nie ma* bardziej dodającego energii widoku niż pola rzepaku w połowie maja
choć w tym roku "majówki" ograniczyły się do krótkich wypadów w najbliższej okolicy, złociste łany cieszyły oczy jak zwykle
a może tym bardziej?
nawet kiedy słońca brak ;)
przy okazji J., który już lata temu przyswoił sobie nazwę rośliny i dobrze wie, że właśnie jej zawdzięczamy często stosowany olej oraz - pośrednio - gęsty, kremowy miód, poszerzył zakres wiadomości
teraz wie już także, co wspólnego ma rzepak z kapustą i dlaczego sieje się go przed zimą
a ja - dzięki stymulującemu do poszukiwań pytaniu o ryzyko inwazji gatunku na rodzime miedze - dowiedziałam się, że należy do nie stwarzających większego zagrożenia dla rodzimej flory efemerofitów
odszukane przy okazji zdjęcia z zeszłorocznego biwaku harcerskiego z telefonu J. są piękną pamiątką
pokazują, że "magia" złotych pól działa nie tylko na mnie,
a syn ma niezłe oko do kompozycji :)
jeździliśmy tak wszak już razem dużo dawniej (2013) i jeździmy do dziś (2020)...
liczę na to, że dzisiejszy wpis 'trochę-o-niczym' będzie przypominał, może nie tylko mi, jak ważne jest uczenie się przez bezpośredni kontakt i obserwację, dostrzeganie urody otaczającego świata oraz docenianie drobnych radości
i pod takim pretekstem wpis zgłaszamy do projektu "Pod kolor" (więcej o nim tutaj >>KLIK<<) jako ŻÓŁTY :)
--
* tzn. tu, na nizinach nie ma, góry są poza konkursem ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz