nie mam nic przeciwko tradycyjnemu Grzybobraniu, ani tym bardziej dającemu pole do większej interakcji i potrafiącemu budzić naprawdę wielkie emocje Chińczykowi, ale jestem w stanie zrozumieć, że powtarzanie takich rozgrywek po rodzinnym obiedzie co niedzielę może poważnie zniechęcić do poszukiwania kolejnych planszówek...
warto jednak uważnie rozejrzeć się wśród (naprawdę licznych!) pozycji kierowanych do dzieci w różnym wieku lub całych rodzin i inwestować w różnorodne gry, przy których nikt nie będzie się nudził (dlaczego, wyjaśniam krótko tu)
niektóre z nich nawet wcale nie muszą zawierać kostki :)
oto jedna z najnowszych propozycji wydawnictwa Egmont - oryginalna planszówka skierowana do dzieci powyżej czwartego roku życia (i ich rodziców)
Kolorowe biedronki
z serii ZAGRAJ ZE MNĄ
już na pierwszy rzut oka wygląda zachęcająco, prawda?
ku radości maluchów ("przetestowałam" na dzieciach od lat 3 do 10) w pudełku znajdziemy bardzo kolorową planszę z dużym 8-płatkowym kwiatkiem i obrotową strzałką à la Koło Fortuny, kilkanaście drewnianych figurek owadów oraz niezliczoną ilość (dokładniej 40 + 16 zapasowych) niewielkich walców - kropek, które pasują do wgłębień w grzbietach biedronek
+ dodatkowo - najmniej istotny, ale równie starannie wykonany - żeton przedstawiający suto zastawiony stół, oczekujący na przybycie gości
samo przygotowanie do gry zajmuje trochę czasu, ale stanowi doskonałe ćwiczenie małych paluszków, umiejętności rozróżniania kolorów (która będzie przydatna także w trakcie rozgrywki) i cierpliwości
niewielkie "kropeczki" (około centymetra długości, kilka milimetrów średnicy przekroju) trzeba bowiem umieścić na skrzydełkach biedronek, po 5 tego samego koloru na każdej,
gotowe owady zaś - na odpowiednich miejscach na planszy
mrówki, które będą stanowiły konkurencyjną drużynę, ustawiamy obok
i już można kręcić :)
tym, co uznaję za największą zaletę "Kolorowych biedronek" jest fakt, że to klasyczna gra kooperacyjna
w czasie rozgrywki, każdy gracz ma swoją kolej (w której dumnie dzierży znacznik-stół, samodzielnie kręci czerwoną strzałką i ma prawo przestawić wskazanego owada na inne pole zgodnie z zasadami wyłuszczonymi w dość przejrzystej instrukcji), ale wszyscy dążą do wspólnego celu
wszyscy mogą sobie podpowiadać (chociaż dorośli, którzy szybko rozpracują system oparty na średnio skomplikowanej zasadzie przyciągania plusa i minusa powinni w tym miejscu według mnie nieco powściągnąć swoje zapędy...) i proponować z którą z koleżanek dana biedronka powinna się spotkać i spróbować wymienić kropeczkami tak, żeby ostatecznie każda miała komplet pięciu w różnych kolorach
wszak wspólnie dążymy do jednego celu, którym jest wyprawienie wszystkich czerwonych chrząszczy na bal, zanim miejsca zajmą łakome mrówki, wykonujące swój ruch wtedy, gdy strzałka wskaże na zieloną działkę kielicha (tudzież 'listek')
ostatecznie RAZEM wygrywamy lub przegrywamy, co kształtuje bardzo pozytywny rodzaj interakcji między młodymi graczami
a co same dzieci uważają za największą zaletę gry? otóż biedrony mają 'w noskach' magnesy! i to właśnie ten niesamowicie sprytnie wykorzystany niuans stanowi o wyjątkowości zabawki
owady mogą wymienić się kropkami tylko wtedy, gdy uda im się nawzajem przyciągnąć - przy pierwszej próbie musimy liczyć na szczęście, później stopniowo można wyciągnąć wnioski, jak wielokropki są zorientowane, spróbować zapamiętać wzajemne zależności i pokombinować - skoro ta łączy się z tą i tą, to tamta na pewno przyciągnie...(no właśnie - którą?)
starszaki ćwiczą pamieć i logiczne myślenie, a młodsi z zapałem kręcą strzałką i przeżywają wielkie emocje łącząc biedronki metodą prób i błędów
ostatecznie wszyscy (od 2 do 6 graczy) zgodnie się bawią przez nawet pół godziny!
ostatecznie wszyscy (od 2 do 6 graczy) zgodnie się bawią przez nawet pół godziny!
uwagi krytyczne? kilka mam
przede wszystkim kolory kropek - małe dzieci często (a i starsi czasem) mają u nas przy sztucznym oświetleniu problem z rozróżnieniem fioletu, granatu i zielonego, które są bardzo ciemne - jaśniejsze odcienie byłyby na pewno czytelniejsze
[zastanawiam się nawet, czy ich lekko nie przemalować, ale może najpierw wymienię żarówki na mocniejsze?]
[zastanawiam się nawet, czy ich lekko nie przemalować, ale może najpierw wymienię żarówki na mocniejsze?]
po drugie - autor planował stworzyć grę "w którą mogą grać zarówno dzieci, jak i dorośli" - w "... biedronki" rzeczywiście mogą, ale mam wrażenie, że fascynacja tych drugich będzie znacząco mniejsza... z kolei obecność starszego "kontrolera" prawidłowości przebiegu gry jest wskazana, bo błąd podczas wymiany kropek (który dzieciom czasem trudno wychwycić) skutkuje wielką klapą na koniec rozgrywki
a po trzecie - co to znaczy, że mrówka zajmuje w swoim ruchu "1 pusty listek"? jeden dowolny, pierwszy wolny, czy kolejny pusty!? nie mam pojęcia dlaczego dla wszystkich jest to oczywiste - jak dla mnie istnieje możliwość takiej interpretacji, według której mrówki stają się bardzo powolne i szanse biedronek znacznie rosną! (ale prawdopodobnie za dużo kombinuję...)
ostatnia sprawa jest bardzo przyziemna - gra zdobyła prestiżowe wyróżnienie Kinderspiel des Jahres 2002 [późno do nas dotarła, ale lepiej późno, niż wcale], jest wykonana i zapakowana ze starannością właściwą "poważnym" tytułom dla dorosłych, estetyczna i [prawdopodobnie] trwała
w związku z powyższym jej cena nie wydaje się być przesadnie zawyżona w porównaniu do wielu dostępnych na rynku pozycji... niemniej nie jest niska, a przeciętny rodzic staje w tym wypadku przed dość trudnym wyborem między dwiema, może nieco słabszymi pozycjami, a tą jedną
w związku z powyższym jej cena nie wydaje się być przesadnie zawyżona w porównaniu do wielu dostępnych na rynku pozycji... niemniej nie jest niska, a przeciętny rodzic staje w tym wypadku przed dość trudnym wyborem między dwiema, może nieco słabszymi pozycjami, a tą jedną
[to jednak bardziej uwaga ogólna, odnosząca się równie trafnie do dobrych książek, zabawek, czy ubrań - po prostu, niestety, dobre planszówki sporo kosztują]
opisany egzemplarz otrzymałam od wydawnictwa (dziękuję!), niemniej koleżanka, która kupiła dzieciom własny, także nie wydaje się żałować swojej decyzji
może więc warto zainwestować w zabawkę, która uczy koncentracji i współdziałania w tak przyjemny, barwny sposób?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz