sama na urlop muszę jeszcze długo (oj, długo...) poczekać, ale w wolne weekendy absolutnie nie zamierzamy siedzieć w domu!
co prawda dwa dni to na dalekie podróże zbyt niewiele, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby eksplorować najbliższe okolice
przykład naszej wycieczki z ubiegłej niedzieli pokazuje, że czasem wystarczą tylko dobre chęci...
bywa, że plany nieoczekiwanie się dezaktualizują i nagle okazuje się, że mamy cały wolny dzień do dyspozycji - co tu robić? można na przykład szybko wziąć plecak z ubraniami na ewentualną zmianę pogody, butla wody i kanapkami, dziecko za rękę (to ja), aktualnie ulubioną zabawkę pod pachę (Jan) i wyruszyć na stację kolejową,
a potem wsiąść do pociągu - byle jakiego :)
nam trafił się kierunek:
Brodnica
może jednak niesłusznie nie doceniane?
sama nigdy nie zatrzymywałam się tam na dłużej, dobrze więc, że pojawił się pretekst
mieliśmy z Jankiem okazję zobaczyć - kolejne z licznych w naszej okolicy - pozostałości zamku krzyżackiego i wspiąć się na zrekonstruowaną wieżę
(niektórzy z równym zapałem wspinali się też na kręte schody lokalnej biblioteki oraz podobiznę szwedzkiej księżniczki, przed pałacem starostów, ale o tym sza...)
ładnie odnowiony Rynek okazał się świetnym miejscem do ochłody - z porcją lodów i biegami między strugami wody w kolorowej fontannie
obojgu nam spodobały się przyrodnicze wystawy w Centrum Edukacji Ekologicznej (strona CEE - tu)
bardzo miła pani "otworzyła przed nami wszystkie drzwi", przedstawiła węgorza-Krystynę i dała pogłaskać małe myszki (jeśli ktoś o takiej marzy - kilka jeszcze szuka domu) i pozwoliła do woli bawić się w myśliwego z epoki neolitu
polecamy - wstęp jest bezpłatny
największą niespodzianką wycieczki okazało się jednak wydarzenie, które jak dotąd udało mi się przegapić już 16 razy:
XVII Ogólnopolskie Spotkania Cyrkowe
nie miałam pojęcia, że właśnie tutaj się odbywają!zupełnie przypadkiem trafiliśmy przed scenę, na której mogliśmy podziwiać występy młodzieżowych grup akrobatycznych, młodych żonglerów, monocyklistów, mimów, szczudlarzy, "taniec" na piłkach, gimnastykę na chuście itp.
poza sceną ochotnicy próbowali własnych sił w aerial jodze, dawali się wystrzelić z katapulty bungee, uczyli się żonglować i kręcić piłeczkami poi - trochę żałuję, że nie spróbowałam...
może za rok :)
dla Janka oczywiście frajdą była już sama jazda szynobusem, a dla mnie podziwianie kojących widoków lokalnego Parku Krajobrazowego...
myślę, że nad jeziora Pojezierza Brodnickiego jeszcze się na pewno nie raz (najlepiej z rowerem) wybierzemy!
pociągiem to w końcu nie cała godzina jazdy, a po drodze są co najmniej dwie stacje, na których zawsze możemy liczyć na miłe przyjęcie - tym razem za gościnę w drodze powrotnej, obiadowe mięsiwo i pyszne czereśnie, dziękujemy wujkowi Wiesiowi i cioci Gosi :)
ot, taka sobie niedziela, chwila wytchnienia od codzienności..
a nie wspomniałam nawet o wspaniałym sobotnim rowerowaniu i grillowaniu nad naszym jeziorem!
dziękuję w tym miejscu pozostałej 10-kołowej ekipie, K. N., który zadbał o prowiant oraz wszystkim aktywnym lokalnym działaczom, dzięki którym czas na miejskiej plaży można spędzić bardzo przyjemnie, a droga do domu jest od jakiegoś czasu gładka i szeroka
niech ten nasz zwykły-niezwykły weekend będzie przykładem, że warto wyjrzeć za próg, rozejrzeć się dookoła i docenić swoje najbliższe okolice -
najlepiej w towarzystwie krewnych i znajomych
jako że wiele (i coraz więcej!) w naszym kraju pięknych, kuszących miejsc, które tylko czekają na odkrycie, zachęcamy do turystycznej aktywności na długich i krótszych dystansach
a po inspiracje zapraszamy m.in. do uczestników akcji Gdzie nogi poniosą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz