I wyjazd w góry = prawie cały dzień w samochodzie
obawialiśmy się, że taka długa podróż będzie dla Janka nudna - przygotowałam cały magazyn podręcznych zabawiaczy - samochodziki, kierownicę do "pikania", kredki i zeszyt, książeczki... część się przydała, ale głównie na odcinkach między miastami - w miejscowościach najciekawsze było patrzenie przez okno i wyczekiwanie...
"bedzie aub(u)s?"
Jan sobie odpowiadał sam - bardzo wyraźnie, z przekonaniem - "aubs będzie!" a potem "aubs jedzie", "aubs stoi", a z największą radością po dłuższym wypatrywaniu: "aubs jeec!"
okazało się, że cały wyjazd stanął pod znakiem autobusu, a dodatkowo przypieczętowało to stwierdzenie Janka na widok kolejki gondolowej:
"aubs fuuuu!" (leci) :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz