Strony

młody eksperymentator - następnym razem zrobimy to sami!

nie wiem, kto bardziej się ucieszył, kiedy trafił do nas Science Mega set - zestaw "półproduktów" do przygotowania eksperymentów paranaukowych dla dzieci - ja, czy Jan :)

pamiętam, że mniej więcej w połowie podstawówki bardzo mnie takie doświadczenia pociągały - nawet niektóre encyklopedie dla dzieci czytałam wtedy wyrywkowo - tylko strony z opisami zadań, które można było samodzielnie wykonać
uśmiechnęłam się do siebie widząc, jak Janowi zaświeciły się oczy do prezentu i jak wołał, że chce zrobić teraz, zaraz, wszystkie trzy! (encyklopedie pewnie sa jeszcze u rodziców - trzeba będzie je "odkopać" :P)

Jankowy pociąg do eksperymentowania, fascynację mechanizmem powstawania zjawisk i ogólny entuzjazm w kwestii poznawania nowych rzeczy - czysto dziecięcy, a może wrodzony? - podziwiam i jak najbardziej pochwalam, a że tak się złożyło, że choroba uziemiła nas w domu szybko poszło nam otwarcie kolejnych pudełek
 
niestety z mojej strony do początkowej fascynacji szybko dołączyła irytacja z powodu sposobu wykonania zestawów, trzeba jednak przyznać, że J. wszystko się podobało :)


wszystko, to znaczy: własny WULKAN, HODOWLA KRYSZTAŁÓW i WYDOBYWANIE skarbów



dobrze, że sama nie kupiłam tych zestawów, bo byłabym na siebie zła, że zamiast (wzorem Dzielnych Matek Blogerek) przygotować samodzielnie tych kilka zadań wydaję pieniądze na takie "naciągactwo", ale z drugiej strony otworzyć pudełko było tak łatwo i dla J. w sumie atrakcja...

co ciekawe przy każdym z zadań wykazywał niesamowitą cierpliwość - ze zrozumieniem przyjął nawet, że po rozpuszczeniu i wymieszaniu proszku mają minąć trzy dni (!), aż pojawią się pierwsze kryształy  i chociaż myślałam, ze odstawi i zapomni, to faktycznie na to czekał...

do wulkanu dołączono, oprócz instrukcji wykonania, "wstęp" - wprowadzenie do tematu wulkanów jako takich - to się chwali - dzięki temu udało mi się J. powstrzymać przed działaniem późnym wieczorem (najpierw poczytajmy co i jak!) i zamiast bajki na dobranoc przemycić trochę kształcących informacji
no i skałę też łupaliśmy na raty :/  


pewnie gdyby nie gotowce zrobilibyśmy tak:


wulkan = oklejony (gipsem, plasteliną, masą solną) odwrócony kubek plastikowy z dziurką na szczycie
do dziurki spodem rurka (na pewno dłuższa niż w zestawie - nawet tu przedłużałam słomką..)
na końcu rurki pojemniczek z roztworem kwasku cytrynowego z czerwonym barwnikiem
na denko kubka posypać sodę
i dozując kwasek obserwować spieniony "wybuch"


kryształy
- jak za dawnych, dobrych czasów - przesycony roztwór soli kuchennej rozpuszczonej na gorąco w słoiku
zanurzone w nim, zawieszona pionowo na ołówku włochata nitka (+/- barwnik spożywczy)
na kilka dni/tygodni w chłodne miejsce i... podziwiać


mając już jednak ten odczynnik z zestawu - wodorofosforan amonu - po prostu jeszcze raz rozpuścimy uzyskane średnio udane kryształy i wyhodujemy kolejne na nitce
kolorek ładny i kryształki foremne, ale samo użycie substancji drażniącej w zabawce dla dzieci nieco kontrowersyjne - no i sama bym nie wpadła na to, żeby się bawić nawozem...
a że podobno boraks jest jeszcze "szybszy" i bardziej efektowny - więc może kiedyś wyhodujemy i boraksowe kryształy 

wydobywanie szlachetnych kamieni ze skały
- zatopić w pojemniczku z gipsem kilka ładnych kamieni/szkiełek - zestalić (najlepiej w dość cienką warstwę) - dać dziecku do łupania [i omiatania - Jankowi bardzo się spodobał pędzelek w zestawie :)]


sam pomysł nie jest zły, ale "skała" była w zestawie tak gruba, że ani Jan, ani ja (statystyczny 8-latek dla którego dedykowany jest zestaw - nie wiem, może?!) nijak dołączonymi narzędziami nie byliśmy w stanie jej rozłupać i czegokolwiek odnaleźć - popisaliśmy, owszem, patykiem po powierzchni (J. się podobało), a potem mitrężąc z pół godziny oddrapałam może 10% z samego brzegu, ale dopiero użycie dużego piłkowanego noża doprowadziło do bardziej znaczących odkryć :)
poza tym jak się pisze w instrukcji, ze będzie 6 kamieni, to się wrzuca 6, a nie 5, bo inaczej matka, która w desperacji przemieliła (na koniec nawet na mokro!) całą płytkę, wadliwy produkt w necie obsmaruje!

moja płytka-niespodzianka typu DIY dla Janka już zastyga - może będzie łatwiejsza w obsłudze, bo wylałam cienką warstwę, a jak nie, to następny razem zrobię mydełko ze "skarbami" :)


tak czy inaczej nie zniechęcamy się i na pewno do domowego eksperymentowania powrócimy - J. jest wdzięcznym uczestnikiem takich zabaw, przy okazji może zapamięta jakieś ciekawostki, a jego zaskoczenie i zachwyt - bezcenne :D

6 komentarzy:

  1. Świetna zabawa taki zestaw, szkoda, że mój szkrab jest jeszcze za mały, ale jak mam okazję to kupuję w prezencie dzieciakom znajomych,lepsze to niż gry komputerowe:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wydawałoby się, że J. też za mały (na pudełku napisane 8+) - trzylatek wszystkiego sam nie zrobi i nie zrozumie, ale dzięki temu zabawa była dla dwojga :)
      a coś tam mu w pamięci na pewno zostanie

      Usuń
  2. Bardzo fajne sa tego typu zabawy. Juz kilkukrotnie robilismy prezenty w tym stylu i zawsze okazywaly sie one strzalem w 10 :) <szkoda, ze moj Maly jeszcze za maly, ale odczekamy jeszcze troche i sami bedzuemy dzialac :)

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo wiele takich eksperymentów można zaaranżować samemu - a od podpowiedzi roi się w sieci
    ostatnio znalezione TU i TU

    OdpowiedzUsuń
  4. witam, ostatnio moja córcia dostała dokładnie taki sam zestaw ale zagubiła gdzieś instrukcję do robienia kryształów czy byłaby Pani tak uprzejma i ją nam w krótkich słowach opisała

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. należało przygotować wrzącą wodę
      wlać do 1/3 objętości miarki i rozpuścić w niej ostrożnie mieszając ok 3/4 woreczka soli z zestawu
      całość wylać do tacki, włożyć do roztworu kamień (lub kilka) i posypać je z wierzchu resztą proszku
      odstawić w spokojne miejsce
      większe kryształy zaczęły się pojawiać mniej więcej po 3 dniach
      mam nadzieję, że pomogłam :)

      Usuń