zdaje się, że wówczas wydanie nie było dla mnie kluczowe, chyba rzadko zwracałam uwagę na ilustracje
przypomina mi się jednak kilka okładek:
Brzechwa z ilustracjami Szancera, Opowieści z Narnii w twardej białej oprawie, Ronja i Dzieci z Bullerbyn (NK z1990), "Czarnoksiężnik z Krainy Oz", kilka "Poczytaj mi mamo"...
i ta:
to wyjątkowe wydanie z 1987 z ilustracjami Jacka Rupińskiego (takimi, pięknymi!) niestety zniknęło w niewyjaśnionych okolicznościach z mojej półki -
fakt, że może cieszyły się nią później inne dzieci jakoś słabo mnie pociesza :(
cóż, moje dziecko poznało już inną Makrauchenię, innego Smoka Zygmunta i jego Łysego Psa, nie tak elegancką Żabę...
Makrauchenię - skrzeczącą,
fioletowego (bez różowej grzywki) huczącego Smoka Zygmunta i jego niebieskiego (?!) Łysego Psa,
Żabę z jakby mniej wyłupiastymi oczami...
o, takich:
tylko "koronkowy kołnierzyk" nadal pozostał białą kryzą |
i tak Jankowi czyta na głosy pan Jarosław, a ja na nowo poznaję starych znajomych
absurdalne poczucie humoru, odrobina złośliwości i ironii, cynizm (najwyżej odrobinę lekceważący) i stare prawdy, w rodzaju "Każda kobieta może być interesująca, jeśli zechce" (szczególnie z pomocą "odrobiny męskiej intuicji i zdolności wczuwania się w żabią psychikę" :P), czy "Trzeba się cieszyć z drobnostek, bo nigdy nie wiadomo, jakie urwisko czeka nas jutro" (a także sprawnie wstać i otrzepać się nawet po nieudanej próbie lotu) nadal do mnie trafiają
a Jan?
polubił z miejsca całą gromadę :)
bez mrugnięcia okiem wybacza gadom ich gruboskórność, za zrozumieniem przyjmuje zarówno zajadanie się tortami, jak muchomorami oraz zupą ogórkową z termosów oraz muzykę, którą widać
tylko co do lektora nie jesteśmy zgodni (lepszy niż mama?! że lepiej udaje żabę i śpiewa jak krokodyl?),
ale w końcu to on słucha...
audiobook udostępnił serwis audioteka.pl
"Sceny.." polecam w ramach projektu:
no tak - nie było przygodowej wycieczki...
ale jaka mogłaby być? - tylko do Krakowa!
a tu masz - jeszcze z Jankiem nie byliśmy... ba, sama dawno nie byłam!
z pierwszej podróży do Krakowa z rodzicami - kuszetką! - przypominam sobie inną książeczkę - o dżdżownicy :)
niestety jej też nie znalazłam w rodzinnym domu
trochę przypominała "Dżdżownicę" Danuty Gellner, ale okładka, którą pamiętam na pewno była pionowa A4 i chyba bardziej różowa...
samego miasta nie pamiętam wcale :P - zostały jedynie późniejsze zdjęcia i wspomnienia
póki co czytam z Jankiem Legendę o Smoku Wawelskim (słuchamy też - w tym przypadku wyk. Globisza + wersji angielskojęzycznej) i wiele tłumaczącą Scenę trzynastą :)
może uda się latem pojechać na weekend...
Smoczej Jamy na pewno nie ominiemy!
podpowiedzi - zarówno w kwestii dżdżownicy, jak krakowskiego must see dla dzieci - mile widziane!
Pamiętam pierwszą okładkę, ale nie pamiętam treści książki. Moi powoli wchodzą w świat audiobooków, dziękuję więc za polecenie.
OdpowiedzUsuńDusia też marzy o wycieczce do Krakowa :-)
OdpowiedzUsuńA co do Smoków mamy to najnowsze wydanie i bardzo lubim ich przygody :-)
My pisaliśmy o smokach ostatnio. Są świetne i mamy te pierwsza i ostatnia wersje :)
OdpowiedzUsuńO audiobooku musimy pomyśleć :)
pamiętam - były zdjęcia z jeszcze innego, najnowszego wydania
Usuńniby treść najważniejsza, ale... u Was też mi się Żaba nie podobała :P
Heh, wspomnienia :3 Fantastyczna książka, muszę ją dopisać do listy koniecznie! A co do wersji z rysunkami Rupińskiego, to można ją znaleźć na allegro za niecałe 30zł, także jeszcze przyzwoicie (choć niektórzy przeceniają jej unikatowość i rzucają ceny z kosmosu :D ).
OdpowiedzUsuńto prawda - widziałam nawet cenę powyżej 100 zł! generalnie przywiązuję się do rzeczy, ale głównie tych, z którymi wiążą się emocje, dlatego raczej nie kupię
Usuńciągle mam nadzieję, że MOJE stare smoki znajdą się w jakimś zapomnianym kącie :)
Życzę w takim razie odnalezienia zguby!
UsuńNie mamy jeszcze żadnej ksiązki o smokach...chyba pora to zmienić :)
OdpowiedzUsuńMam pierwsze wydanie o którym piszesz i niedawno, chcąc sobie przypomnieć dzieciństwo, czytałam je moim córeczkom.
OdpowiedzUsuńU nas właśnie te "Sceny..." z audiobookiem na warsztacie. Ale ja myślałam, że to jakaś nowa książka. A tu widzę braki do nadrobienia z dzieciństwa:)
OdpowiedzUsuńTak! Super książka! Pamiętam z dzieciństwa, ale tylko dzięki przypomnieniu. Też w ramach przygotowań do wycieczki krakowskiej czytamy o Smoku Wawelskim :-) dzięki za odświeżenie pamięci
OdpowiedzUsuńHm...książka o smokach...wydaje się bardzo ciekawą pozycją...ciekawa jestem czy zainteresuje moją córcię ;-)
OdpowiedzUsuńHm...książka o smokach...wydaje się bardzo ciekawą pozycją...ciekawa jestem czy zainteresuje moją córcię ;-)
OdpowiedzUsuńNie znam żadnej z tych książek. My nie mamy żadnej książki o smokach, ale z pewnością to zmienimy. ;)
OdpowiedzUsuńHa, dobiję Cię - oczywiście mamy na półce Smoki z ilustracjami Rupińskiego. A do Krakowa przyjeżdżajcie, zapraszamy, smok już ćwiczy zianie ogniem na Wasz przyjazd :)
OdpowiedzUsuńi góry o rzut kamieniem i TE smoki na półce!?
Usuńdobrze, że ja nie z tych zawistnych - niech Wam się dobrze czytają :)
Też chętnie poczytamy, co warto odwiedzić w Krakowie, bo wybieramy się w te wakacje.
OdpowiedzUsuń