że Janek mówi, wie każdy, kto go poznał
bo mówi dużo, chętnie, ładnie, wyraźnie - i chyba od zawsze :) - słowami przynajmniej od dwóch lat, ale przecież "śpiewać" zaczynał już w wieku trzech miesięcy!
powoli, raz - z wiekiem, dwa - pewnie dzięki ćwiczeniom z dziadkami i kącikiem logopedycznym w "Abecadle", przestaje po dziecięcemu seplenić, uczy się głosek CZ i SZ, dobrze wymawia Ś, Ć
ale
RRRR praktycznie od początku mówi zbyt dźwięczne - z wibracją na języczku, a nie języku - w sumie ładne, ale jednak nie prawidłowe...
myślałam, że samo się "wygładzi", wyćwiczy, ale nic się w tym temacie nie zmieniało - poprosiłam wiec w końcu o skierowanie do logopedy
okazuje się, że "R" jest bardzo skomplikowanym dźwiękiem
>> Spółgłoska „r”
jest głoską przedniojęzykowo- dziąsłową, drżącą, ustną, twardą i
dźwięczną. Przy jej wymowie koniuszek języka wibruje przy górnych
dziąsłach. Boki języka przylegają do wewnętrznych powierzchni górnych
zębów i dziąseł. Podniebienie miękkie uniesione i cofnięte zamyka
przejście do jamy nosowej. <<
:o
a to Jankowe, "brzęczące" jak stary budzik, stanowi jednak wadę wymowy - mimo, że sama pani logopeda stwierdziła, że nigdy nie słyszała tak ładnego "er" tylnojęzykowego :) - więc będziemy jego artykulację ćwiczyć
na początek - zalecone ćwiczenia dla rozruszania koniuszka języka i ogólnie aparatu mowy:
(najlepiej przed lustrem)
1. językiem sięgamy na przemian do nosa i do brody, do lewego i prawego kącika ust, wodzi po wargach otwartych ust
2. z szeroko otwartą buzią językiem "czyścimy sufit" - wodzimy w przód i w tył po podniebieniu
3. językiem "liczymy zęby" kolejno je wskazując koniuszkiem
4. kląskamy (najwięcej pracy wymaga nakłonienie J. do próbowania - "nie umiem, mam za mały język i małą buzię" - nie słyszy efektu i się zniechęca, ale będę motywować!)
5. prychamy jak zmęczony konik (tu J. lepszy - ja jeszcze muszę poćwiczyć :D)
6. cmokamy "z dziubkiem", robimy "rybkę" i króliczka (ze zmarszczonym nosem Jane robi "złego królika" )
7. próbujemy wytykać język zwinięty w rurkę
8. przenosimy drobne kawałeczki papieru zasysając słomką z miejsca na miejsce
9. dotykając językiem wałeczka za górnymi zębami powtarzamy ddddddd (to chyba ćwiczenie najważniejsze, a widać, że dla Janka najtrudniejsze, ale się nie zniechęca)
na razie oboje ślinimy się przy tym, śmiejemy i opluwamy z wielkim zapałem
zobaczymy na jak długo go wystarczy
* przy okazji - na panią Asię też podziałał urok J. - "czy wszyscy Ci mówią, ze jesteś boski, czy tylko mamie na ucho? pyta - na co Janek skromnie "nieee, nie jestem boski" (ale mama swoje wie :P)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz