potrafi powiedzieć WSZYSTKO - często zgodnie z zasadą:
jak to nie ma takiego słowa?
przecież własnie je powiedziałem!
i stale rozbraja mnie swoją dziecięcą logiką
szkoda, że nadal tak niewiele pozostaje mi w pamięci
aby garść migawek z półrocza...
podwodna przygoda
a jak byliśmy nad jeziorem, to nawet przez chwilę byłem cały pod wodą, wiesz?
przypadkowo puściłem się podłoża stopami i zanurkowałem!
jak wygląda pendolino
jest z przodu takie miejsce, gdzie opływowy kształt musi się zmienić w podwozie, więc maja takie zakulenie...
a jak świat na rysunku poglądowym
to kula ziemska - okrągła
a tu domy - takie zaokrąglone... no, owalowe trochę
mycie włosów
co mi robisz na głowie takim swędzeniem?
brudy wyswędzasz?
skomplikowany rodzaj żeński
wczoraj moja psica urodziła szczeniaczka!
nie(?)skomplikowany symbol
>> dla niewielesprawnych
urlop w Zakopanem - łowimy
babcia napisała sms: "Powodzenia! prawdziwi z Was łowcy przygód!"
Janek później na szlaku: Świetni z nas wędrownicy, prawda? A ja jestem wędkarzem przygód!
urlop w Zakopanem 2 - pociągi są wszędzie!
To miasto chyba się nazywa Zakopane, bo tu się kończą tory i szyny są zakopane... Ciekawe, czy gdzieś jest też Odkopane?
(z telefonu do taty:) Jesteśmy w Zakopanem - a wiesz gdzie śpimy? na ulicy Kuszetkowej! (służę sprawdzonym adresem na Krzeptówkach :D)
(o Kościelcu) A ja ten szczyt nazywam Pociągowiec. Bo wygląda jak lokomotywa spalinowa, która jedzie do góry!
urlop w Zakopanem 3 - schizofreniczne opowieści
długie wędrówki po tatrzańskich szlakach urozmaicałam J. tworzeniem opowieści "na żywo" o 2 krasnalach - oczywiście sporo sam wymyślał i wypowiadał wszystkie kwestie tego mniejszego
i wiadomo, trochę się z nimi utożsamialiśmy
w pewnej chwili Janek mówi: "wtedy ten krasnal ja..." - tłumaczę, że przecież nie on, tylko ta postać, którą on - tak jakby był aktorem - animuje...
"no tak, własnie - wtedy ten aktor, który mną dysponuje..."
a na koniec zupełnie świeże, dzisiejsze zapiski - czysta logika, "wiedza książkowa" i trafne wnioskowanie:
przy okazji pytania, czy światło jest szybsze od dźwięku, J. bez wątpliwości i całkiem poważnie opowiedział jak tata nauczył go tego na błyskawicach (najpierw błysk, a POTEM grzmot!), wypytał mnie jak powstaje burza,
a następnie przeskoczył na temat drzewa, które zapaliło się od pioruna i, bardzo łatwo, do opowiadania jednego z rozdziałów książki "Pafnucy" - tego, w którym płonący pień, wodą zaczerpniętą do trąby z jeziorka Marianny, gasi słoniątko, które akurat było wtedy w lesie...
wszystko pięknie - aż po triumfalny finał:
słonie są pożyteczne! gaszą pożary!!!
matka (jak zwykle) zachwycona :D
P.S.
i jeszcze na koniec piękne, często stosowane przez J. określenie prawdopodobieństwa:
mal prawie
dokładnie w nim słychać, jak niewiele brakowało, czyż nie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz