Strony

Rekin - gra planszowa dla ludzi o mocnych nerwach...

wiecie, że w Redzie można zobaczyć prawdziwe, żywe rekiny z odległości kilku centymetrów?
co prawda większość ma dopiero kilkadziesiąt centymetrów długości, a od obserwatorów oddziela je gruba warstwa szkła, ale wrażenie jakie robi taka rybka przepływając tuż obok, albo bezpośrednio nad nami jest naprawdę niesamowite

pamiątką takiego spotkania będzie dla J. gra planszowa "Rekin", czyli nowość wydawnictwa Granna
=
gra rodzinna, o prostych do wytłumaczenia zasadach - z instrukcją zawartą na jednej dwustronnej karcie - i bardzo dynamicznym przebiegu
wymagająca odrobiny zmysłu taktycznego i odporności psychicznej oraz pewnej ręki (do wyważonego rzucania kostkami), ale poza tymi utrudnieniami absolutnie nieskomplikowana
dla kilku (od 2 do 4 osób) począwszy od przedszkolaków, na ich dziadkach skończywszy


"Rekin" może spodobać się małym fanom Nemo, którzy zapewne będą dobrze się bawić "sterując" swoją małą, zwinną rybką,
grę polecamy jednak także "na oswojenie" wszystkim, którzy (na przykład pamiętając słynne "Szczęki") trochę obawiają się tych pięknych stworzeń
chociaż na grafikach właściwie wcale takie piękne nie są...


słusznie nie wydają się też specjalnie sympatyczne,
ich celem jest bowiem, jak pewnie można się domyślić, uniemożliwienie małym, kolorowym rybkom dotarcie do upragnionej rafy koralowej po przeciwnej stronie planszy
cała zabawa polega jednak na tym, żeby utrzeć im nosa i zwinnie przemknąć tuż obok

"maluchy" startują po lewej, rekiny po prawej
który kartonik przesuwamy zależy od symbolu (koloru) wyrzuconego na kostce
w swojej turze gracz wykonuje jeden rzut i niezależnie od tego, czy wynik wskazuje na jego własną rybkę, rybę przeciwnika, czy rekina - musi przemieścić odpowiednią tekturkę - rybkę w prawo (ewentualnie własną również góra/dół), rekina w lewo (lub w górę albo w dół)  

nie powinno ulegać wątpliwości, że czynimy to z maksymalną korzyścią dla siebie, tj. tak manewrując własną, by uniknąć spotkania z rekinem, cudze rybki zaś wiodąc prosto we wrogie paszcze...


w przypadku gry z osobami szczególnie wrażliwymi (jak na przykład kilkuletnie dziewczynki i ich babcie) bywa, iż owa reguła jest jednakowoż regularnie łamana na rzecz "nie bój się, ja Ciebie nie zjem", a rekiny wykonują karkołomne akrobacje, byle tylko ominąć dzielne rybki...
tak też można, faktem jest jednak, że negatywna interakcja, z którą mamy tu do czynienia dodaje rozgrywce kolorytu
wykonując taktyczne posunięcia najlepsze dla siebie, nierzadko ze szkodą dla innych, najmłodsi gracze odbierają cenną lekcję, że czasem (a nawet dosyć często), że jeśli zwycięzca może być tylko jeden, pozostali po prostu muszą przegrać

w tym przypadku zwycięża ten, czyja rybka dotrze pierwsza na drugi koniec planszy lub pozostanie samotna "na placu boju" gdy rekiny pożrą wszystkich jej konkurentów


z zastrzeżeniem, że trudno uniknąć różnych, czasem dość intensywnych, emocji związanych z interakcją*, grę można oczywiście polecić jako ciekawą planszówkę rodzinną - w tym dzieciom w wieku już od lat pięciu
zupełnie nieoczekiwanie okazało się jednak, że doskonale trafia do jeszcze jednej grupy docelowej...
w zeszłym miesiącu odwiedziliśmy toruński uniwersytet podczas Dnia Gier Planszowych "Grawitacja"
w sali "rodzinnej", przy stoliku, na którym rozłożony był "Rekin" zgromadziła się największa i najgwarniejsza grupka... studentów
zapytani zgodnie stwierdzili, że pożeranie sobie nawzajem rybek to niezła frajda :)

młodzieży młodszej polecamy zatem do nauki radzenia sobie ze stresem, starszej - na odstresowanie!


za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Granna


*jeśli poziom agresji i/lub sprzeciw na myśl o bratobójczym nasyłaniu na siebie drapieżców jest wśród dzieci zbyt duży, zasady zawsze można (przynajmniej na jakiś czas) nagiąć
u nas najmłodsi w rodzinie zdecydowali zgodnie, że wcale nie musi być tak, że wygra tylko jedna rybka i wszyscy zgodnie umykają bestiom tak długo, aż maksymalna ilość narybku nie osiągnie koralowego raju
w pewnym sensie z gry nastawionej na negatywną interakcję zrobili sobie całkiem przyjemną zabawę kooperacyjną, dzięki czemu w ogóle się do "Rekina" przekonali
i dobrze, niech im na razie będzie - w przeciwnym razie zapewne w kółko graliby pewnie tylko w "Batyskaf" ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz