Strony

i jeszcze jaja


obieranie i układanie - niezmienne pasje Janka - jak na czymś mu zależy, to cierpliwości mu nie brakuje, szkoda, że rzadko to widać :P
(J. oczywiście układał tory, ale trochę mi z tym jajem też pomógł podając patyki i dobierając kolory)

Smacznego jajka!

za nami ostatnie przedwielkanocne przygotowania - dziś mama w pracy, a Janek z tatą sami upiekli babeczki i pomalowali jajka :)
po powrocie sił mi starczyło tylko na porządki i piegowatą babę...

Janek po cały tygodniu jajkotworzenia nawet nie chciał słuchać o wyjątkowości jutrzejszego poranka
Janku, jutro będzie specjalny dzień, święto Wielkiej Nocy...
na to moje kochane jajko mądrzejsze od kury: "Święta Wielkanocne, oczywiście! święta z jajeczkami!"
cóż, o Zmartwychwstaniu opowiem mu trochę później...
  
na razie życzę nam i Wam, żeby te Święta były radosne, a jajeczka i inne smakołyki wyszły na zdrowie :)


na zdjęciach:
jajo No 4 - najoryginalniejsza pisanka Janka - przygotowana z babcią wydzieranka gazetowa;
jaja No 5-9  naklejane i wycinane również z babcią (ozdabiają ramkę z wiosenną fotografią sprzed roku);
klasyczne, czerwone jaja gotowane i barwione z tatą
oraz wielkanocny króliczek - ciekawe, czy się przedrze przez śnieg i coś nam jutro przyniesie... :)

jajo No 3

wklejam kolejne okołowielkanocne "dzieła" Janka - malowane paluszkami kurczaki i baranka i baardzo niechętnie ozdobione jajo No 3


wklejam, bo synek, chociaż niechętny, dał się przekonać do współpracy i nagroda-publikacja mu się należy, a za parę dni już będzie za późno i nie na temat :)

ale przyznam, że pisać nic mi się nie chce, bo świetnie zaplanowany dzień - super zabawa na basenie i odwiedziny u prababci - skończył się niemal histerią J. z powodu przemęczenia i kłótnią z tatąjanka na temat metod wychowawczych (nagle się obudził wszystkowiedzący współrodzic synka beznadziejnej matki :/)
idę spać - po świętach się chyba wywnętrzę szerzej w tym temacie i może mi ktoś coś poradzi w kwestii brutalnego zderzenia idei rodzicielstwa bliskości i "buntu dwulatka" oraz pojęcia wolności i uzasadnionej stanowczości w jej ograniczaniu...

jajo No2 i artystyczny nieład

oto kolejne Jankowe jajo


muszę przyznać, że naprawdę długo wytrwał w skupieniu przy jego ozdabianiu - każdą "kulkę" z krepy przyklejał oddzielnie, starannie dobierając kolory, a nawet gdy u zaproponowałam samodzielne utoczenie takich kuleczek mimo początkowego "ja nie umiem" zdecydował się spróbować i kilka zrobił sam - chyba nikt nie rozpozna które to :) - bardzo mu się też spodobał pomysł z trawką i ziarenkami dla kurczaka - oczywiście jedno ziarnko musiał przykleić w pobliżu dzióbka

co do wykorzystywania kolorowego makaronu (do czegokolwiek poza konsumpcją) - niespecjalnie się Jankowi ten pomysł podoba: "makaron jest do gotowania  i zjadania!" - w końcu się zgodził, że trochę mama do jaja przyklei, ale reszta - na patelnię :P

dalej kilka słów na temat naszego "tworzenia" jako takiego i pomysł na zabawę kaszką manną zaczerpnięty z zaprzyjaźnionego bloga



rzeżucha i babeczki

czego mama przed Wielkanocą nie zdążyła babciajanka dopilnowała jak należy
= rzeżucha została zasiana, kruche babeczki pieczołowicie wygniecione i upieczone



Janek do zadań podszedł bardzo poważne - widać wielkie skupienie na buzi :)

jajo No1

od cioci Gosi Janek dostał styropianowe jajo do ozdabiania
podchwyciłam pomysł z Urwiskowa i zrobiliśmy wiosenną pisankę-naklejankę z kwiatami i motylkami z serwetki (podobna technika - TU)


szkoda, że jajo tylko jedno, ale z drugiej strony dobrze, bo Jan jeszcze nie jest specjalnie cierpliwy i kolejne pewnie by go znudziły :)
w pojemniczkach rośnie len zasiany przez Janka w zeszłym tygodniu, a papryczka podlewana regularnie i z wielkim zapałem od jesieni ma już jeden owoc :D = powoli w domu pojawiają się oznaki wiosny i wiosennych Świąt
teraz zabieramy się do malowania paluszkami, rysowania i wyklejania jaj - pochwalimy się jutro :)

ja chcę zestaw do nauki czytania!

do konkursu na wierszyk promujący czytanie dzieciom TU zgłosiłam swoją niedocenioną w innym konkursie rymowankę ()
i kilka nowych krótkich form
limeryk reklamowy, pseudolimeryk z alfabetem greckim (polski 32-literowy się mi nie rymował:P) i pastisz stworzony (trochę przypadkowo) z synkiem
1
Raz mały chłopiec znad Cisy
w atlasie chciał poznać napisy
więc opanował czytanie
- z Pentliczkiem w try miga był w stanie -
i już odróżnia Pizę od Pisy
2
Pewien trzylatek z Krakowa
ciekawy był co znaczą słowa
poznawał chętnie litery
wszystkie dwadzieścia i cztery
i czytanie już nie stanowi bariery!
3
J.(lat 2,5) po obudzeniu przywitał się, stwierdził "Jest dzień" i powiedział: "Pora na czytanie!"
-- Pora na czytanie, bo już słonko świeci!
Janek lubi czytać, (bo) książki lubią dzieci! --
odpowiedziała mama i podała książeczki do łóżka :)
 może się uda i wygramy zestaw do nauki czytania Wydawnictwa Pentliczek?

MAM

jakiś czas temu w konkursie-candy wygrałam dla Janka świetną miseczkę z przykrywką i zakrzywioną, zmieniająca kolor pod wpływem temperatury łyżeczką (którą od razu przekazałam Emilkowi, bo świetnie nadaje się dla maluchów na początki karmienia papkami :)

- dzięki temu dowiedziałam się jak dobrej jakości i pomysłowe produkty należą do marki MAM

sami piszą o sobie:
Wzornictwo i zamiłowanie do szczegółów. Badania medyczne i innowacja techniczna. To sprawia, że produkty MAM są tak wyjątkowe. Spełniają najwyższe wymagania rodziców i zapewniają niemowlętom idealny start w życie.

odnalazłam ofertę przetestowania produktów MAM na facebooku (TU)
i
po wymianie kilku wiadomości i dłuższym oczekiwaniu na dostawę i my mamy:

MAM

czyli następujące produkty:

nowe patyki i patyczki

Nowe patyki i patyczki - audiobook
dostaliśmy "Nowe patyki i patyczki" ks. Twardowskiego w wersji audio
Janek jeszcze za dużo nie rozumie, nie specjalnie wsłuchuje się w treść (chociaż pojedyncze zwroty wychwytuje, powtarza, pyta, co znaczą), ale nie ma nic przeciwko takiemu tłu do zabawy, a mi bardzo przyjemnie się słucha interpretacji Aleksandra Machalicy

dla tych, którzy wierszy i opowiadań Twardowskiego dla dzieci nie znają, kilka słów na temat dlaczego warto je czytać:
 

"warto (...), bo w prosty, często anegdotyczny, ale - paradoksalnie - jednocześnie głęboki sposób przedstawiają to co w życiu najważniejsze - pokazują dziecku zwykły-niezwykły świat - pełen miłości Boga, w którym każdy może się odnaleźć
ksiądz Twardowski ułatwia rodzicom rozmawianie z dziećmi na trudne tematy - o śmierci, miłości, złości, samotności...
stawia najmłodszym pytania, które nawet dla dorosłego mogą być trudne, każą zastanowić się nad tym kim jestem i kim chciałbym być, jak na przykład: "Zapytaj siebie: gdybym miał trzy bułki, to ile bułek oddałbym komuś biednemu? A może sam chciałbym je wszystkie zjeść?"
a przy tym ma po prostu "lekkie pióro" i jego książki dobrze się czyta - niespiesznie, z uśmiechem na twarzy
jego książki pomagają dostrzegać niezwykłość rzeczy zwyczajnych - codzienności, przyrody, drugiego człowieka, a dzięki żartobliwemu tonowi wprowadzają w dobry nastrój
czytamy, bo lubimy :)


przykładowe tytuły dla dzieci:
Dziecięcym piórem, Jan Twardowski dzieciom, Nowy zeszyt w kratkę

- za powyższą wypowiedź udało mi się zdobyć audiobook na forum parenting.pl, więc przy okazji chwalę się, dziękuję i polecam :D

a swoja drogą ciekawe, że akurat przed Świętami tak się u nas Twardowski ze swoimi refleksjami o ich prawdziwej wartości pojawia - ostatnio przed Bożym Narodzeniem TU - a teraz na płycie - z fragmentami dotyczącymi tradycji Wielkanocnych...
może dla równowagi dla jajek, króliczków i ogólnego nastroju wyczekiwania wiosny na różnych blogach - do przesytu
  
u nas pisanki, kurczaczki i baranki od jutra :P

Janek z bliska (dobrze słyszany)

cieszę się, że mogę spędzać całe dnie z Jankiem - mimo, że to tylko co drugi dzień - nie wyobrażam sobie powrotu do pracy na cały etat zaraz po urlopie macierzyńskim (dobrze, ze teraz już dłuższym, ale nawet...), zostawiania dziecka z obcą osobą na cały dzień, "odstąpienia" jej całej radości z obserwowania niesamowitych odkryć, osiągnięć i ciągle nowych fascynacji własnego dziecka

trochę się i tak musiałam z babciąjanka podzielić :)
ale to przede wszystkim
w oczach mamy...
odbicie synka - czasem radosne iskierki - podziw - łzy...
gdy widzi jak maluch rośnie, zdobywa wiedzę, wesoło bawi, opowiada, tworzy, usamodzielnia się
w uszach mamy...
muzyką najsłodszą rozbrzmiewa śmiech dziecka, beztroskie (i nieprzerwane) "gadulenie", wesołe śpiewanki

ostatnio jakoś dużo (może zbyt dużo) pisałam o tym co mamy i czym się bawimy - dziś o tym, jak ze sobą rozmawiamy, jak synuś-gaduła "rośnie w oczach", mądrościami sypie jak z rękawa i coraz większą dumą mamę napawa :)
a rozmawiamy dużo, staram się dawać Jankowi czas na wysłowienie się, zadaję pytania i pozwalam decydować, czasem przekonywać - przynajmniej dopóki wystarcza mi cierpliwości -  wydaje mi się, ze dzięki temu łagodnie przechodzimy okres buntu dwulatka (chociaż zdarzają się "sceny" - szczególnie łóżkowe ;P - ale o tym kiedy indziej)

dziś kilka ciekawych wypowiedzi, ciekawostek z różnych dziedzin - garść wiedzy, którą może zdobyć uważny opiekun dwulatka

- na początek dwa teksty podrzucone przez babcię na przełomie 2012/2013 -

* zoologiczny
Janku jak śpi nietoperz?
Jak jest noc

* motoryzacyjny
pierniczek - auto
J. gryzie, chrupie, i woła:
Janek zjadł dach i jest kabriolet!

- i kolejne teksty - nowsze - luty/marzec 2013 -

* telekomunikacyjny (elektroniczny?)
Chciałbym telefon taty!
Tato! Gdzie jest twoja komórka?
(dał)
Tato, czy mogę podłączyć ten telefon do komputera taty?
Chciałbym jakiś kabelek do tego telefonu...
Tato, czy masz kabelek?
(dał)
Niee... to mamy!

* stomatologiczny
Janku, Piotruś jeszcze nie zjada chlebka, bo nie ma ząbków. I Emilek nie ma ząbków, tylko pije mleczko od swojej mamy...
Emilek nie ma ząbków i Piotruś nie ma ząbków
a Janek ma zęby!
i zegar ma!
<?>
 zęb..ate koła!

* zoologiczny 2
o! krowy! - małe cielątko, tata byk i mama krówica!

* florystyczny (wiosenny)
to kwiatek kwiacynt!

* spożywczy (optymista niepowstrzymany)
Janku, kiełbaskę trzeba zjadać z chlebkiem...
Bez chlebka też się uda!

i na koniec garść ćwiczeń lingwistycznych
- coś o opieraniu, składaniu, praniu, przestraszaniu i zabawach słowami

Janek opszoł się, a tu sie mama opszyje...
jak to się złoża?
Janek straszknął się!
plama! - trzeba wypierzyć
sok- sokon - sogon! ogon? sogon bezogon!
aaa! soczek bez ogonka? soczek bez oczek! a pani z oczkami :)

polski jest trudny, ale co to dla Janka, na pewno opanuje go zanim skończy trzy lata :P
tymczasem w całym domu walają się kartki i karteluszki z uchwyconymi dialogami (a to tylko próbka, kropla w morzu tych wszystkich nieuchwyconych), a ja mam masę radości z bycia tak blisko - w zasięgu Jankowego "Mamo! Posłysz!" :D

dzieci wypatrują wiosny

kalendarz pokazał pierwszy dzień wiosny, tymczasem za oknem nadal zima


dla upamiętnienia tego ewenementu z marca 2013 kilka zdjęć dzieci wypatrujących pierwszych oznak nadchodzących przemian...

 
 póki co bez sukcesów :(

co nam dają audiobooki?

lubię sobie czytać
lubię czytać Jankowi
a czasem lubię jak ktoś mi czyta... ale to już nie zawsze
- często mam wrażenie, że więcej rozumiem, lepiej sobie wyobrażam, głębiej przeżywam, gdy czytam sama, po cichu, tylko w swojej głowie - bez konieczności skupiania się na czyimś głosie, dostosowywania do cudzego tempa

kilku "czytaczy" trafiło do mnie świetnie (np. "Ojciec chrzestny" i "Król Maciuś Pierwszy" w wersji audio są według mnie świetne do słuchania), a inni nie - np. ostatnio zupełnie nie mogę się wsłuchać w "Rewers" - włączam, słucha przez kilka minut, a chwilę potem jeszcze niby słyszę, ale jakoś sens do nie nie dociera...

a piszę to wszystko, żeby zaznaczyć, jak ważne miejsce w moim życiu audiobooki zajmują, choć tak na dobre zajęły je całkiem niedawno - niemal równocześnie z Jankiem :)
dlaczego?
rozpisałam się kiedyś o tym tak:
 
audiobooki dają mi DUŻO MOŻLIWOŚCI

D - dawkę literatury niezbędną do życia - dawniej codziennie czytałam książkę - od kiedy jest Jan mam z tym kłopot (nie ma czasu!), a bez tego nie umiem żyć!

U - ułatwienie usypiania - od początku zapadaniu w drzemkę synkowi często towarzyszyła płyta - najpierw "Bajki z Ramą" - tak długo aż się płyta "zużyła" i zaczęła zacinać, a potem kolejne - ostatnio ulubione to wiersze Tuwima
Ż - "żywy" język obcy w moim domu - to znaczy kontakt z nieojczystym językiem mówionym w wersji poprawnej gramatycznie i stylistycznie - takiej z jaka chcę zapoznać dziecko (na przykład przy pomocy serii "Tea time stories") i z jakim sama chętnie obcuje chcąc utrwalić/podszlifować swoją wymowę - w postaci kursów audio lub książek w oryginale
O - odpoczynek od głośnego czytania dziecku - lektorzy/aktorzy świetnie w tym zastępują - wspomniany niezrównany Pazura, czy Anna Dymna -  w przypadku "Najpiękniejszych baśni świata" czytają prawie tak dobrze jak mama:)


kot w worku

 przy okazji wizyty u cioci Natalii rozpakowaliśmy nasz nowy nabytek z serii Gry i zabawy Smoka Obiboka - grę Kot w worku wydawnictwa Granna

według producenta przeznaczona jest dla dzieci w wieku 3-8 lat, ale mogę powiedzieć, że dostarczyła słuszną porcję rozrywki całemu towarzystwu o przekroju wiekowym od lat 2 do 30 :)

co do jakości - absolutnie bez zarzutu::
ładne kolory, twarda tektura, wytrzymałe elementy
pionki może trochę za małe dla trzylatków, ale my i tak ich nie używaliśmy...


podstawowe zasady nie są skomplikowane
trzeba - bez podglądania! - wyciągnąć z woreczka tekturowy kształt, odgadnąć co przedstawia i/lub dopasować do odpowiadającego mu rysunku - kolorowego lub konturowego - na jednej z dołączonych 9 plansz


ku naszemu zaskoczeniu, niespełna dwuipółletni Janek, w przeciwieństwie do niektórych dorosłych, nie miał żadnych problemów z odgadnięciem co wyciąga z worka

mama doświadczona

zaglądam sobie na siostrzany blog, spotykam nieokiełznanego (choć już zdecydowanie bardziej skłonnego do uśmiechu niż jeszcze miesiąc-dwa temu) krzykacza Emilka i... z trudem przypominam sobie nieprzespane noce, niezrozumiałe wieczorne lamenty, ciężar poniżej 10 kg, który po kilkunastu godzinach podnoszenia, przenoszenia, przytulania, staje się ponad siły, oczy same zamykające się podczas usypiania, mimo niezmytego jeszcze "pracowego" makijażu i niedojedzonej kolacji...

dobrze, że wtedy nie miałam czasu i siły na pisanie tego bloga, bo pewnie wyglądałby zupełnie inaczej :P

mamom w krytycznym okresie między 6 a 12 miesiącem życia latorośli życzę dużo WYTRWAŁOŚCI - jak dobrze pójdzie już za dwa lata będziecie mieć w domu całkiem samodzielnego, rozgadanego i prawdopodobnie zbuntowanego młodego człowieka, który jeszcze nie wie, czego chce, ale za to wie na pewno czego nie chce :)
co moim zdaniem i tak jest lepsze od niemowlaka, który może i wie czego chce, ale nie umie powiedzieć...

mozaika

już kilka tygodni temu dotarła, została rozpakowana i należycie poużywana moja "urodzinowa" przesyłka

umyślona dawno, wreszcie nasza, Mozaika Epideixis

jak to często bywa z najbardziej wyczekanymi prezentami, nie okazała się siódmym cudem świata... 

po pierwsze - oczywiście niecierpliwość nie popłaciła
trzeba było zamówić przez aros.pl a nie allegro i zaoszczędzić kilkanaście złotych...
po drugie - spodziewałam się trochę dokładniejszego wykonania
niestety figury nie są idealne, z co z tym idzie ułożone kształty i mozaiki mają szczeliny i "rozjeżdżają się", tym bardziej, że klocki są zupełnie gładkie (to dość poważna wada, gdy ma się nimi bawić dwulatek...)
ale dość marudzenia - w końcu najważniejsza jest idea!
a ten pomysł na wykorzystanie kilkudziesięciu płaskich klocuszków jest według mnie świetny
na pierwszy rzut oka niepozorny, prosty zestaw 40 kolorowych figur (trójkąty i romby) już posłużył nam do zbudowania kilkudziesięciu konstrukcji o różnym stopniu złożoności, a skrywa w sobie jeszcze niezbadane możliwości! :)


Jankowi też się podoba - szczególnie możliwość ułożenia pociągu [kto by pomyślał..:)] i samochodu
namawia mnie usilnie do ich codziennego układania
sam chętnie układa to co potrafi - choinkę, kwadraty z trójkątów, prosty domek z dachem -
i pomaga w układaniu co ciekawszych fragmentów (koła, uszy itp.) większych konstrukcji

myślę, że szybko się tą układanką nie znudzi - według mnie ma ona potencjał dużo większy niż dowolne inne puzzle, bo oprócz przykładów wzorów podanych w załączonej książeczce istnieją jeszcze tysiące możliwości ułożeń

tu przykład - wczorajsze dzieło tatyjanka:

 nie wiem co to, ale fajne :P

stymulowanie aktywności, czy po prostu bliskość?

wpis 15.03.3013 --> do przeniesienia dwa lata wstecz


gdy Janek był w wieku 0-6m. właściwie nie zastanawiałam się za wiele nad sposobami stymulowania jego aktywności i pobudzania rozwoju, chociaż nie twierdzę, że tego unikałam

mieliśmy książkę z podpowiedziami zabaw dla niemowlaków od Olki (potem sprawdzę tytuł, bo obecnie jest u Emilka albo Piotrusia :) i trochę z niej korzystałam,
ale w większości przypadków, gdy J. akurat nie jadł, nie spał i nie krzyczał - a nadmiaru takich chwil z tego okresu zdecydowanie nie pamiętam - skupiałam się po prostu na byciu blisko, gdadaniu do niego (często wierszem - "klasycznym" Tuwimowym lub Brzechwowym :P), masowaniu i ogólnie - wywoływaniu uśmiechu

wydawało mi się, że skoro już zdecydował się patrzeć na świat bez wrzasku, skupić się na słuchaniu i odczuwaniu, moją rolą jest utwierdzić go w przekonaniu, że to świetny, przyjemny sposób na spędzanie czasu :)


wróciłam myślą do tego czasu i naszych "zabaw aktywizujących" pisząc odpowiedź konkursową na pytanie  
Jak można stymulować rozwój maluszka do 6-go miesiąca życia?

poniżej moja odpowiedź: 

ostatni zimowy spacer

korzystamy z uroków marcowej końcówki zimy - po nieprzyjemnościach tzw. "grypy jelitowej" zrobiliśmy sobie z Jankiem długi relaksujący spacer do lasu, popodziwiać słoneczne refleksy na śniegu i pobyć troszkę ze sobą...

my

i zrobić jeszcze kilka zimowych zdjęć..

kupujemy książki - marzec 2013

moje najnowsze zakupy:
  1. Mam oko na litery - z polecenia Kasi M-K - Jeremi podobno swoje cyferki z tej serii bardzo lubi
  2. Naciśnij mnie - widzę wszędzie, na blogach, portalach dla mam, stronach księgarń - i wszyscy chwalą... no to już mamy - siła marketingu :)
  3. Tupcio Chrupcio. Nie mogę zasnąć! - z namówieniem Jana do snu coraz gorzej - w Tupciu nadzieja
  4. Rozpoznajemy ptaki po głosie z płytą CD - po ostatnich sukcesach zabaw z dźwiękiem - jak znalazł
  5. Wierszyki do rysowania - żeby ponownie uczynić rysowanie ciekawym
  6. Od piosenki do literki 2 (Płyta CD) - cena brutto: 1,88 zł - za te cenę nie szkodzi, że to tylko środek alfabetu :P
  7. Czy moje dziecko mówi poprawnie - dla mnie = nadwrażliwej na uwagi matki dziecka z pięknym, dźwięcznym i (rzekomo) tylnojezykowym "R"
  8. Patyki do nauki liczenia - taki dodatek, potraktowałam jako "przydasie"
najgorsze w paczkach na dany miesiąc jest to, że tuż po rozpakowaniu już myślę o następnej :D
już mi się marzą Odgłosy przyrody ...

twórca ceniony i nagradzany

przekonałam się, jak bardzo inspirujące i ekscytujące (w czasie czekania na wyniki) mogą być nawet najprostsze konkursy internetowe

Janek lubi rysować (niestety coraz mniej), malować i lepić z ciastoliny, więc nic prostszego niż wysłać jego prace na konkurs, których w sieci jest całkiem sporo...

a czasem temat konkursu podpowiada pomysł na zabawę
- tak było z Plastelinkami -
trzeba było zgłosić zdjęcie przedstawiające stworka z plasteliny/masy plastycznej zrobionego przez dziecko
ponieważ Janek stworka sam stworzyć od podstaw nie umie (chyba... w każdym razie ja jeszcze tego nie widziałam, wątpić publicznie nie śmiem) - wymyśliłam, ze będzie stworka UKŁADAŁ (to umie i lubi bardzo)

przygotowaliśmy razem kształty - figury wycięte z dokładnie przez niego rozgniecionych placuszków nożykiem, kubeczkiem i foremkami

i zachęciłam go do użycia ich do ułożenia  ludzika

było dużo zabawy, chichoty z powodu zielonego uśmiechu, ale też skupienie, próby dobrania najciekawszego ułożenia - sama się zdziwiłam jak go to wciągnęło...


i co?
mój mały artysta wygrał w konkursie na plastelinowego stworka :)
http://mnz.pl/forum/topic/1020-plastelinki-wyniki-konkursu/

właśnie dotarła do nas przesyłka z nagrodą - będzie materiał do dalszego tworzenia!
dziękujemy!
Janek od razu zabrał się do pracy - nowej zabawy w wyklejanie :)

w mieście

bez samochodu wyjazd do miasta to cała wyprawa

tym razem musieliśmy się z Jankiem wybrać do USC po zaświadczenie o zameldowaniu potrzebne do zapisania go do przedszkola (tak, to już! - zapisy do końca marca)
na szczęście Janka do podróży zachęcać nie trzeba - szczególnie do jazdy faaascynującym pojazdem jakim jest tramwaj - w mojej (odosobnionej) opinii za głośny, brutalnie szarpiący na zakrętach i podczas hamowania, ze zbyt wąskim wejściem i brakiem miejsca dla wózka zupełnie antymatkowy...


zdziwiłam się, że Janek rozpoznał Pocztę Główną (chociaż właściwie o łatwe - ma przecież duży zegar nad wejściem - chyba wystarczający znak szczególny :P), koło schodów przy pomniku Ułana, zanim jeszcze spojrzał przez murek na rzekę stwierdził cytując Samochwałę: "Wiem gdzie Wisła jest na mapie!" (jak widać - nie tylko na mapie :P), a trochę dalej sam zawołał - "A teraz na rynek!"
ma chłopak pamięć! - ostatnio był na takim spacerze chyba z okazji Mikołajek...


przy okazji wstąpiliśmy na wystawę sztuki współczesnej w Muzeum (wtorek = za darmo = czemu nie?)
Jankowi się podobało, mimo że nie było już zdjęć z pociągami tylko wystawa "Oblicza szkła"

 "Był w muzeonie!" stwierdził z dumą po wyjściu :)

akuku

ostatnio na kilku podglądanych blogach zaczęły się pojawiać recenzje produktów marki AKUKU

 

okazało się, że można je łatwo zdobyć dla swojego dziecka :)
jeśli któraś z blogujących mam również chciałaby otrzymać produkty z tej serii wystarczy napisać e-mail do pana Łukasza - lukwys@vp.pl
ja dostałam następującą odpowiedź:
Proponujemy wybór trzech produktów AKUKU z naszej oferty (www.akuku.eu). Szanujemy naszą pracę dlatego całość wraz z kosztami wysyłki wyceniamy na 15 zł. Prosimy o upowszechnienie tej informacji, niezależnie czy Pani z niej skorzysta. Zależy nam także na promocji naszego profilu na FB (http://www.facebook.com/akukucompl). 

kliknęłam Lubię to! i wybrałam 
pojemnik na mleko A0203, śliniak A0087 i okrycie kąpielowe A0054 - w miarę możliwości we wzorach/kolorystyce chłopięcej - nie różowych!
i po kolejnej wymianie maili (kubek wycofany - będą nowe, ale ponieważ nie wiem jakie, to się nie zdecydowałam) 
oraz zmianie zamówienia na śliniaczek + okrycie + podkład frotte na materac (może przyda się nawet bardziej, bo z sztucznym mlekiem już kończymy, a pożegnanie z pieluchami jeszcze przed nami...) po kilku dniach odebrałam przesyłkę za pobraniem zawierającą zamówione produkty


umiem - zima 2013

minął już czas "galopującego" tempa rozwoju, ale i tak co jakiś czas patrzę na Janka zadziwiona - skąd on to umie, kiedy się tamtego nauczył - a to? usłyszał od kogoś, czy sam wymyślił?

ostatnio zaskoczył mnie odpowiedzią na moją "przemowę" na temat grzecznego proszenia - trzeba ładnie powiedzieć poproszę, chciałbym.. i wtedy mama może pozwoli, albo da...
Janek: "Chcieć to mieć!"
nawet jeśli to slogan z jakiejś reklamy <?> to i tak nieźle się wstrzelił w temat :)

żeby nie umknęły inne świeże obserwacje --
-- przegląd najnowszych osiągnięć i umiejętności Janka z ostatnich tygodni:

najważniejsza i najnowsza - podskakiwanie - od kilku dni ulubione zajęcie - na tapczanie, na dywanie, z radości i "sobie", np. do taktu śpiewanej piosenki
- tu nowa umiejętność - głośne (i wyraźne) śpiewanie "uciekaj myszko do dziury!",

kolejna, będąca źródłem zachwytu i radości - zjeżdżanie z górki na sankach
[z mamą albo babcią by się pewnie tak szybko nie nauczył, ale dziadek zarządził - puść go - no i zjeżdża "susząc zęby" :D]

rozpoznawanie ze słuchu waltorni i harfy - oraz przeróżnych innych dźwięków z płyty dołączonej do gry "Bim bom", włączając w to nowo poznane dźwięki młota pneumatycznego, organów oraz gruchanie gołębi...
o sygnale pociągu nie wspominam, bo już jod mniej więcej pół roku (od lata?)  słyszy go z daleka (woła "Arriva! Sygnał ariwy!") - podobnie jak dzwony kościelne, tramwaj, psy i dzieci na dworze - wyjątkowo dobrze słyszalne w czasie usypiania;/

a w kwestii językowej - tworzenie pytania i odpowiedzi po angielsku - np. "Where is the fridge? Here is the fridge!" (z pokazywaniem - prawidłowo), "What's this? It's a dog", "How do you say 'listek' in English?" - i sam sobie radośnie odpowiada "LEAF!" itp.
oraz rozróżnianie kolorów i wielkości - "Biiiig red bus, small black wheel" - nawet słychać w tonie głosu jak baaardzo duży i jakie malutkie :)
oraz
(moje ulubione na koniec)
OPOWIEŚCI - od czasu, gdy Jane usłyszał po raz pierwszy od dziadka "Pewnego razu był sobie..." (nota bene cytat pamiętny również z dzieciństwa pewnych trzech księżniczek...) przed zaśnięciem opowieść musi być! i najpiękniejsze jest to, że sam chętnie tworzy tę opowieść - na zmianę ze mną dopowiadając kolejne zdanie
"Pewnego razu był sobie pociąg (no, oczywiście..) -- który jeździł po torze... -- przez las -- bardzo gęsty, pełen drzew -- gdzie mieszkały dziki... -- i zjadały żołędzie -- i spotkał pociąg i się przestraszył! -- nie bój się dziku, to przecież lokomotywa -- lokomotywa parowa parowóz, przecież, ma taki sygnał i robi ciuf-ciuf, tuuut!"
i tak dalej  - i nie tylko o pociągach :)
jestem zachwycona
a najważniejsze, że Jankowi też się podoba!

to ja ci mamo poczytam...

czytanie jest ważne - jako podstawowa umiejętność ułatwiająca (jeśli nie wręcz umożliwiająca) życie w cywilizowanym świecie, ale też dlatego, że kto czyta książki żyje aktywniej!

czytanie pobudza aktywność mózgu źródło
tata Janka podobno sam czytał gazety zanim skończył trzy lata, a ja w przedszkolu czytałam głośno dzieciom, gdy Pani chciała odpocząć - po Janku też się spodziewam podobnych sukcesów :P
szczególnie, że sam coraz częściej pokazuje różne napisy i dopytuje "co tu napisane?", albo sam rozpoznaje literki i próbuje je łączyć w słowo
ostatnio w sympatycznym konkursie na parentes.pl wygrałam dla niego książeczki do nauki czytania