na pewno nie powinnam była tej książki czytać po "Macierzyństwie..." - niby temat ten sam, ale ... niebo a ziemia
a upadek twardy
najgorzej, że jak zacznę czytać, to trudno przestać - bo może coś jeszcze będzie ciekawego, wartego zapamiętania, chociaż jakaś niesamowita figura stylistyczna, oryginalna myśl...
nie było
gdzieś za połową w odniesieniu do książki, którą czyta bohaterka pojawia się tekst:
"Ciężko się czyta, jestem na sto pięćdziesiątej stronie i zastanawiam się, o czym jest ta powieść. Nie wiem, czy tłumaczenie zawiodło, czy książka to rzeczywiście takie ględzenie o niczym"
no cóż - w przypadku "Mama, smoczek" Magdy Fres nie da się obciążyć tłumacza...
książka jest niewątpliwie nieprzekłamaną relacją z życia codziennego matki, daje jakieś pojęcie blaskach i cieniach macierzyństwa, ale nie ma w niej nic odkrywczego, a i styl mnie nie zachwycił
bla, bla, bla
niech czyta, komu dokucza nadmiar wolnego czasu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz