stara, dobra zasada przejęta ze zbioru zasad świadomego czytelnika głosi: "nie oceniaj gry po opakowaniu!"
nie da się jednak ukryć, że czasem wystaczy rzut (sic!) oka, żeby nabrać ochoty na zajrzenie do pudełka,
albo przeciwnie - zupełnie ją stracić
widok rozpędzonych, uśmiechniętych antropomorfizowanych kosteczek w sportowych wdziankach na naszej najnowszej planszówce natychmiast wyzwolił reakcję pierwszego rodzaju :)
odrobinę infantylny styl nie licuje co prawda do końca z "okładkowym" opisem, według którego gra przeznaczona jest dla osób w wieku powyżej lat 10, ale zachęca za to również młodszych do spróbowania swoich sił
na podstawie wymuszonych w ten sposób "doświadczeń na siedmiolatkach", jestem gotowa zaryzykować stwierdzenie, że spokojnie można do tej >>rodzinnej gry w kości<< (to również hasło z opakowania) dopuścić także ową "młodzież wczesnoszkolną"
przy okazji być może uda się namówić na partyjkę starszą, ale bardziej nieufnie podchodzącą do tego typu rozrywek część rodziny - jest szansa, że zerkną z ciekawości i pozostaną przy stole slusznie nie obawiając sie tak niegroźnie wyglądającej planszówki
szczególnie, że to, co wewnątrz (czyli 30 barwnych kosteczek, kilka talii przyjemnych dla oka kart i wypraska stylizowana na tor wyścigowy) okazuje się równie kolorowe i zachęcające
za pierwszym razem warto dokładnie przestudiować instrukcję od początku do końca - znajdziemy w niej przejrzyście rozrysowane sposoby rozłożenia talii, przykłady ruchów, opisy poszczególnych kart
przy kolejnych rozgrywkach posiłkujemy się już jedynie kartami pomocy (po jednej dla każdego z od 2 do 6 graczy) i podsumowaniem, nieco przekornie, a jednocześnie ze wszech miar słusznie nazwanym "Szybkim wprowadzeniem", które znajdziemy na ostatniej stronie zbioru zasad
jasno określono tu cel gry, krótko opisano przygotowanie, przebieg każdej tury i postępowanie na koniec każdego etapu wyścigu
no właśnie, wyścigu! a przecież nie wiadomo jeszcze o jakie zawody tu chodzi! ;)
po kolei zatem
na początek rzut wszystkimi kośćmi - cała 30-kosteczkowa grupa zawodników startuje wspólnie i nikt nie jest pewien (czasem do samego końca) kto którym będzie kibicował...
z czasem każdy z graczy, używając otrzymanych na początku i stopniowo dobieranych kart ruchu powoduje rozdzielenie stawki
talia Kart Ruchu podzielona jest na 4 podobne, ale nie równe części, odpowiadające kolejnym etapom zawodów
na start mamy po 3 takie na ręce, 4 następne - odkryte czekają na stole, można także dociągać "w ciemno" kolejne bezpośrednio ze stosu
w talii znajduje się 7 rodzajów kart obrazujących kolory, liczbę oczek lub konkretne zamiany i przesunięcia dotyczące kości, które będziemy mieć prawo przemieścić zagrywając daną akcję
każdy z graczy na początku otrzymuje także 4 tajne Karty Ukrytego Celu, wskazujące, za jaki rodzaj kosteczek (kolor i wartość) doprowadzonych najdalej na torze, czyli znajdujących się na koniec etapu w Grupie Prowadzącej, zdobędzie punkty
cel - zebrać jak najwięcej Punktów Zycięstwa w sumie - za 4 kolejne etapy wyścigu
końcowa punktacja każdego z etapów zależy od stopnia realizacji założeń wybieranych w momencie skończenia danej "kupki" talii Kat Ruchu - dla znanego stanu stawki, jednocześnie przez wszystkich graczy spośód posiadanych Kart Celów
podliczamy zatem na przykład dla gracza A ile zielonych dwójek (za 3 pkt) oraz zielonych kosteczek i dwójek w ogóle (każda za 1 pkt) znalazło się w Gupie Prowadzącej, dla gracza B - ile fioletowych i/lub piątek itd.
owa "punktacja pośrednia" służy wyłonieniu 3 miejsc na podium danego etapu wartych odpowiednio: wartość Karty Etapu dla najlepszego (będą to odpowiednio 3, 4, 5 i 6 pkt w kolejnych etapach) oraz 2 Punkty Zwycięstwa dla kolejnego i 1 dla trzeciego gracza
wiele zależy zatem od stabilnej kondycji w kazdym z poszczególnych etapów wyścigu, co nieco zaś niewątpliwie od łutu szczęścia...
jako to w sporcie :)
cztery etapy to odpowiednio długo, żeby wdrożyć się w zasady, dać "wkręcić" rozgywce i nie znudzić (w sumie ok. 30-40 minut)
podczas każdego kolejne tury graczy stanowią mieszankę losowości i taktyki odpowiednią dla lekkich gier "przeywnikowych" lub rodzinnych
można próbować przesuwać kości dążąc do upatrzonego celu, próbować kusić los lub psuć innym szyki przerzucając niektóre grupy lub zdradzając swój cel wykorzystać "promocyjny" ruch licząc na zwrot tej polegającej na częściowym odkryciu kart inwestycji...
naprawdę duży plus gry to ładne, barwne kosteczki, które cieszą nie tylko dzieci i zachęcają do zabawy niezdecydowanych
szkoda, że tor, który znajdziemy w pudełku nie ma praktycznego zastosowania (próbowaliśmy jak widać na zdjęciach powyżej, ale zupełnie się nie sprawdza jako zdecydowanie za krótki) - mam wrażenie, że można było zobić na przykład dwukrotnie dłuższy jako niby-planszę, albo zdecydowanie zmniejszyć pudełko, skoro i tak korzystamy jedynie z kostek i kart...
powyższe drobne niuanse nie wpływaja jednak na przyjemność płynącą z zabawy,
"Rzutem do mety" oceniamy zatem (rodzinnie) jako grę niezbyt wymagającą, ale i nie banalną, relaksującą i przyjemnie kolorową
doskonałą na to lato!
a wpis dołączam do zbioru recenzji ze znakiem projektu Grajmy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz