być córką w teorii i praktyce


Jestem córką.

To proste - moja mama urodziła (już jakiś czas temu) dziecko płci żeńskiej. Co w tym wyjątkowego? Zdarza się.
Przez jakieś dwadzieścia lat z okładem żyłam sobie z tą świadomością całkiem spokojnie. No, może jeśli chodzi o płeć, to nie przeszkadzała specjalnie tylko przez pierwsze kilka lat, potem parę spraw jednak skomplikowała... Ale bycie czyimś dzieckiem w ogóle? W końcu tak to już jest - rodzice mają dzieci, dzieci mają rodziców.
Proste.
A rodzic o swoje dziecko dba. Wychowuje. Zaspokaja potrzeby (a czasem i zachcianki).
Karmi, ubiera, strofuje (czasem - często!-  również publicznie :/).
Dobry rodzic wyposaża dziecko w niezbędne do zadawania szyku gadżety, a także - czasem niewygodny, ale jednak nie zupełnie niepotrzebny - system wartości.
Kształtuje poczucie obowiązku, pojęcie sprawiedliwości, silną wolę, empatię.
Jest źródłem wsparcia, cennych podpowiedzi, radości (eh, te niezapomniane szaleństwa na śniegu, pływanie pontonem po jeziorze, nauka o strefach czasowych... ok, trochę się zagalopowałam)
Cóż, czasem także przyczyną stresów, traum i psychicznych zahamowań...
Normalka.

Zdecydowali się na dziecko, to mają. Są dorośli - ich wybór. Tak jak te nerwy (niepotrzebne), gdy córka wraca z podstawówki do domu okrężną drogą. Albo wychodzi nocą na dyskotekę. Jedzie na wakacje pod namiot. Zdaje maturę.
Mogli by tak nie przeżywać.
Dorosła córka wyjeżdżając na studia do innego miasta nie musi przecież chyba dzwonić co kilka dni? Raz na tydzień wystarczy dać znać, że wszystko ok.
Rodzice - wyluzujcie!
Jestem Waszą córką, ale mam własne życie!

Sprawy się trochę komplikują, gdy córka sama zostaje matką...

Tak. Bycie dzieckiem dziadków własnego potomka, to zupełnie inna historia.
Jak to mawiają ci mądrzejsi i bardziej doświadczeni: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Ciąża potrafi zmienić ten punkt diametralnie. I wcale nie chodzi (tylko) o to, że po porodzie czasem w ogóle z siadaniem bywa ciężko... Bardziej o fakt, że takiej świeżo upieczonej matce zmienia się zupełnie sposób patrzenia na rolę rodzica.
Mnie się zmienił. Co więcej - jakoś nie wraca do poprzedniego stanu mimo upływu lat.
Ileż moi rodzice musieli dla mnie wycierpieć, ile ponieść wyrzeczeń. Jakie dylematy codziennie (!) rozstrzygać. Jakże często z powodu swej córki bywali niewyspani, przerażeni, rozczarowani... Jak ciężko musieli pracować, by swoje dziecko wychować!
I ile znieść (podłej) niewdzięczności z mojej strony.

Mam syna. Jakoś mniej mnie już śmieszą dowcipy o teściowych. Wcale nie jestem taka pewna, czy z otwartymi ramionami przyjmę do rodziny wybrankę swego potomka. Czy będę kiedykolwiek chciała nazywać obcą kobietę córką?!

Od kiedy urodziłam własne dziecko, w dniu moich urodzin składam życzenia swojej mamie. To także jej święto. Nadal w kryzysowej sytuacji dzwonię po pomoc do taty. Wiem, że zawsze mogę na niego liczyć. Stale doświadczam z ich strony z ich strony bezwarunkowej miłości i wsparcia (choć pewnie nie zawsze pełnego zrozumienia).  

Jestem córką.
Chyba nigdy nie będę umiała podziękować rodzicom za wszystko, co im zawdzięczam.

Bycie córką jednak nie jest takie proste...


powyższy tekst został zainspirowany tematem konkursu portalu Foch.pl oraz serwisu Audioteka.pl
- pamiętacie? Was też zachęcałam pod recenzją audiobooka "Matko, czy możesz mieć wszystko?" -
i pośrednio wspiera jego promocję  


co nie zmienia faktu, że płynie z serca

mamo, tato - dziękuję!

9 komentarzy :

  1. Ja mam córkę i jakos też nie wyobrażam sobie by kiedys OBCY facet mówił mi "mamo" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie pozostanie nam nic innego jak tylko się z tymi "obcymi" zaprzyjaźnić :)

      Usuń
  2. Obie macie bardzo tradycyjne podejście do "teściowej". Po pierwsze już nawet w UE doszli do tego, że "wszystkie dzieci nasze są" ;) , a po drugie kto powiedział, że będą Wam mówić "mamo"? Może od razu z grubej rury "babciu" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale o co Wam chodzi? przecież to jest tekst o czymś innym! uczepiły się jednego zdania... :P

      Usuń
  3. Dobrze napisane:) u mnie o córce w praktyce, ale chyba w innym kontekście:) jak już to ja się nie mogę doczekać synowej i zięcia:) wtedy dowiem się na sto procent czy dobrze wychowałam dzieci:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze napisane:) u mnie o córce w praktyce, ale chyba w innym kontekście:) jak już to ja się nie mogę doczekać synowej i zięcia:) wtedy dowiem się na sto procent czy dobrze wychowałam dzieci:)

    OdpowiedzUsuń