zamierzam oto za chwilę napisać pierwszą (lecz na pewno nie ostatnią) "recenzję" książki, której do końca nie przeczytałam...*
wszystko przez to, że potomek wkroczył właśnie w etap zaszywania się w kącie w trybie "cicho, czytam!"
nie tylko sam wybiera książki do "czytania w myślach", a ja nie muszę czytać mu tego co lubi (czasem otwarcie śmiejąc się w twarz moim gustom), ale, bywa, nawet nie mogę sama przejrzeć danej lektury inaczej, jak tylko ukradkiem, albo głęboką nocą
jeśli tylko Jan wyćwiczy się w odpowiadaniu na pytania o treść i wrażenia szerzej niż dwusłowem "ciekawe" + "ekstra!", jest szansa, że powoli zajmie należne, drugie (ale równorzędne) miejsce niezależnego a opiniotwórczego redaktora rubryki bibliofilskiej niniejszego bloga
tym razem będę jednak musiała jeszcze samojedna, bazując na jakże wątłych podstawach, odmalować obraz książki od kilkudziesięciu wieczorów zajmującej honorowe miejsce przy łóżku jako samodzielna lektura przedsenna, przypominajaca dawne (przedpociągowe) czasy , kiedy to na osiedlowych spacerach dwuletni J. wykrzykiwał wszystkie marki mijanych aut,
czyli
OD KOŁA DO FORMUŁY 1
Historia motoryzacji
co tu dużo mówić - na ile zdążyłam się zorientować - to świetna propozycja dla wszystkich nieletnich miłośników ryku wyścigowych silników, laików, chcących poznać historię motoryzacji oraz zafascynowanych transportem kołowym małych chłopców
Janka interesuje w niej niemal wszystko - rys historyczny, polskie maszyny sprzed lat, samochody-legendy, wyścigi, rekordy i sławni kierowcy
chłonie zawartość akapitów z ciekawostkami, zaśmiewa się ze starych żartów (nawet tego o wszelkich możliwych kolorach czarnego Forda T!), zagląda do tabel z danymi technicznymi, zagapia na zabawne ilustracje...
prawdopodobnie nie zapamięta z opowiadań za wiele, ale widać, że samo przebywanie w świecie aut, silników i rajdowców sprawia mu prawdziwą frajdę
autorom - Michałowi Gąsiorowskiemu (tekst) oraz państwu Surmom (ilustracje) - udało się przedstawić temat w lekkiej, zabawnej formie
dzięki swadzie z jaką opowiadają (słowem i obrazem) o parametrach, datach i osiągach czytelnik szybko nabiera przekonania, że istotnie - jak głosi okładkowe hasło - motoryzacja jest fascynująca!
to idealna zachęta do samodzielnego czytania i zgłębiania, mniej lub bardziej zamierzchłej przeszłości, dla najmłodszych uczniów
a gdy już taka książka jak powyższa rozbudzi apetyt, potrzebę znalezienia odpowiedzi na pytanie "jak pracuje silnik?" dokładniejszą niż "(...)praca silnika spalinowego prawie niczym nie różni się od jazdy na rowerze" i chęć zobaczenia co przeciętne auto ma w środku,
przychodzi pora na zapoznanie się z 'instrukcją' na temat:
Jak zbudować samochód?
na tytułowe pytanie odpowiedzi udzielają myszy, żaba i wróbel, które z setek elementów, znalezionych i zdobytych części, krok po kroku składają swój wóz
czytelnik ma dzięki nim szansę opanować (teoretycznie) zasadę działania silnika czterosuwowego i poznać dziesiątki specjalistycznych terminów, wplecionych w tekst miejskiej opowieści, której lekturę umilają i uzupełniają ładne, pastelowe grafiki
na licznych, szczegółowo opisanych rycinach możemy kolejno wyszukiwać drobiazgi o niesamowicie brzmiących nazwach, jak choćby sworznie kulowe, koło pasowe wału korbowego, drążek popychacza... każdy szybko przekona się, że
"to się wydaje skomplikowane, ale w rzeczywistości jest jeszcze trudniejsze"
co do samej warstwy fabularnej - intryga nie wydaje mi się szczególnie porywająca, a niektóre międzygatunkowe rozmowy samozwańczych mechaników-amatorów robią wrażenie, jakby ich głębszy sens zaginął gdzieś w trakcie tłumaczenia
nie to jet tu jednak najważniejsze
przede wszystkim cieszy, że dostajemy oto do rąk książkę pełną profesjonalnych (ale i pięknych!) schematów budowy auta, która z przyjemnością przejrzą nie tylko dzieci, ale także ich tatusiowie, a nawet mamy :)
a potem będą chcieli do niej wracać
bardzo sympatyczna historyjka techniczna
nigdy nie myślałam, że tyle się kiedyś dowiem o samochodach
fajnie mieć syna :)
--
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz