babeczki babci B., tak jak jej andruty, są na pierwszy rzut oka niepozorne - ot, korpusy z kruchego ciasta* / cienkie wafle** z ciemnym, kakaowym wypełnieniem...
ale COŚ jednak sprawia, że zawsze błyskawicznie znikają ze stołu
sama je bardzo lubię, J. i S. uwielbiają
wiosną masa babci B. występuje w roli polewy do mazurka, w wersji sentymentalnej może skleić płatki owsiane w czekoladowe kulki z dzieciństwa...
babcia nauczyła nas przepisu
nie będę taka - podzielę się i z Wami :)
kostka dobrej margaryny
trzy duże czubate łyżki kakao (najlepiej "z wiatrakami")
niepełna szklanka cukru (może być 3/4, jak kto lubi)
1/3 do pół szklanki mleka (wyjdzie mniej lub bardziej gęsta masa)
dwie szklanki mleka w proszku (pełne, nie granulowane)
margarynę rozpuszczamy z cukrem i kakao
do lekko przestudzonego tłuszczu wlewamy mleko
pomału, porcjami, dosypujemy mleko w proszku, starając się wmieszać wszystko bez grudek
półpłynną masą przekładamy wafle, wylewamy mazurki, wypełniamy babeczki (z porcją kwaśnego dżemu na samym dnie - obowiązkowo!)
na wierzchu układamy ulubione bakalie
odstawiamy na kilka godzin do stężenia
i już! deser gotowy!
najlepszy na świecie :)
* spody do babeczek można kupić gotowe, np. w Tesco czy lokalnej cukierni, ale to mama piecze najpyszniejsze...
może i tego nas kiedyś nauczy ;)
** najsmaczniejsze są wielowarstwowe andruty na pszennych waflach, ale w wersji bezglutenowej masa świetnie nadaje się też na wafle ryżowe:
Smacznego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz