przecież są komputery, kalkulatory..."
Kuba - bohater książeczki dołączonej do najnowszej gry Janka, ma podejście zbliżone do wielu młodych adeptów matematyki,
ostatecznie jednak daje się przekonać mamie, która zachęca do zabawy w liczenie podsuwając ciekawą planszówkę i zeszyt ćwiczeń

czy jest to dobry sposób na pokazanie dziecku przyjaznego oblicza Królowej Nauk?
spieszymy z Jankiem z odpowiedzią w postaci wnikliwej recenzji zestawu "Gram w liczenie" złożonego z książki i gry edukacyjnej!

oto przedmiot naszej analizy:
książeczka z krótkim fabularnym wstępem, zadaniami z zakresu podstawowej arytmetyki i instrukcją do gry,
plansza przedstawiająca tor wyścigowy oraz 75 żetonów z bolidami-pionkami, symbolami matematycznymi (+ i -) i liczbami od 1 do 10


BLOCK OUT!, czyli budujemy wieżę


wybudować wieżę z drewnianych klocków - cóż prostszego?
okazuje się, że wystarczy lekko zaokrąglić niektóre ścianki standardowych kostek i sprawa poważnie się komplikuje...

w ramach projektu

przedstawiam dziś BLOCK OUT! - świetną grę łączącą relaks i emocje, prostotę i logiczne wyzwanie oraz... pokolenia