Strony

Wrocław - młodym przyrodnikiem będąc...

młodym przyrodnikiem będąc, nie można we Wrocławiu nie zobaczyć:
(według mnie)

ZOO
               Ogrodu Botanicznego

    Muzeum Przyrodniczego

      Ogrodu Japońskiego

          Parków i Wysp na Odrze


Janek zobaczył - zobaczcie i Wy!


jeśli chodzi o wrocławski Ogród Zoologiczny - zadziwia bogactwem fauny, różnorodnością ekspozycji i... niestety - ceną biletów
w porównaniu do nowego ZOO poznańskiego zdecydowanie odczuwalny jest brak transportu kołowego - odczuwalny w nogach (chociaż powierzchnia ZOO i długość ścieżek zdecydowanie mniejsza niż w Poznaniu) i w uszach (Janek był niepocieszony, że nie ma kolejki, nawet drewniane wózki dla dzieci nie zrobiły na nim specjalnego wrażenia...)
warto było jednak poświęcić pół dnia (jeszcze za mało!) na spacery od wybiegu do wybiegu


J. pierwszy raz widział tu lwa, leniwca, większość małp i hipopotama, a ja okapi
z ciekawością obserwowaliśmy z bliska duże motyle ("motylarnia jest super! i ma dwa mostki i rzeczkę - nazwalem ją Kapiszon!"), karmienie płaszczek i słoni
nie zobaczyliśmy niestety tygrysa, który miał być tuż za szybą, ani pływających w basenie kotików (akurat się wygrzewały na platformie - J. mógl sobie jednak wyobrazić jak się czują i co widzą pod wodą :)


mimo, że chwilami widać było, że się nudzi - w końcu zwierzaki to nie pojazdy - Janek dzielnie przespacerował większość ścieżek na własnych nogach, a od czasu do czasu przejawiał nawet oznaki entuzjazmu - na przykład na widok koczkodanów oraz lodziarni :P
 


o dziwo w Ogrodzie Botanicznym podobało mu się chyba nawet bardziej... może dlatego, ze byliśmy rano, no i zdecydowanie krócej niż w ZOO?
podobały mu się ścieżki, mostki, kamienie udające góry, fontanny i strumyki z kaskadami


sama byłam zaskoczona, że pyta, po co są tabliczki przy roślinach i co jest na nich napisane (w pewnym momencie kazał czytać nazwy z każdej i sprawdzał, czy na pewno odczytuję każde słowo - łącznie z nazwą łacińską -"a to słowo, nie przeczytałaś!" "a tu?" - co już nie było takie zachwycające :P)
oczywiście zrobiliśmy sobie przerwę na strategicznie umieszczonym placu zabaw, ale nie musiałam go stamtąd na siłę wyciągać - po prostu zaproponowałam, że pójdziemy zobaczyć sadzawkę, potem róże na klombie i kaktusy w szklarni..
i poszliśmy :)

w Ogrodzie znajduje się też pawilon z ciekawą stałą wystawą Panorama Natury
przyznam, że dość pobieżnie przejrzeliśmy eksponaty dotyczące historii naturalnej, ale sposób ich prezentacji połączony z głosem lektora robi wrażenie - chętnie sama bym odbyła na spokojnie taką podróż w czasie - cóż, kiedy J. spieszył się do akwariów i szklarni... tzn. szklarń - nie ominął żadnej :)


bardzo przyjemne miejsce - można tylko pozazdrościć studentom, że mogą zanurzać się w tej "oazie piękna i spokoju w sercu wielkiego miasta", jak czytam na stronie Ogrodu, bez ograniczeń
nam pani w okienku zabroniła ponownie przez niego przejść po wyjściu do Muzeum Przyrodniczego krzycząc, że bilet jest jednorazowy, a nie całodzienny :(  

do rzeczonego Muzeum Przyrodniczego jednakowoż warto było wstąpić :)
i zobaczyć min. to:


pani kasjerka od progu wypytywała Janka czy nie będzie się bał, bo na wystawie są kości
- nie będzie - stwierdził z przekonaniem (i słusznie, bo czemu miałby się bać kości?)
mnie zastanawiało co innego - czy skojarzy, że takie szkielety znajdują się zazwyczaj wewnątrz żywych zwierząt? - bez trudu połączył fakty i trafnie typował który kościec do kogo należy!
trochę komplikacji było przy kościach małp i ludzkim szkielecie ("a dzieci też mają takie małe kości jak te? ale inne?"), ale generalnie wystawa się podobała
(również dlatego, że sznurki odgradzające eksponaty stanowiły świetną trasę dla pociągu ze zwiedzającymi, ale to może przemilczę...)

w sali z kośćcem wieloryba J. wczuł się w rolę kustosza-przewodnika i osobiście zaprosił mnie (dwukrotnie, bo nieopatrznie na pytanie "wszystko dokładnie obejrzałaś?" przyznałam, że na pewno nie wszystko) na wyższy poziom i prowadził między podświetlonymi gablotami z koralowcami, wypchanymi ptakami i owadami
wspominając wyjazd przypomina tę salę jako jedno z miejsc, które mu się we Wrocławiu najbardziej podobały


na pewno zdecydowanie bardziej niż Ogród Japoński w Parku Szczytnickim
pokaz fontanny był dla J. super, pergola też, do kościółka dał się zaprowadzić w miarę spokojnie, ale Ogród znajduje się najwidoczniej za blisko torowiska - zamiast spokojnie ze mną w nim spacerować nasłuchiwał tylko nadjeżdżających tramwajów i pospieszał mnie wołając, że to na pewno nasz...

niemniej osobiście uważam, że warto było i tam wstąpić
co prawda spodziewałam się większej przestrzeni i  bardziej odczuwalnego dalekowschodniego charakteru, ale przyznam, że Ogród zaaranżowany jest w przemyślany sposób i spaceruje się po nim bardzo przyjemnie wypatrując orientalnych elementów
a Janek z prawdziwą radością biegał po kładce, oglądał lilie wodne i przekraczał strumień po kamiennej ścieżce

szkoda, że nie widzieliśmy większości roślin wiosną - kwitnące są na pewno jeszcze bardziej okazałe - może jeszcze kiedyś się uda...


tereny zielone zajmują sporą część Wrocławia
już sam Park Szczytnicki jest ogrooomny - do tego stopnia, że kilka przystanków tramwajowych dalej wstąpiliśmy z J. do jego innej części myśląc, że to zupełnie inny park :)
a i w centrum miasta nie brakuje zieleni - nie raz znużeni zwiedzaniem zbaczaliśmy nieco z turystycznych szlaków i tuż za mostkiem (Wyspa Słodowa z pomysłowymi placami zabaw, Wyspa Bielarska z ławeczkami i miejscem na scenę koncertową), albo za płotem (Ogród Staromiejski koło Teatru Lalek - z karuzelą i wolierą dla ptaków) znajdowaliśmy przyjazne miejsca na zabawę i/lub odpoczynek


a do tego na spacerowiczów czekają jeszcze nadrzeczne bulwary i promenady, a entuzjastów turystyki wodnej łodzie i kajaki ...
 
 zdecydowanie - młodym przyrodnikiem będąc - warto zawitać do Wrocławia :)

* a szukając przyrodniczych inspiracji na stronę:
http://www.kreatywnymokiem.pl/2014/06/przyroda-pod-lupa-uczestniczki-projektu.html

3 komentarze:

  1. Bardzo lubię chodzić do ZOO. Szkoda, że nie ma kolejki. Nigdy nie byłam we Wrocławiu, ale jak już się wybiorę to zajrzę do wspomnianych miejsc.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogród Botaniczny miałam okazję właśnie bez ograniczeń - tak jak czytałaś na stronie :)

    OdpowiedzUsuń