niby nie mamy telewizora, ale jednak Janek czasem OGLĄDA BAJKI!
i to wcale nie zawsze jakieś niesamowicie wartościowe - np. "Tomka i przyjaciół"albo "Reksia" - tak zwyczajnie, dla rozrywki :)
czasem udaje się jednak połączyć przyjemne z pożytecznym...
sama pamiętam z dzieciństwa niedzielne poranki z Jacquesem Cousteau (co prawda zazwyczaj udawało mi się wstać dopiero w połowie, albo na drugi odcinek, a i to nie zawsze:P, ale wrażenie ogromu i wyjątkowości podwodnego świata oraz niezłomności kapitana Calypso i załogi pozostało niezatarte)
z kolei wczesnymi popołudniami często oglądaliśmy filmy przyrodnicze z "pogadankami" Davida Attenborough albo z serii Widziane z bliska (czołówka wydawała mi się wtedy taka nowoczesna:D)
zdaje się, że nie do końca świadomie, wiele się dzięki nim o świecie zwierząt nauczyłam...
wydaje mi się, że Janek jest jeszcze za mały na tego rodzaju filmy przyrodnicze, ale może już niedługo będziemy je mogli razem oglądać
pierwszy krok został w sprawie zrobiony - dziadek włączył "Robaczki z Zaginionej Doliny" :)
oglądaliśmy wersję bez polskiego dubbingu i okazało się, że mimo, że nie padło ani jedno słowo zarówno mnie, jak i Janka akcja całkowicie wciągnęła :)
głównymi bohaterami są mała biedronka i mrówki transportujące porzuconą przez ludzi żywność do mrowiska, a motywem przewodnim obrona zdobyczy przed konkurencją
nie brakuje chwil napięcia i zwrotów akcji, ale mi przede wszystkim podobało mi się połączenie realistycznych zdjęć przyrody i górskiego krajobrazu z animowanymi postaciami i piękne ujęcia łąki, strumienia, gór..
myślę, że taka bajka - która potrafi zainteresować fabułą, a jednocześnie "przemyca" pewne wartości edukacyjne i uwrażliwia na piękno otaczającej przyrody - to strzał w dziesiątkę jeśli chodzi o edukację przyrodniczą przedszkolaka :)
jeśli chodzi o owady na jesienne wieczory polecam "Robaczki" chyba nawet bardziej niż "Dawno temu w trawie", "Mrówkę Zet", a już na pewno Film o pszczołach (już lepiej po prostu pokazywać maluchom Pszczółkę Maję :)
następne podejście - "Mikro-", a potem "Makrokosmos"!
więcej robaczków i innych cudów przyrody - i to najczęściej "na żywo":
Tego nie widziałam, ale mikro i makro kosmos nie dałam rady sama obejrzeć.. :)
OdpowiedzUsuńZdaję sobie sprawę, że godzina patrzenia na żyjątka bez słowa komentarza to dla niektórych nuda...
UsuńMi się jednak "Kosmosy" podobają.
A w "Robaczkach..." jest nawet trochę więcej dynamicznej akcji ;)
O matko, ale do tyłu z bajkami jestem, nie wiem o czym mówisz :) ale nadrobię w przyszłości zaległości :D
OdpowiedzUsuńU nas bajki tylko w soboty. W tygodniu widzimy się tak mało i tyle rzeczy trzeba wówczas zrobić, że na bajki już czasu nie starcza. Tak poza tym, to Wiktoria ma problem z przerwaniem oglądania, nawet jeżeli chodzi o przerwę ze względu na potrzeby fizjologiczne (potrafi z płaczem iść do łazienki, tak jej szkoda przerwać oglądanie)