pierwszego dnia po świętach, gdy zaproponowałam włączenie choinkowych lampek, usłyszałam:
"ale po co? przecież Mikołaj już do nas trafił!"
praktyczne podejście, nie ma co...
ja jednak sobie światełka codziennie zapalam - a nuż czegoś podrzucić zapomniał? ;)
tym razem byliśmy dobrze przygotowani - udało się wreszcie wykonać dawno planowany magnetyczny kalendarz na lodówkę :)
na pamiątkę sylwestrowej nocy, która będzie się J. kojarzyła na pewno z ogrodowymi harcami z zimnymi ogniami, Krecikiem i niekończącym się (ponad 30 minut!) pokazem fajerwerków, powstał jedyny w swoim rodzaju 'rysunek'
i po świętach... czas wrócić do codzienności
co jednak szkodzi, żeby była ona kolorowa (i świecąca)?
życzymy sobie i Wam, którzy tu zaglądacie, barwnego 2017
a zdjęcia tegorocznej choinki dorzucamy do galerii
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz