Strony

Calvin i Hobbes

nie jestem wierną fanką krótkich historyjek obrazkowych
jasne, kojarzę profesora Filutka, Dilberta, lubię Fistaszki, "komiksową" satyrę Mleczki, czy spod znaku andrzejrysuje.pl,
ale to by było na tyle

zupełnie niespodziewanym odkryciem tego lata był dla mnie zbiór rysunków Billa Watersona "Wszędzie leżą skarby", których bohaterami są Calvin i Hobbes - chłopiec, "który wierzy, że jego pluszak to prawdziwy tygrys" oraz rzeczona przytulanka we własnej osobie (sic!)


jak dowiedziałam się z opisu na okładce "Premierowe odcinki przygód (...) gościły na łamach wielu gazet w latach 1986-1995. Do dziś, mimo że autor zakończył pracę nad serią, ukazują się wznowienia w prasie, albumy zbiorcze i edycje kolekcjonerskie"
jak dobrze, że nie "ukrywali się" przede mną przez kolejne 30 lat!

zdecydowanie mam coś wspólnego z mamą Calvina,

a jeszcze więcej chyba z jego tatą - oderwanym od rzeczywistości i odrobinę złośliwym antykonsumpcjonistą, który najwyraźniej uwielbia robić sobie pod górkę, szpinak i swój rower :)


ale przede wszystkim po prostu pokochałam demonstrujących rozczulającą prostolinijność, na przemian z brutalnym sarkazmem, mistrzowsko łączących w sobie "życiową mądrość" i szaloną beztroskę, głównych bohaterów

Calvin uosabia dla mnie kwintesencję "siły życiowej", przekory wobec nie zawsze uczciwego losu i dziecięcego (prostego, ale bynajmniej nie naiwnego!) spojrzenia na świat
stanowiące znaczącą część tomiku "Wszędzie leżą skarby" podobizny bałwanów oraz sny i wyobrażenia Calvina (nie mówiąc już o samej mistrzowskiej antropomorfizacji jego odrobinę pogardzającego gatunkiem ludzkim, ale prawdziwie oddanego przyjaciela - Hobbesa) pozwalają w nowym świetle ujrzeć pojęcie kreatywności,
a jego niesforność, połączona z niezachwianą wiarą w siebie są wprost przeurocze!

choć nie wykluczam, że mając takiego "diabełka" w domu nie pomyślałabym w odpowiedzi na myśl: "Chciałbym polecieć na księżyc!" tak, jak jego rodzic: "Też bym chciał, żebyś poleciał..." ;)

autora uznaję niniejszym za mojego nowego mistrza sugestywnej kreski (nie do uwierzenia, ile emocji potrafi pomieścić w niewielkim kadrze i na twarzach bohaterów!) i ciętej riposty
też bym chciała tak umieć!
póki co bliżej mi do Calvinowego: "Zapamiętaj co powiedziałeś, bo za dzień czy dwa wymyślę dowcipną i złośliwą odpowiedź, a wtedy pożałujesz! Obiecuję!", ale wcześniejsze 9 tomików, mieszczących setki historyjek każdy, ciągle przede mną - zamierzam nadal uczyć się od najlepszych :)

"Calvin i Hobbes" to zdecydowanie historyjki obrazkowe dla dorosłych, albo chociaż starszych czytelników
nie do każdego z nich też za pewne przemówią (tata Janka uznał je za "wisielczy humor" i zakazał cytowania!)
dla mnie stanowią jednak świetną satyrę na współczesne społeczeństwo, system szkolnictwa i wielkie problemy okresu dzieciństwa
można się pośmiać, ale i zadumać...



zaprawdę, wszędzie leżą skarby...
wyżej opisany pochodzi wprost ze Świata Komiksu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz