z jednej strony poniekąd sama czuję przesyt tą nową modą, pasją, a nawet manią*, którą zarażają się dorośli ludzie, stateczni obywatele, pracownicy korporacji i matki dzieciom
*pewnie głównie dlatego, że ostatnio przez chwilę zbyt intensywnie obserwowałam pewną grupę na Fb >>tę<<, w której barwne obrazki przeplatają się jak w kalejdoskopie, a tytuł goni tytuł - myślę, że warto zajrzeć, by docenić potencjał zwykłej kartki z zaznaczonymi ciemnymi konturami i kolorowych rysików oraz niezaprzeczalne talenty osób przemieniających je w małe arcydzieła, ale ostrzegam - nie gwarantuję, że nie wciągnie! ;)
z drugiej - sama jestem zaskoczona, jak bardzo dałam się jej oczarować
zaliczam się zdecydowanie do antytalentów artystycznych i moje dotychczasowe prace plastyczne na pierwszy rzut oka zdradzają tę "dwuleworęczność"
cóż, kolorowanki także
[choć dużo prostsze od samodzielnego rysowania, mogą być wypełniane mniej lub bardziej 'profesjonalnie' - póki co nie jestem jeszcze pewna, czy to tylko kwestia talentu, czy może da się nieco rękę wyćwiczyć i nie tracę nadziei...]
sięgam jednak wciąż po kolejne, bo prócz szansy na realizowanie twórczego potencjału, dają wiele więcej - mogą uczyć cierpliwości, pokory, systematyczności, opanowania, umiejętności planowania etc.
osobiście bardzo doceniam jeszcze inny ich walor:
doskonale kształtują uważność, którą tak łatwo zatracić w pędzie codziennego życia -
przypominają, że warto zwracać uwagę na szczegóły, doceniać piękno przyrody, przyglądać się całodziennej, dynamicznej grze światła i cienia
każą przykładać wagę do kolorów, kształtów, faktur
pomagają na nowo zachwycić się światem
szczególnie takie jak te:
w dobie zaniku barier geograficznych, gdy tak łatwo jest dotrzeć do niemal każdego miejsca na Ziemi,a także powszechnej dostępności do elektroniki, pozwalającej uwiecznić i rozpowszechnić dowolny obraz, często nie robi już na nas wrażenia "zwykła" relacja z podróży po świecie
ot, kolejna fotka z Paryża, Sydney, Rio de Janeiro...
Steve McDonald pokazuje znane często skądinąd widoki, perły architektury, oryginalne wnętrza i fasady z zupełnie nowej perspektywy
to już nie seryjnie drukowane pocztówki z największymi atrakcjami poszczególnych miast, ale plątaniny linii, labirynty kresek, pełne szczegółów mandale i skupiska detali, które składają się na niestandardowe "portrety" wartych odkrycia miejsc
pióro autora sprawia, że nie tylko robiące także w oryginale wielkie wrażenie niemieckie zamki i wschodnie świątynie, ale i kanadyjskie przedmieścia, europejskie kamienice czy amerykańskie ulice przyciągają uwagę, zachwycają
bazujące na autentycznych ujęciach, dyskretnie opisane ilustracje przypominają dotychczasowe wojaże i zachęcają do następnych**
** osobiście znalazłam idealny balans między jednym a drugim - przypomniałam sobie nieliczne widziane z bliska: Zamek Książ i Krzywy Domek (cudze chwalicie! ciepło się robi w patriotycznym sercu, że i te zakątki artysta-globtroter docenił i popularyzuje), uliczki San Francisco, lotnisko LA, sztokholmskie kamienice, greckie domki, tureckie meczety... i zyskałam wielką motywację do osobistego zobaczenia kilkudziesięciu pozostałych :)
** osobiście znalazłam idealny balans między jednym a drugim - przypomniałam sobie nieliczne widziane z bliska: Zamek Książ i Krzywy Domek (cudze chwalicie! ciepło się robi w patriotycznym sercu, że i te zakątki artysta-globtroter docenił i popularyzuje), uliczki San Francisco, lotnisko LA, sztokholmskie kamienice, greckie domki, tureckie meczety... i zyskałam wielką motywację do osobistego zobaczenia kilkudziesięciu pozostałych :)
i - choć niektóre wręcz paraliżują drobiazgowością - aż się proszą o dodanie koloru
a poza samą przyjemnością kolorowania i obcowania ze sztuką (po raz kolejny w przypadku serii wydawniczej Egmont ART), "Fantastyczne miasta" i "Fantastyczne konstrukcje" to według mnie propozycje obdarzone wielkim potencjałem edukacyjnym
odnajdujemy z Janem w sieci oryginalne zdjęcia przedstawionych budynków i miejsc, wyszukujemy je na GoogleMaps, wspominamy nasze wyjazdy
czyż to nie wspaniały sposób na ubarwienie nauki geografii, historii, architektury?
gdyby tylko doba miała więcej godzin...
czyż to nie wspaniały sposób na ubarwienie nauki geografii, historii, architektury?
gdyby tylko doba miała więcej godzin...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz