"może wcale nie zostanę maszynistą?" zaczyna się wahać...
póki co nie przeszkadza mu to jednak zupełnie w spaniu z mini-autobusem szynowym pod poduszką, wypatrywaniu torów w czasie każdej podróży i zachwycaniu się lokomotywami wszelkich kształtów i rozmiarów
nie było też absolutnie żadnym argumentem przeciw wyprawie do Gdańska, gdzie tego lata gości
największa mobilna makieta kolejowa w Europie
pojechaliśmy, a jakże, ale czy było warto?
za cenę biletu do kina wchodzimy na sporą salę na Stadionie Energa, w której duzi chłopcy poustawiali swoje tory i bawią się kolejkami - nie ma ograniczeń czasowych, więc możemy godzinami chodzić wokół gablot i oglądać ruchome modele
świetnie, ale co w tym ciekawego?
otóż okazuje się, że całkiem sporo - i to nie tylko dla pasjonatów
entuzjazm wykazywany przez długie godziny pobytu na wystawie Makieta City przez J. nie dziwi - oto znalazł się w wymarzonej krainie, gdzie ktoś scalił w jedno to co lubi najbardziej - koleje i miniaturową infrastrukturę
momentalnie znalazł grupkę podobnych sobie młodych wielbicieli szybkich pociągów - w kilka minut znaleźli wspólny język i cel - pogoń za białym "intercity" - rodzice mogliby zniknąć i wcale by tego pewnie nie zauważył...
kuszące, ale zamiast się niepostrzeżenie ulotnić, sama postanowiłam pobłądzić trochę między witrynami
znudziło mi się dużo szybciej niż Jankowi (który nie stracił zainteresowania przez niemal trzy godziny - aż do samego zamknięcia!), ale muszę przyznać, że było na co patrzeć
misternie skonstruowane trasy, pełne podziemnych przejazdów, skrzyżowań, mostów i dworców budzą podziw,
a radość dzieci, które w napięciu oczekiwały, skąd wynurzy się pociąg, który wjechał do jednego z licznych tuneli i ich niecierpliwe poganianie składów "odpoczywających" na stacji - mimowolny uśmiech
całość została wykonana niezwykle szczegółowo, drobiazgowo odwzorowano elementy krajobrazu, z dbałością o różnorodne ukształtowanie terenu i realistyczną florę
ciekawe budowle, rośliny, zwierzęta, figurki ludzi oddających się rozmaitym zajęciom, pojazdy na drogach - wszystko to precyzyjne wykonane i połączone w, może nie imponująco wielką, ale naprawdę sporych rozmiarów, całość
buszując z aparatem wzdłuż trasy można odnieść wrażenie, jakbyśmy kamerą z własnego miniaturowego drona oglądali polską prowincję - podglądali harcerzy na leśnej polanie, podziwiali wspinaczy na skałkach, zaglądali sąsiadom do warzywniaka
jest klimat!
na ruch pociągów na głównej makiecie zwiedzający nie mają wpływu - i nic dziwnego, bo jest ich naprawdę sporo i płynność ruchu musi być precyzyjnie kontrolowana
w maszynistę można się za to pobawić na bocznej trasie,
albo budując dla odmiany drewniany tor na stolikach w kąciku dla maluchów (z tej atrakcji nasz duży synek też oczywiście skorzystał)
makietę dodatkowo możemy "ożywić" korzystając z kilku przycisków, dzięki którym "rozpalamy" ognisko, wprawiamy w ruch karuzelę, albo podświetlamy stację
choć i bez tego aż kipi ona dynamiką - nie liczyłam, ale mam wrażenie, że na szynach mijają się dziesiątki bajecznie różnorodnych składów, a na peronach oczekują na nie setki miniaturowych podróżnych
twórcom nie brakowało też poczucia humoru, więc nawet jeśli ktoś nie ma kompletnie sentymentu dla pociągów, może pobawić się w wyszukiwanie zabawnych nazw stacji, albo scenek rodzajowych
podsumowując - dziecko zachwycone, a rodzice wcale się nie wynudzili*
atrakcja na pochmurne popołudnie w Trójmieście - na Stadionie Energa jeszcze do 28.08. - jak znalazł!
Janek poleca :)
* przynajmniej przez pierwszą godzinę... ale że mają tam też automat z kawą i całkiem wygodne fotele, na kolejne wystarczy zabrać ciekawą książkę ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz