mieszkam z piątoklasistą, który dużo czyta - siłą rzeczy nazwisko Brandona Mulla nie jest mi obce
najbardziej popularne serie, jak 'modny' "Basniobór", czy "Smocza straż" były nam jednak dotąd znane wyłącznie ze słyszenia, przeglądania opinii, opowiadań znajomych dzieci
J. nie pała entuzjazmem do gatunku fantasy, nie chciał się nawet dać namówić na Harry'ego Pottera, więc nie naciskałam...
J. nie pała entuzjazmem do gatunku fantasy, nie chciał się nawet dać namówić na Harry'ego Pottera, więc nie naciskałam...
w zasięgu pojawiło się jednak cos nowego
Wojna cukierkowa
w ogromnym skrócie - przygody grupy dziesięciolatków, szczęściarzy (czy na pewno?), którzy mają w mieście sklepik z zaczarowanymi słodkościami
zabrzmiało przekonująco!
według J. okładkowy blurb mówi nawet za dużo - ucieszył się, że przeczytał go na sam koniec, bo, jak stwierdził, najlepsze było to, że nie wiedział, czego się spodziewać
dlatego w niniejszym wpisie nie zdradzimy żadnych więcej szczegółów
dlatego w niniejszym wpisie nie zdradzimy żadnych więcej szczegółów
poniżej rzut oka na okładkę (wiadomo - rzecz gustu) i garść wrażeń z lektury
"Wojna cukierkowa" to ciekawa książka.
Podoba mi się.
Jeszcze się z taką nie spotkałem.
O czym? Trochę o magii, ale też o przyjaźni i zaufaniu.
Najważniejsza w niej jest dobra fabuła. Naprawdę dobra fabuła. Przerasta wszystko, nawet miejscami książki "Felix, Net i Nika". Jest więcej zwrotów akcji, powiązań... To sprawia przewagę, chociaż je oceniam podobnie.
Prolog na początku nie wiązał się z treścią, ale podsuwał pewne możliwości.
Potem się wszystko wyjaśniło, ale najpierw bardzo poplątało.
Zaskoczyły mnie pomysły na magiczne stwory - wręcz niesamowite.
Dziwię się jak ktoś się nagłówkował, żeby takie rzeczy wymyślić.
Bardzo fajna.
Zachęcam do przeczytania. <<
osobisty egzemplarz przedpremierowy to nie lada wyróżnienie dla młodego czytelnika i na pewno znajdzie miejsce na regale
nie jestem jednak pewna, czy nasz recenzent zdecyduje się poczekać na wydanie kolejnych tomów w nowej oprawie...
ten "pochłonął" w trzy popołudnia i od razu po przeczytaniu zapytał o drugą część
nie jestem jednak pewna, czy nasz recenzent zdecyduje się poczekać na wydanie kolejnych tomów w nowej oprawie...
ten "pochłonął" w trzy popołudnia i od razu po przeczytaniu zapytał o drugą część
myślę, że to bardzo mocna rekomendacja :)
za egzemplarz dziękujemy Grupie Wydawniczej Foksal
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz